Prawda ukryta za czerwonymi różami: Co odkryłam w dniu moich urodzin?
– Kto przyniósł te kwiaty? – zapytałam, patrząc na mamę, która właśnie wchodziła do kuchni z tacą pełną ciasta. Bukiet czerwonych róż stał na środku stołu, a obok niego leżała biała koperta. Dzień był wyjątkowy – moje czterdzieste urodziny, dom pełen gości, śmiech dzieci dobiegający z ogrodu. Ale te róże… coś było w nich niepokojącego.
– Nie wiem, kochanie. Kurier zostawił je rano. – Mama wzruszyła ramionami i spojrzała na mnie z troską. – Może od Pawła?
Paweł, mój mąż od piętnastu lat, był w pracy. Ostatnio coraz częściej zostawał po godzinach, tłumacząc się nowym projektem. Przez chwilę poczułam ukłucie niepokoju, ale zaraz je odgoniłam. Przecież to mój dzień – nie będę psuć sobie nastroju.
Otworzyłam kopertę. W środku był krótki liścik, napisany drukowanymi literami:
„Wszystkiego najlepszego. Prawda zawsze wychodzi na jaw. Spójrz pod poduszkę.”
Serce mi zamarło. Ktoś bawi się moimi nerwami? Rozejrzałam się po kuchni – mama kroiła sernik, dzieci biegały za oknem, a siostra rozmawiała przez telefon w salonie. Nikt nie zwracał na mnie uwagi.
Wyszłam po cichu do sypialni. Pod poduszką znalazłam pendrive’a. Ręce mi drżały, gdy podłączałam go do laptopa. Na ekranie pojawił się folder „PRAWDA”. W środku był tylko jeden plik wideo.
Odpaliłam go i zobaczyłam… Pawła. Siedział w kawiarni z kobietą, którą rozpoznałam natychmiast – to była Anka, moja najlepsza przyjaciółka od liceum. Rozmawiali szeptem, trzymali się za ręce. Potem pocałowali się.
Zakręciło mi się w głowie. Przez chwilę nie mogłam oddychać. To nie mogło być prawdą. Przecież Paweł i Anka… Oni? Od kiedy? Dlaczego?
Wróciłam do kuchni jak automat. Mama spojrzała na mnie z niepokojem.
– Wszystko w porządku?
– Tak… – skłamałam, czując jak łzy cisną mi się do oczu.
Przez resztę dnia byłam jak duch. Goście śpiewali „Sto lat”, dzieci wręczały laurki, a ja patrzyłam na Pawła, który udawał troskliwego męża. Każde jego słowo brzmiało fałszywie.
Wieczorem, gdy wszyscy już wyszli, zamknęłam się z nim w sypialni.
– Paweł, musimy porozmawiać – powiedziałam cicho.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
– Co się stało?
– Wiesz dobrze, co się stało. – Wyciągnęłam pendrive’a i rzuciłam mu go na łóżko.
Zbladł. Przez chwilę milczał, potem usiadł ciężko na łóżku.
– To nie tak, jak myślisz…
– Naprawdę? – przerwałam mu drżącym głosem. – To ile to trwa? Miesiąc? Rok?
– Pół roku… – wyszeptał.
Poczułam, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi.
– Dlaczego? Dlaczego akurat ona?
– Byłem samotny… Ty ciągle zajęta dziećmi, domem… Anka mnie rozumiała…
Zacisnęłam pięści.
– A ja? Ja cię nie rozumiem? Ja nie jestem samotna?
Nie odpowiedział. Siedzieliśmy w ciszy przez długą chwilę.
Następnego dnia zadzwoniła Anka.
– Musimy porozmawiać – powiedziała bez emocji.
Spotkałyśmy się w parku. Patrzyła mi prosto w oczy.
– Przepraszam – powiedziała cicho. – To nie miało prawa się wydarzyć… Ale zakochałam się w nim.
– A ja? Nasza przyjaźń nic dla ciebie nie znaczyła?
Zamilkła. Widziałam łzy w jej oczach.
Wróciłam do domu i zamknęłam się w łazience. Płakałam długo, aż zabrakło mi łez. Przez kolejne dni unikałam Pawła i Anki. Mama zauważyła zmianę we mnie, ale nic nie mówiła – tylko częściej przytulała mnie bez słowa.
Po tygodniu Paweł spakował walizkę i wyprowadził się do swojej matki. Dzieci pytały, dlaczego tata nie wraca do domu. Nie umiałam im odpowiedzieć.
Minęły dwa miesiące. Zaczęły się plotki wśród sąsiadów i rodziny. Siostra próbowała mnie pocieszać:
– Może to i lepiej? Zasługujesz na kogoś lepszego.
Ale ja czułam tylko pustkę i żal.
Któregoś wieczoru usiadłam przy stole z mamą.
– Mamo… Czy tata cię kiedyś zdradził?
Spojrzała na mnie smutno.
– Tak… Ale wybaczyłam mu dla was, dzieci. Czasem warto walczyć o rodzinę, czasem trzeba odejść dla własnego spokoju.
Patrzyłam na nią długo, próbując zrozumieć własne uczucia. Czy powinnam wybaczyć Pawłowi? Czy powinnam walczyć o rodzinę dla dzieci?
Dziś mija pół roku od tamtych wydarzeń. Paweł mieszka sam, Anka wyjechała do Warszawy. Ja powoli uczę się żyć na nowo – dla siebie i dla dzieci.
Czasem patrzę na czerwone róże i myślę: czy prawda zawsze przynosi wyzwolenie? Czy lepiej żyć w kłamstwie i spokoju, czy znać bolesną prawdę i zacząć wszystko od nowa?