„Między Młotem a Kowadłem: Mój Syn Wybiera Żonę Zamiast Rodziny”

Czuję się zagubiona. Mam na imię Maria Kowalska i mam sześćdziesiąt lat. Od zawsze byłam blisko z moim synem, Piotrem. Był moim oczkiem w głowie, a ja byłam jego powierniczką. Ale wszystko zmieniło się, odkąd w jego życiu pojawiła się Ania.

Pamiętam dzień, kiedy Piotr przyprowadził ją do domu po raz pierwszy. Była urocza, z szerokim uśmiechem i błyskiem w oku. Od razu ją polubiłam, ale z czasem zaczęłam dostrzegać, że Piotr coraz bardziej oddala się od rodziny.

„Piotrze,” powiedziałam pewnego dnia, kiedy siedzieliśmy przy kuchennym stole. „Martwię się o ciebie. Wydaje mi się, że Ania ma na ciebie zbyt duży wpływ.”

„Mamo,” odpowiedział zniecierpliwiony, „Ania wie, co robi. Nie jest naiwna. Musisz jej zaufać.”

Ale jak mogłam zaufać komuś, kto wydawał się kontrolować każdy aspekt życia mojego syna? Każda decyzja, którą podejmował, była najpierw konsultowana z Anią. Nawet kiedy chodziło o sprawy rodzinne, jak organizacja świąt czy spotkania z bliskimi.

Pewnego dnia doszło do kłótni. Chciałam zorganizować tradycyjną kolację wigilijną u nas w domu, jak co roku. Ale Ania miała inne plany.

„Piotrze,” zaczęłam ostrożnie, „czy nie moglibyśmy spędzić Wigilii razem, jak zawsze?”

„Mamo,” westchnął ciężko, „Ania chce spędzić święta z jej rodziną. Musisz to zrozumieć.”

Zrozumieć? Jak mogłam zrozumieć, że mój syn wybiera obcą rodzinę zamiast swojej? Czułam się zdradzona i opuszczona.

Z czasem sytuacja tylko się pogarszała. Każda rozmowa kończyła się kłótnią. Piotr coraz rzadziej odwiedzał dom rodzinny, a kiedy już przychodził, zawsze był w towarzystwie Ani. Czułam się jak intruz we własnym życiu.

„Piotrze,” powiedziałam pewnego dnia ze łzami w oczach, „czy naprawdę musisz zawsze stawać po stronie Ani? Co z naszą rodziną?”

„Mamo,” odpowiedział zimno, „Ania jest teraz moją rodziną.”

Te słowa były jak nóż w serce. Zrozumiałam wtedy, że straciłam syna na zawsze. Nie było już odwrotu.

Dziś siedzę sama w pustym domu, wspominając czasy, kiedy Piotr był małym chłopcem i biegał po ogrodzie. Czasem dzwoni do mnie, ale rozmowy są krótkie i powierzchowne. Ania zawsze jest gdzieś w tle.

Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Może kiedyś Piotr zrozumie, jak bardzo mnie zranił. Ale na razie pozostaje mi tylko czekać i mieć nadzieję.