Na mój urodziny zadzwonił telefon: Prawda, której nie chciałam usłyszeć
– Wiesz, że on nigdy nie przestanie kłamać? – usłyszałam w słuchawce głos, który rozpoznałabym wszędzie. Głos Anny, byłej żony Daria. Przez chwilę myślałam, że to żart. Przecież dziś są moje urodziny. Dzień, w którym powinnam czuć się wyjątkowo, kochana, doceniona. A jednak to jedno zdanie sprawiło, że świat zawirował mi przed oczami.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, Anna kontynuowała: – Przepraszam, że dzwonię właśnie dziś, ale musisz wiedzieć. On nie zmienił się przez te lata. Wiem, że cię kocha na swój sposób, ale… – urwała. – Po prostu uważaj na siebie.
Rozłączyła się. Stałam w kuchni, wciąż trzymając telefon przy uchu, jakby miał mi zaraz wyjaśnić sens tej rozmowy. Dario krzątał się przy stole, układając talerze na kolację urodzinową. Nasza córka, Zosia, biegała po salonie z balonami. Wszystko wyglądało tak zwyczajnie, a ja czułam się jakbym nagle znalazła się w innym świecie.
„On nigdy nie przestanie kłamać.” Te słowa dźwięczały mi w głowie przez cały wieczór. Próbowałam się uśmiechać, śmiać z żartów Daria i cieszyć się prezentami od rodziców. Ale w środku czułam tylko zimno i pustkę.
Po kolacji Dario podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.
– Wszystkiego najlepszego, kochanie. Mam nadzieję, że to był dobry dzień.
Spojrzałam mu w oczy i po raz pierwszy od lat zobaczyłam w nich coś obcego. Czy to możliwe, że przez cały ten czas żyłam w iluzji? Że nie chciałam widzieć tego, co było tuż przed moim nosem?
Nocą długo nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, analizując każde wspomnienie z ostatnich lat. Przypomniałam sobie te wszystkie wieczory, kiedy Dario wracał późno z pracy i tłumaczył się korkami albo nagłym spotkaniem z klientem. Te wiadomości na jego telefonie od „koleżanek z pracy”, które zawsze kasował zanim zdążyłam je przeczytać. Te drobne kłamstewka, które wtedy wydawały mi się nieistotne.
Rano obudziłam się z ciężarem na piersi. Zosia już jadła śniadanie, a Dario szykował się do pracy.
– Wszystko w porządku? – zapytał z troską.
– Tak – skłamałam automatycznie.
Przez kolejne dni próbowałam żyć normalnie. Ale nie potrafiłam już patrzeć na Daria tak jak wcześniej. Każde jego słowo wydawało mi się podejrzane. Każdy gest analizowałam pod kątem ukrytych intencji.
W końcu nie wytrzymałam.
– Muszę cię o coś zapytać – powiedziałam pewnego wieczoru, kiedy Zosia już spała.
Dario spojrzał na mnie zaskoczony.
– O co chodzi?
– Czy ty… czy ty mnie zdradzasz?
Przez chwilę milczał. Widziałam jak jego twarz blednie.
– Skąd ci to przyszło do głowy?
– Anna do mnie dzwoniła – powiedziałam cicho. – Powiedziała, że nigdy nie przestaniesz kłamać.
Dario westchnął ciężko i usiadł naprzeciwko mnie.
– To nie tak jak myślisz…
– A jak? – przerwałam mu. – Powiedz mi prawdę. Chociaż raz.
Zaczął mówić o tym, jak bardzo jest zmęczony pracą, jak czuje się niedoceniany w domu i jak czasem potrzebuje „oddechu”. Przyznał się do kilku spotkań z koleżanką z pracy, ale zapewniał, że „nic się nie wydarzyło”.
Nie wierzyłam mu. Po raz pierwszy poczułam do niego prawdziwą złość.
– Dlaczego nigdy nie potrafisz być ze mną szczery? – zapytałam przez łzy.
– Bo bałem się cię stracić – odpowiedział cicho.
Przez następne tygodnie żyliśmy obok siebie jak obcy ludzie. Rozmawialiśmy tylko o Zosi i codziennych sprawach. W domu panowała cisza przerywana tylko dźwiękiem telewizora lub stukotem naczyń.
Moja mama zauważyła zmianę we mnie już po kilku dniach.
– Coś się dzieje? – zapytała podczas wspólnej kawy.
– Nie wiem już sama – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – Czuję się jakbym całe życie żyła w kłamstwie.
Mama objęła mnie ramieniem.
– Każdy ma swoje tajemnice, ale jeśli nie możesz mu ufać… musisz pomyśleć o sobie i o Zosi.
Te słowa długo we mnie rezonowały. Zaczęłam zastanawiać się nad rozwodem. Bałam się jednak samotności i tego, jak Zosia zniesie rozstanie rodziców.
Pewnego dnia odebrałam Zosię z przedszkola wcześniej niż zwykle. Była smutna i milcząca.
– Co się stało, kochanie?
– Pani powiedziała, że dzieci powinny mieć szczęśliwych rodziców… A wy z tatą już się nie śmiejecie.
Te słowa zabolały mnie bardziej niż wszystko inne. Zrozumiałam wtedy, że nie mogę dłużej udawać przed sobą i przed córką.
Wieczorem usiadłam z Dariem przy stole.
– Musimy podjąć decyzję – powiedziałam stanowczo. – Tak dalej być nie może.
Dario spuścił wzrok.
– Wiem… Przepraszam cię za wszystko.
Rozstaliśmy się kilka tygodni później. Było ciężko – łzy Zosi, podzielone święta, puste miejsce przy stole. Ale po raz pierwszy od lat poczułam ulgę i spokój.
Czasem wracam myślami do tamtego telefonu w dniu moich urodzin. Do słów Anny i do własnej naiwności. Czy mogłam wcześniej zauważyć sygnały? Czy powinnam była walczyć bardziej o naszą rodzinę?
Dziś wiem jedno: prawda boli, ale daje wolność. Czy lepiej żyć w iluzji szczęścia czy zmierzyć się z rzeczywistością i zacząć wszystko od nowa? Co wy byście zrobili na moim miejscu?