„Mamo, dlaczego teraz?” – historia spotkania po latach, które zmieniło wszystko
– Cześć, Aniu. Dawno się nie widziałyśmy… Może wpadniesz na herbatę? – głos pani Marii, mojej byłej teściowej, zabrzmiał w słuchawce cicho, jakby niepewnie. Przez chwilę nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Przecież od rozwodu z Tomkiem minęły już trzy lata i przez ten czas nie zamieniłyśmy ze sobą ani słowa.
– Dobrze… – odpowiedziałam w końcu, sama nie wierząc w to, co mówię. – Przyjdę jutro po pracy.
Całą noc przewracałam się z boku na bok. W głowie kłębiły mi się pytania: Po co mnie zaprasza? Czy chodzi o Tomka? Czy może o wnuka, którego widuje tylko od święta? A może… może naprawdę coś się w niej zmieniło?
Kiedy następnego dnia stanęłam pod znajomymi drzwiami na warszawskim Mokotowie, poczułam się jak intruz. Wspomnienia wróciły z całą siłą: święta spędzone razem, kłótnie o wychowanie Kacpra, ciche wojny o to, kto lepiej zna Tomka. I ten dzień, kiedy powiedziała mi prosto w twarz: „Nie jesteś wystarczająco dobra dla mojego syna”.
Drzwi otworzyły się powoli. Maria wyglądała inaczej – starsza, jakby przygarbiona pod ciężarem lat i własnych myśli. Uśmiechnęła się blado.
– Wejdź, Aniu. Naprawdę się cieszę, że przyszłaś.
Usiadłyśmy w kuchni. Zapach herbaty z malinami przypomniał mi czasy, kiedy jeszcze próbowałam być częścią tej rodziny. Maria nalała mi do filiżanki i przez chwilę milczałyśmy.
– Wiesz… długo myślałam, czy powinnam do ciebie zadzwonić – zaczęła w końcu. – Ale ostatnio dużo się zmieniło. Zaczęłam chodzić do kościoła, rozmawiać z ludźmi… I zrozumiałam, że byłam dla ciebie okropna.
Spojrzałam na nią z niedowierzaniem. Czy to naprawdę ona? Ta sama kobieta, która przez lata patrzyła na mnie z góry?
– Chciałam cię przeprosić – powiedziała nagle, a jej głos zadrżał. – Za wszystko. Za to, jak cię traktowałam. Za to, że nie stanęłam po twojej stronie, kiedy Tomek…
Zacisnęłam dłonie na filiżance. Nie chciałam wracać do tamtych dni. Do awantur, do zdrady Tomka, do tego, jak Maria udawała, że nic się nie dzieje.
– To już nie ma znaczenia – przerwałam jej ostro. – Rozwiodłam się z Tomkiem i nie żałuję tego ani przez chwilę.
– Ale ja żałuję – szepnęła Maria. – Straciłam synową i wnuka. I wiem, że to moja wina.
Cisza między nami była ciężka jak ołów. W końcu Maria wyciągnęła z szuflady zdjęcie Kacpra.
– Tęsknię za nim – powiedziała cicho. – Wiem, że nie mam prawa cię o nic prosić… Ale może mogłabym go czasem zobaczyć? Chociaż na chwilę?
Poczułam narastający gniew i żal. Przez lata walczyłam o to, by Kacper miał normalne dzieciństwo, bez toksycznych relacji i wiecznych pretensji. Maria nigdy nie zapytała mnie o zdanie, zawsze wiedziała lepiej.
– Dlaczego teraz? – zapytałam w końcu. – Dlaczego dopiero teraz chcesz być babcią?
Maria spuściła wzrok.
– Boję się… Boję się, że umrę sama. Że nikt nie będzie mnie pamiętał.
Te słowa uderzyły mnie mocniej niż wszystkie wcześniejsze pretensje i oskarżenia. Przez chwilę zobaczyłam w niej nie wroga, ale samotną kobietę, która straciła wszystko przez własną dumę.
– Nie wiem… Muszę to przemyśleć – powiedziałam w końcu i wstałam od stołu.
Maria odprowadziła mnie do drzwi.
– Dziękuję, że przyszłaś – powiedziała cicho. – Nawet jeśli już nigdy się nie zobaczymy.
Wyszłam na klatkę schodową z głową pełną myśli. Czy powinnam pozwolić Marii na kontakt z Kacprem? Czy człowiek naprawdę może się zmienić? A może to tylko strach przed samotnością sprawia, że nagle chce naprawić przeszłość?
Dziś siedzę przy oknie i patrzę na bawiącego się Kacpra. Wciąż nie wiem, co zrobię. Ale jedno wiem na pewno: czasem najtrudniej jest wybaczyć tym, którzy najbardziej nas skrzywdzili.
Czy wy potrafilibyście wybaczyć? Czy warto dać drugą szansę komuś, kto przez lata był źródłem bólu?