Miłość czy lojalność? Moja walka między mężem a rodziną – historia, która rozdziera serce
– Ivona, nie idź tam dzisiaj. Proszę cię – głos Darka był cichy, ale w jego oczach widziałam gniew i rozczarowanie. Stał w progu kuchni, opierając się o framugę drzwi, z założonymi rękami. Wiedziałam, że jeśli wyjdę, znów będzie cicha wojna. Ale jeśli nie pójdę, mama pomyśli, że już mnie dla nich nie ma.
W głowie miałam mętlik. „Dlaczego wszystko musi być takie trudne?” – powtarzałam sobie w myślach. Jeszcze trzy lata temu byłam pewna, że miłość wszystko zwycięży. Darek był moim wybawieniem z domu pełnego krzyków i pretensji. Poznaliśmy się na studiach w Krakowie – on, chłopak z Nowej Huty, ja z małego miasteczka pod Tarnowem. Wydawało mi się, że razem możemy wszystko.
Pierwsze miesiące były jak z bajki. Darek był czuły, opiekuńczy, zabierał mnie na spacery po Plantach, kupował kwiaty bez okazji. Kiedy po raz pierwszy przyjechał do moich rodziców, mama była zachwycona. Tata mniej – zawsze powtarzał, że „krakusy to cwaniaki” i patrzył na Darka z ukosa. Ale ja wierzyłam, że z czasem się dogadają.
Myliłam się. Po ślubie wszystko zaczęło się psuć. Najpierw drobne spięcia – mama krytykowała Darka za to, że nie pomagał przy obiedzie, tata żartował z jego pracy w korporacji. Darek coraz częściej milczał podczas rodzinnych spotkań. Po jednej z kłótni – pamiętam to jak dziś, bo padał wtedy deszcz i wracaliśmy do Krakowa w ciszy – Darek powiedział: „Nie chcę już tam jeździć. Oni mnie nie akceptują.”
Próbowałam tłumaczyć rodzicom, że Darek jest dobrym człowiekiem. Mama płakała: „Ivona, ty już nie jesteś nasza?” Tata przestał odbierać telefony od Darka. Z czasem nawet ja zaczęłam czuć się obco w domu rodzinnym.
A teraz stoję tu, w kuchni naszego mieszkania na Ruczaju, i czuję się rozdarta na pół.
– Muszę tam iść, Darek. Mama jest po operacji. Sama nie da sobie rady – próbuję mówić spokojnie.
– Zawsze ich wybierasz – rzuca przez zaciśnięte zęby. – A ja? Ja się nie liczę?
Chciałabym mu powiedzieć, że go kocham. Że on jest dla mnie najważniejszy. Ale czy to prawda? Czy można być dobrą żoną i dobrą córką jednocześnie?
Wychodzę z mieszkania, trzaskając drzwiami mocniej niż zamierzałam. Na klatce schodowej łapię oddech i czuję łzy pod powiekami. Jadę do rodziców autobusem numer 194, patrząc przez okno na szare bloki i ludzi spieszących się do pracy. W głowie słyszę głos mamy: „Ivona, pamiętaj o nas” i głos Darka: „Zawsze ich wybierasz”.
W domu rodzinnym panuje napięcie. Mama leży na kanapie z nogą w gipsie, tata krząta się po kuchni.
– No i co? Znowu sama? – pyta mama z wyrzutem.
– Darek miał dużo pracy – kłamię bez mrugnięcia okiem.
– On cię od nas odciąga – mówi cicho tata. – Nie poznajemy cię.
Chciałabym krzyczeć: „To wy go nie akceptujecie! To wy sprawiliście, że nie chce tu przyjeżdżać!” Ale milczę. Pomagam mamie zrobić herbatę, sprzątam kuchnię, słucham narzekań taty na politykę i ceny w sklepie.
Wieczorem wracam do pustego mieszkania. Darek siedzi w salonie przy komputerze.
– I jak było? – pyta bez odwracania wzroku od ekranu.
– W porządku – odpowiadam cicho.
Cisza między nami jest gęsta jak mgła nad Wisłą jesienią.
Z czasem sytuacja tylko się pogarszała. Każda moja wizyta u rodziców kończyła się kłótnią z Darkiem. Każda rozmowa telefoniczna z mamą była pełna wyrzutów: „Nie zapomnij o nas” albo „Kiedy ostatnio byłaś u nas na dłużej?” Czułam się jak piłka odbijana między dwoma drużynami.
Pewnego dnia Darek wrócił wcześniej z pracy.
– Musimy pogadać – powiedział stanowczo.
Usiedliśmy naprzeciwko siebie przy stole w kuchni.
– Ivona, ja tak dłużej nie mogę. Albo jesteśmy rodziną my, albo oni. Wybierz.
Zamarłam. To było jak cios prosto w serce.
– Nie możesz mnie zmuszać do wyboru! – krzyknęłam przez łzy.
– Oni cię wykorzystują! Twoja matka wiecznie chora, twój ojciec wiecznie niezadowolony! A ja? Ja jestem tylko dodatkiem do twojego życia!
– Przestań! – szlocham już otwarcie. – Kocham cię! Ale kocham też ich!
Darek wyszedł trzaskając drzwiami.
Przez kolejne dni unikaliśmy się jak ognia. Spałam na kanapie w salonie, on zamykał się w sypialni. W pracy byłam rozkojarzona, szefowa zwróciła mi uwagę: „Ivona, co się z tobą dzieje?”
W weekend zadzwoniła mama:
– Ivona, tata miał atak serca. Jest w szpitalu.
Serce mi stanęło. Bez zastanowienia wybiegłam z mieszkania, nawet nie tłumacząc się Darkowi.
W szpitalu zobaczyłam tatę podłączonego do kroplówki. Mama płakała cicho w kącie sali.
– Wszystko przez te nerwy… – szepnęła.
Wróciłam do domu późno w nocy. Darek siedział przy stole z butelką piwa.
– Byłaś u nich? – zapytał bez emocji.
– Tata jest w szpitalu – odpowiedziałam drżącym głosem.
– A ja? Ja tu jestem niewidzialny?
Nie miałam siły tłumaczyć mu po raz kolejny, że rodzina to nie tylko on albo oni. Że jestem rozdarta i sama nie wiem już kim jestem.
Minęły tygodnie. Tata powoli dochodził do siebie, mama wymagała coraz więcej pomocy. Darek zamknął się w sobie całkowicie. Przestaliśmy ze sobą rozmawiać o czymkolwiek innym niż rachunki i zakupy.
Pewnego wieczoru wróciłam do domu i zobaczyłam walizkę przy drzwiach.
– Wyprowadzam się na jakiś czas – powiedział Darek spokojnie. – Muszę to wszystko przemyśleć.
Patrzyłam jak wychodzi i czułam pustkę większą niż kiedykolwiek wcześniej.
Przez kolejne dni żyłam jak automat: praca-szpital-dom-telefon do mamy-praca… Czułam się jakby ktoś wyrwał mi serce i zostawił pustą skorupę.
Któregoś dnia zadzwoniła do mnie siostra Darka – Anka:
– Ivona… On cię kocha. Ale nie umie pogodzić się z tym wszystkim. Może powinnaś porozmawiać z rodzicami?
Zebrałam się na odwagę i pojechałam do rodziców.
– Mamo… Tato… Ja was kocham, ale muszę żyć swoim życiem. Darek jest moim mężem…
Mama rozpłakała się:
– My cię straciliśmy…
Tata spuścił wzrok:
– Może przesadziliśmy…
Wróciłam do pustego mieszkania i długo patrzyłam przez okno na nocny Kraków.
Czy można być wierną żoną i dobrą córką jednocześnie? Czy zawsze musimy wybierać między tymi, których kochamy najbardziej?