„Mamo, zapomniałaś o plamie!” – Moje życie jako teściowa w Polsce. Czy rodzina to naprawdę wszystko?

– Mamo, tu jest jeszcze plama! – głos Magdy przeszył ciszę kuchni jak nóż. Stałam z gąbką w ręku, pochylona nad stołem, który już dawno lśnił czystością. Spojrzałam na nią, a ona patrzyła na mnie z tym swoim chłodnym, wyczekującym wzrokiem.

– Zaraz to poprawię – odpowiedziałam cicho, choć w środku aż się gotowałam. To nie była pierwsza taka uwaga dzisiaj. Ani w tym tygodniu. Ani w tym miesiącu.

Mój syn, Tomek, od kiedy dostał awans w banku, praktycznie nie bywał w domu. Pracował do późna, a kiedy wracał, był zbyt zmęczony na rozmowy. Magda, jego żona, od początku nie patrzyła na mnie przychylnie. Kiedy się wprowadzili do mojego mieszkania po śmierci męża, myślałam, że będziemy rodziną. Że będziemy się wspierać. Ale szybko okazało się, że jestem tu tylko dodatkiem – kimś, kto gotuje, sprząta i zajmuje się wnuczką, Zosią.

Zosia była moim promykiem. Miała sześć lat i zawsze przybiegała do mnie z uśmiechem. – Babciu, poczytasz mi? – pytała wieczorami, kiedy Magda zamykała się w sypialni z laptopem. To dla niej znosiłam wszystko. Dla niej udawałam, że nie słyszę szeptów Magdy przez telefon do swojej matki: „Ona znowu nie domyła podłogi. Nie wiem, jak długo to wytrzymam.”

Pewnego wieczoru, kiedy Tomek wrócił później niż zwykle, usłyszałam ich rozmowę w kuchni. Stałam za drzwiami, niechcący, bo szłam po wodę.

– Tomek, twoja matka znowu zostawiła bałagan w łazience. Nie mogę tak żyć! – syczała Magda.
– Przesadzasz. Mama się stara.
– Stara? To nie hotel! Moja mama by tak nie robiła.

Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. Wróciłam do swojego pokoju i długo nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, a w głowie dudniły mi jej słowa. Czy naprawdę byłam taka bezużyteczna? Czy już tylko przeszkadzałam?

Następnego dnia Magda poprosiła mnie o rozmowę. Usiadłyśmy naprzeciwko siebie w salonie.

– Jadwigo, musimy ustalić zasady. Ja pracuję zdalnie i potrzebuję spokoju. Chciałabym, żebyś nie wchodziła do salonu między 9 a 17. I żebyś nie gotowała zupy, bo Zosia jej nie lubi. Poza tym…

Nie słuchałam dalej. Czułam, jak coś we mnie pęka. Przez lata byłam matką, żoną, gospodynią. Teraz byłam tylko przeszkodą.

Wieczorem zadzwoniłam do mojej siostry, Haliny.

– Hala, ja już nie mam siły. Czuję się jak służąca we własnym domu.
– Jadźka, przyjedź do mnie na kilka dni. Odpoczniesz, pogadamy. Może Tomek i Magda docenią, jak cię zabraknie.

Nie spałam tej nocy. Rano spakowałam torbę. Zosia przybiegła do mnie z płaczem.

– Babciu, gdzie idziesz?
– Muszę trochę odpocząć, kochanie. Ale wrócę.

Magda patrzyła na mnie z ulgą, Tomek był zaskoczony.

– Mamo, co się stało?
– Muszę pomyśleć o sobie, Tomku. Potrzebuję przerwy.

Wsiadłam do pociągu do Wrocławia. U Haliny poczułam się jak człowiek. Rozmawiałyśmy godzinami, śmiałyśmy się, płakałyśmy. Po kilku dniach zadzwonił Tomek.

– Mamo, wróć. Magda nie daje sobie rady z domem i Zosią. Zosia płacze za tobą.

Poczułam satysfakcję, ale i żal. Czy naprawdę musiałam zniknąć, żeby ktoś mnie docenił? Wróciłam, ale już nie taka sama. Zaczęłam stawiać granice. Kiedy Magda podnosiła głos, odpowiadałam spokojnie: – Proszę, nie mów do mnie w ten sposób. Kiedy Tomek prosił o pomoc, mówiłam: – Pomogę, ale najpierw muszę odpocząć.

Zosia tuliła się do mnie częściej niż zwykle. Pewnego dnia zapytała: – Babciu, dlaczego mama na ciebie krzyczy?

Zabrakło mi słów. Usiadłam z nią na łóżku i powiedziałam: – Czasem dorośli są zmęczeni i zapominają, co jest ważne.

Minęły miesiące. Relacje z Magdą poprawiły się tylko trochę. Tomek zaczął częściej rozmawiać ze mną, ale czułam, że coś się skończyło. Może to ja się zmieniłam. Może zrozumiałam, że nie mogę poświęcać siebie bez końca.

Czasem patrzę na Zosię i myślę: czy warto było tyle znosić dla rodziny? Czy rodzina to naprawdę wszystko, jeśli nie ma w niej szacunku? A może czasem lepiej odejść i zacząć żyć dla siebie?

Czy wy też mieliście kiedyś wrażenie, że jesteście niewidzialni dla najbliższych? Co byście zrobili na moim miejscu?