„Nie martw się, jeszcze nic złego się nie stało” – czyli jak moja córka postanowiła zacząć wszystko od nowa

– Mamo, nie martw się, jeszcze nic złego się nie stało – usłyszałam w słuchawce głos mojej córki, Agaty. Ale już po pierwszych słowach wiedziałam, że coś jest nie tak. Siedziałam przy kuchennym stole w naszym małym domu w Wólce Podleśnej, a przez okno wpadało blade światło zachodzącego słońca. Mój mąż, Janek, krzątał się gdzieś po podwórku, a ja czułam, jak serce zaczyna mi bić szybciej.

– Agatko, co się stało? – zapytałam, starając się nie zdradzić niepokoju.

– Muszę z tobą porozmawiać. Ale… nie przez telefon. Przyjadę jutro rano – odpowiedziała cicho.

Tej nocy nie zmrużyłam oka. Przewracałam się z boku na bok, próbując zgadnąć, co takiego mogło się wydarzyć. Agata zawsze była tą rozsądną, poukładaną córką. Skończyła studia w Warszawie, wyszła za mąż za Pawła – chłopaka z dobrego domu, z którym od lat tworzyli zgraną parę. Przynajmniej tak mi się wydawało.

Rano Janek zauważył moje podkrążone oczy.

– Coś się stało? – zapytał z troską.

– Agata przyjedzie. Chyba coś ważnego…

Nie dokończyłam. On też poczuł napięcie.

Agata przyjechała tuż po dziewiątej. Wysiadła z autobusu z jedną walizką i torbą na ramię. Wyglądała na zmęczoną i jakby starszą o kilka lat. Przytuliłam ją mocno, a ona przez chwilę nie puszczała mojej ręki.

Usiadłyśmy w kuchni. Janek wyszedł do stodoły, zostawiając nas same.

– Mamo… – zaczęła i nagle jej głos się załamał. – Ja… wyprowadziłam się od Pawła.

Zamarłam. Przez chwilę nie mogłam wydobyć z siebie głosu.

– Jak to? Co się stało?

Agata spuściła wzrok.

– Od dawna już nie było dobrze. Kłóciliśmy się o wszystko: o pieniądze, o pracę, o to, że on chce dziecko, a ja… ja nie jestem gotowa. On mówił, że jestem egoistką. Że myślę tylko o sobie. A ja po prostu… czuję się tam obca. W tym mieszkaniu, w tym życiu.

Słuchałam jej i czułam narastający żal – do siebie, do niej, do świata. Przecież zawsze starałam się być dobrą matką. Czy coś przeoczyłam? Czy powinnam była wcześniej zauważyć, że coś jest nie tak?

– Agatko… może powinnaś jeszcze raz porozmawiać z Pawłem? Małżeństwo to nie jest łatwa sprawa…

– Mamo! – przerwała mi gwałtownie. – Ja już próbowałam! On mnie nie słucha! Chce mieć żonę-ozdobę i dziecko na pokaz! A ja… ja chcę żyć po swojemu!

Wtedy zobaczyłam w jej oczach łzy i gniew. I coś jeszcze – determinację.

Przez kolejne dni Agata mieszkała z nami. Janek był milczący i wyraźnie spięty. Wieczorami rozmawialiśmy szeptem.

– To przez ciebie – powiedział mi pewnego wieczoru. – Zawsze ją uczyłaś niezależności. Teraz patrz, co z tego wyszło.

Zabolało mnie to bardziej niż chciałam przyznać.

Agata próbowała znaleźć pracę w okolicy, ale tu nie było dla niej miejsca. Wólka Podleśna to nie Warszawa – tu liczy się praca w polu albo w sklepie spożywczym u pani Zosi. Agata miała ambicje większe niż nasza wieś mogła jej zaoferować.

Pewnego dnia zadzwonił Paweł.

– Pani Anno… czy Agata jest u pani? Proszę jej powiedzieć, że ją kocham i że czekam na nią w domu.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Paweł był zawsze uprzejmy i kulturalny, ale czy naprawdę znałam go na tyle dobrze?

Wieczorem usiadłam z Agatą na ławce przed domem.

– Córciu… może jednak warto spróbować jeszcze raz? Ludzie popełniają błędy…

Agata spojrzała na mnie ze smutkiem.

– Mamo, ja już podjęłam decyzję. Chcę być sama. Chcę zobaczyć, kim jestem bez niego.

Wtedy zrozumiałam, że nie mogę jej zatrzymać. Że muszę pozwolić jej odejść – nawet jeśli serce mi pęka.

Następnego dnia Agata spakowała walizkę i wróciła do Warszawy – tym razem do wynajmowanego pokoju na Ochocie. Zostawiła po sobie ciszę i pustkę.

Janek długo nie mógł się z tym pogodzić.

– To wszystko przez te wasze miejskie pomysły…

A ja? Każdego dnia zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam wspierając ją w tej decyzji. Czy matka powinna pozwolić dziecku odejść w nieznane?

Czasem patrzę przez okno na drogę prowadzącą do miasta i myślę: czy naprawdę można być szczęśliwym tylko wtedy, gdy żyje się po swojemu? Czy rodzina powinna zawsze trzymać razem – nawet jeśli oznacza to życie w kłamstwie?