Kiedy Piotr Zapomniał, Że Byliśmy Małżeństwem
– Znowu wracasz po północy? – zapytałam cicho, ledwo słyszalnym głosem, kiedy Piotr wszedł do kuchni. Pachniał drogimi perfumami i winem, a jego spojrzenie prześlizgnęło się po mnie jak po obcej osobie.
– Miałem spotkanie z klientami, Aniu. Nie zaczynaj – rzucił zniecierpliwiony, nawet nie zdejmując płaszcza. Przez chwilę patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Jeszcze dwa lata temu potrafił zadzwonić tylko po to, by powiedzieć, że mnie kocha. Teraz nie pamiętał nawet, że dziś są moje imieniny.
Wiedziałam, że coś się zmienia. Najpierw były drobne gesty – zapomniane śniadanie do łóżka, coraz rzadsze wspólne wieczory. Potem przyszły dłuższe delegacje, coraz częstsze wyjazdy służbowe. Piotr awansował na dyrektora w dużej firmie IT w Warszawie. Byłam z niego dumna, ale z każdym jego sukcesem czułam się coraz bardziej niewidzialna.
Pewnego wieczoru usłyszałam jego rozmowę przez telefon. Stałam za drzwiami sypialni i słuchałam:
– Tak, Monika, jutro będę w biurze wcześniej… Nie, nie martw się, Ania już śpi… Tak, też tęsknię.
Serce mi zamarło. Monika – jego asystentka. Zawsze mówił o niej z przesadnym entuzjazmem. Wtedy po raz pierwszy poczułam prawdziwy strach. Czy to możliwe, że Piotr…?
Następnego dnia próbowałam z nim rozmawiać.
– Piotrze, czy coś się dzieje? – zapytałam drżącym głosem.
– O co ci chodzi? – odburknął.
– O nas. O ciebie. O Monikę.
Spojrzał na mnie z chłodem.
– Przestań być zazdrosna. To tylko praca.
Ale ja już wiedziałam swoje. Przestałam spać po nocach. Każdy dźwięk telefonu sprawiał, że serce podchodziło mi do gardła. W pracy byłam rozkojarzona, zapominałam o najprostszych rzeczach. Nawet nasza córka, Zosia, zaczęła pytać:
– Mamo, dlaczego tata już się z nami nie bawi?
Nie umiałam jej odpowiedzieć.
W końcu przyszedł dzień, kiedy Piotr wrócił do domu i oznajmił:
– Wyjeżdżam na miesiąc do Berlina. Projekt życia.
Nie zapytał nawet, czy dam sobie radę sama z Zosią i domem. Po prostu spakował walizkę i wyszedł.
Przez ten miesiąc nauczyłam się żyć bez niego. Zosia i ja miałyśmy swoje małe rytuały – wspólne kolacje przy świecach, wieczorne czytanie bajek pod kocem. Zaczęłam chodzić na jogę i spotykać się z przyjaciółkami, które przez lata zaniedbałam dla rodziny.
Kiedy Piotr wrócił, był inny. Milczący, rozdrażniony. Wkrótce potem dostał wypowiedzenie – projekt nie wypalił, firma zaczęła ciąć koszty.
Pewnego wieczoru usiadł naprzeciwko mnie przy stole i powiedział:
– Aniu… Potrzebuję cię.
Popatrzyłam na niego długo. W jego oczach zobaczyłam strach i bezradność – pierwszy raz od lat nie był pewny siebie.
– A gdzie byłeś, kiedy ja cię potrzebowałam? – zapytałam cicho.
Zamilkł. Po raz pierwszy nie miał gotowej odpowiedzi.
Zosia weszła do kuchni i przytuliła się do mnie.
– Mamo, tata płacze?
Spojrzałam na Piotra – rzeczywiście miał łzy w oczach.
Przez kolejne tygodnie próbował naprawić to, co zniszczył. Zaczął gotować obiady, odbierać Zosię z przedszkola, pytać mnie o zdanie w codziennych sprawach. Ale we mnie coś pękło. Nie potrafiłam już mu ufać tak jak dawniej.
Pewnego dnia zadzwoniła Monika. Odebrałam telefon:
– Dzień dobry, tu Monika Nowak. Czy mogę rozmawiać z Piotrem?
– Jest zajęty – odpowiedziałam chłodno i rozłączyłam się.
Wieczorem powiedziałam Piotrowi:
– Jeśli chcesz być z nami, musisz zamknąć tamten rozdział na zawsze.
Przytaknął bez słowa.
Minęły miesiące. Nasze życie powoli wracało do normalności, ale ja już nigdy nie byłam tą samą Anią co kiedyś. Często zastanawiałam się: czy można naprawdę wybaczyć zdradę emocjonalną? Czy miłość wystarczy, by odbudować to, co zostało zniszczone przez ambicję i egoizm?
Czasem patrzę na Piotra i widzę w nim człowieka zagubionego jak dziecko – takiego samego jak wtedy, gdy poznaliśmy się na studiach w Krakowie. Ale czy potrafię znów mu zaufać? Czy powinnam?
Może wy też mieliście podobne doświadczenia? Czy można odbudować zaufanie po takim upadku? Co wy byście zrobili na moim miejscu?