Gdy tajemnice bolą bardziej niż prawda – historia Magdy z Bydgoszczy
Wszystko zaczęło się w piątkowy wieczór, kiedy wróciłam z pracy wcześniej niż zwykle. W korytarzu unosił się zapach męskich perfum, których nie znałam. Mój mąż, Artur, siedział w salonie z telefonem przy uchu, a na jego twarzy malowało się napięcie. Gdy mnie zobaczył, od razu się rozłączył i wymusił uśmiech.
– Magda, już jesteś? – zapytał z udawaną radością. – Nie spodziewałem się cię tak wcześnie.
– Zmieniłam grafik – odpowiedziałam krótko, zdejmując płaszcz. – Kto dzwonił?
– A, to tylko Tomek z pracy. Mamy awarię serwera.
Nie uwierzyłam mu. Zbyt dobrze znałam jego głos i gesty. Coś było nie tak. Przez całą kolację Artur był rozkojarzony, a ja czułam narastający niepokój. Położyłam się do łóżka z ciężarem na sercu. W nocy długo nie mogłam zasnąć.
Następnego dnia postanowiłam zadzwonić do Tomka. Odebrała jego żona, Ania.
– Cześć Magda! Co słychać?
– Hej Aniu, czy Tomek jest w domu? Chciałam zapytać o tę awarię serwera.
– Awarię? – Ania była wyraźnie zaskoczona. – Tomek od wczoraj jest na delegacji w Gdańsku.
Zamarłam. Poczułam, jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody. Artur kłamał. Ale dlaczego? Przez kolejne dni obserwowałam go uważnie. Zaczął później wracać do domu, częściej wychodził na „spotkania służbowe”. Nasza córka Ola pytała:
– Mamo, dlaczego tata tak rzadko z nami je kolację?
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nie chciałam obarczać jej swoimi podejrzeniami.
W końcu nie wytrzymałam. W piątek wieczorem, gdy Artur szykował się do wyjścia, zagrodziłam mu drogę w przedpokoju.
– Dokąd idziesz?
– Do Tomka. Musimy dokończyć projekt.
– Tomek jest na urlopie w Egipcie – powiedziałam spokojnie.
Artur zbladł. Przez chwilę patrzył na mnie bez słowa.
– Magda… to nie tak jak myślisz…
– To jak? – głos mi drżał. – Od tygodni mnie okłamujesz! Co się dzieje?
Artur spuścił głowę.
– Spotykam się z kimś… – wyszeptał.
Świat mi się zawalił. Przez chwilę miałam ochotę krzyczeć, rzucać talerzami, ale tylko usiadłam na schodach i zaczęłam płakać. Artur próbował mnie objąć, ale odepchnęłam go.
– Kim ona jest?
– To nie ważne… Magda, przepraszam…
Wybiegł z domu, zostawiając mnie samą z roztrzaskaną duszą.
Przez kolejne dni żyłam jak w transie. Ola widziała moje łzy i próbowała mnie pocieszać.
– Mamo, wszystko będzie dobrze… Tata wróci?
Nie miałam odpowiedzi. Rodzice Artura zadzwonili z pretensjami:
– Co ty mu zrobiłaś? Dlaczego Artur nie wraca do domu?
Moja matka przyszła do mnie z ciastem i cichym wsparciem:
– Madziu, dasz radę. Jesteś silna.
Ale ja nie czułam się silna. Czułam się zdradzona przez wszystkich: przez męża, przez teściów, nawet przez własne serce, które wciąż za nim tęskniło.
Po tygodniu Artur przyszedł spakować rzeczy. Ola rzuciła mu się na szyję:
– Tato! Nie odchodź!
Płakała tak głośno, że serce mi pękało. Artur miał łzy w oczach.
– Przepraszam was… Nie potrafię inaczej…
Zostałyśmy same. Rodzina podzieliła się na dwa obozy: moja matka i siostra wspierały mnie, teściowie obwiniali o wszystko mnie. W pracy ledwo funkcjonowałam, a sąsiedzi szeptali za plecami.
Najgorsze były święta. Ola pytała:
– Czy tata przyjdzie na Wigilię?
Nie przyszedł. Przysłał tylko SMS-a: „Wesołych Świąt”.
Po Nowym Roku dowiedziałam się od znajomej, że Artur mieszka z młodszą kobietą na drugim końcu miasta. Poczułam gniew i żal – nie tylko do niego, ale też do siebie, że tak długo wierzyłam w nasze szczęście.
Któregoś dnia spotkałam go przypadkiem w Bydgoszczy pod galerią handlową. Był z nową partnerką i jej synkiem. Uciekł wzrokiem.
Wieczorem napisał mi wiadomość: „Magda, przepraszam za wszystko. Chciałem być szczęśliwy, ale nie potrafiłem ci powiedzieć prawdy.”
Odpisałam tylko: „Prawda boli mniej niż kłamstwo.”
Dziś minął rok od tamtych wydarzeń. Nadal odbudowuję siebie i relację z Olą. Czasem myślę: czy można naprawdę wybaczyć komuś taką zdradę? Czy lepiej żyć w iluzji czy zmierzyć się z bolesną prawdą? Co wy byście zrobili na moim miejscu?