Ostatnie słowa Ariany: Historia o miłości, bólu i walce o prawdę

Siedziałam w kącie pokoju, trzymając telefon w dłoni, drżąc z zimna i strachu. Słowa Benjamina wciąż dźwięczały mi w uszach. „Jesteś niczym więcej niż bezużytecznym ciężarem,” powiedział z pogardą, patrząc na mnie z góry. Wiedziałam, że muszę to nagrać. Nie dla siebie, ale dla naszych dzieci, dla ich przyszłości.

Nazywam się Ariana i przez ostatnie trzy lata moje życie było niekończącą się walką. Kiedyś myślałam, że Benjamin jest miłością mojego życia. Poznaliśmy się na studiach w Warszawie. Był czarujący, ambitny i miał te błyszczące oczy, które obiecywały świat pełen przygód. Szybko się zakochaliśmy i równie szybko pobraliśmy. Nasze dzieci, Kasia i Michał, były owocem tej miłości.

Ale z czasem Benjamin się zmienił. Jego ambicja przerodziła się w obsesję na punkcie kariery, a ja stałam się dla niego tylko przeszkodą. Kiedy zdiagnozowano u mnie chorobę nowotworową, jego wsparcie było minimalne. Zamiast tego zaczął mnie poniżać, mówiąc, że jestem ciężarem dla rodziny.

„Dlaczego nie możesz po prostu zniknąć?” krzyczał pewnego dnia, kiedy próbowałam porozmawiać z nim o moim leczeniu. „Nie mogę ciągle zajmować się tobą i dziećmi!”

To był moment, kiedy zdałam sobie sprawę, że muszę coś zrobić. Nie mogłam pozwolić, aby moje dzieci dorastały w takim środowisku. Rozpoczęłam walkę o opiekę nad nimi, ale Benjamin miał pieniądze i wpływy. Przez trzy lata walczyłam w sądzie, próbując udowodnić, że jestem dobrą matką.

Każda rozprawa była jak kolejny cios w serce. Benjamin przedstawiał mnie jako niezdolną do opieki nad dziećmi ze względu na moją chorobę. Jego prawnicy byli bezlitośni, a ja czułam się coraz bardziej osamotniona.

Pewnego dnia, po kolejnej przegranej rozprawie, wróciłam do pustego mieszkania. Dzieci były z Benjaminem. Usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać. Czułam się bezsilna i zrozpaczona.

To wtedy postanowiłam nagrać wszystko, co działo się w naszym domu. Chciałam, aby moje dzieci wiedziały prawdę. Każdego dnia ukrywałam telefon w różnych miejscach, rejestrując nasze rozmowy i jego wybuchy gniewu.

„Mamo, dlaczego tata jest taki zły?” zapytała mnie kiedyś Kasia, kiedy Benjamin wyszedł z domu po kolejnej kłótni.

„Nie wiem, kochanie,” odpowiedziałam, przytulając ją mocno. „Ale obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze.”

Nagrania stały się moim jedynym sposobem na ochronę dzieci przed tym koszmarem. Wiedziałam jednak, że czas ucieka. Moje zdrowie pogarszało się z każdym dniem.

W końcu nadszedł dzień, kiedy musiałam podjąć najtrudniejszą decyzję w życiu. Wiedziałam, że nie będę mogła być przy moich dzieciach tak długo, jak bym chciała. Postanowiłam zakończyć swoje cierpienie.

Zanim to zrobiłam, zostawiłam nagrania w bezpiecznym miejscu i napisałam list do moich dzieci. „Kasia, Michał,” pisałam drżącą ręką. „Zawsze was kochałam i zawsze będę was kochać. Chciałam tylko waszego szczęścia i bezpieczeństwa. Te nagrania są dowodem na to, co przeszliśmy razem. Mam nadzieję, że pewnego dnia zrozumiecie moje decyzje i znajdziecie w sobie siłę do walki o lepsze życie.”

Ostatnie chwile spędziłam na wspomnieniach tych pięknych chwil spędzonych z dziećmi – ich pierwszych kroków, śmiechu podczas zabaw w parku i ciepła ich małych rączek trzymających moje dłonie.

Czy zrobiłam wszystko, co mogłam? Czy moje dzieci kiedyś mi wybaczą? To pytania, które będą mnie dręczyć nawet po śmierci.