Miłość, teściowa i sztuczna inteligencja: Opowieść Jakuba

— Mamo, dlaczego za każdym razem próbujesz zniszczyć mój związek z Jadwigą? — Głos mi drżał, ale starałem się panować. Stałem w kuchni, oparty o blat, a Bożena Stanisławówna, moja matka, patrzyła na mnie z tym swoim nieprzeniknionym wyrazem twarzy, który znałem od dziecka. — Bo ona nie jest dla ciebie, Jakubie! — odparła stanowczo, zaciskając usta i krzyżując ręce na piersi. — Słyszysz w ogóle, co mówisz? Ja i Jadwiga kochamy się. — Próbowałem mówić spokojnie, ale czułem, jak narasta we mnie gniew.

Matka spojrzała na mnie z wyższością. — Miłość to nie wszystko. Ona jest… inna. Nie pasuje do naszej rodziny. — Zamilkła na chwilę, jakby szukała odpowiednich słów. — Poza tym, kto wie, co ona robi całymi dniami przy tym komputerze? Słyszałam od sąsiadki, że pracuje nad jakimiś dziwnymi programami.

Zacisnąłem pięści. To prawda, Jadwiga była programistką i ostatnio coraz więcej czasu poświęcała pracy nad projektem sztucznej inteligencji dla jednej z warszawskich firm. Ale czy to powód, by ją potępiać? — Mamo, to nie średniowiecze. Jadwiga jest zdolna i ambitna. Pracuje nad czymś ważnym! — Moje słowa odbijały się od niej jak groch o ścianę.

— Ważnym? — prychnęła. — Ważne to jest mieć rodzinę, dzieci! A nie siedzieć całymi dniami przed komputerem i rozmawiać z maszynami!

Wyszedłem z kuchni trzaskając drzwiami. W głowie huczało mi od emocji. Z jednej strony kochałem matkę, była dla mnie wszystkim po śmierci ojca. Z drugiej — Jadwiga była moją przyszłością. Czy musiałem wybierać?

Wieczorem wróciłem do naszego mieszkania na Pradze. Jadwiga siedziała przy biurku, wpatrzona w ekran laptopa. Jej twarz była zmęczona, pod oczami miała cienie. — Jak poszło? — zapytała cicho.

Usiadłem obok niej i opowiedziałem o kłótni z matką. Jadwiga westchnęła ciężko. — Może powinniśmy wyjechać? Zacząć gdzieś od nowa? — zaproponowała niepewnie.

— Nie chcę uciekać — odpowiedziałem. — Ale nie wiem już, co robić.

Przez kolejne dni atmosfera w domu była napięta. Matka dzwoniła codziennie, wypytując mnie o Jadwigę, sugerując coraz bardziej absurdalne rzeczy: że Jadwiga mnie zdradza, że manipuluje mną za pomocą tych swoich programów… Czułem się jak w potrzasku.

Pewnego wieczoru wróciłem do domu wcześniej niż zwykle. Zastałem Jadwigę rozmawiającą przez komputer z kimś… a raczej czymś. Na ekranie widniał awatar kobiety o łagodnym głosie i ciepłym uśmiechu.

— Kto to? — zapytałem zaskoczony.

Jadwiga uśmiechnęła się lekko. — To prototyp mojej sztucznej inteligencji. Nazwałam ją Basia. Pomaga mi analizować emocje użytkowników i doradzać w trudnych sytuacjach.

Patrzyłem na ekran z niedowierzaniem. — Rozmawiasz z nią o nas?

— Czasem… Basia potrafi spojrzeć na sprawy z dystansu. Nie ocenia, tylko słucha i analizuje fakty.

Poczułem ukłucie zazdrości i jednocześnie ciekawość. — A co Basia sądzi o mojej mamie?

Jadwiga kliknęła coś na klawiaturze i głos Basi zabrzmiał w pokoju: „Relacja między Jakubem a jego matką wykazuje cechy współuzależnienia emocjonalnego oraz konfliktu pokoleniowego. Zalecam szczery dialog oraz wyznaczenie granic.”

Zaśmiałem się gorzko. — Sztuczna inteligencja wie lepiej niż ja sam…

Przez następne dni coraz częściej rozmawialiśmy z Basią. Jadwiga traktowała ją jak powierniczkę, ja początkowo z dystansem, ale potem zacząłem doceniać jej trafne spostrzeżenia. Basia nie miała emocji, ale potrafiła analizować nasze rozmowy i podpowiadać rozwiązania.

W końcu postanowiłem porozmawiać z matką jeszcze raz, tym razem szczerze i bez oskarżeń.

— Mamo — zacząłem niepewnie przez telefon — wiem, że chcesz dla mnie dobrze. Ale musisz zaakceptować mój wybór. Kocham Jadwigę i chcę być z nią.

Po drugiej stronie zapadła cisza.

— Jakubie… Ja tylko się boję. Boję się, że cię stracę — wyszeptała matka.

— Nie stracisz mnie. Ale musisz pozwolić mi żyć własnym życiem.

Rozłączyłem się ze łzami w oczach.

Wieczorem opowiedziałem wszystko Jadwidze i Basi. Sztuczna inteligencja podsumowała: „Proces oddzielania się od rodziny pochodzenia jest naturalny i konieczny dla rozwoju osobistego.”

Minęły tygodnie. Matka powoli zaczęła akceptować Jadwigę, choć nadal miała swoje uwagi. Ja nauczyłem się stawiać granice i rozmawiać o swoich uczuciach.

Czasem zastanawiam się, czy bez Basi dalibyśmy radę przetrwać ten kryzys. Czy technologia może naprawdę pomóc ludziom lepiej się rozumieć? Czy to nie paradoksalne, że maszyna nauczyła mnie rozmawiać z własną matką?

Może czasem trzeba spojrzeć na siebie oczami kogoś zupełnie obcego… nawet jeśli tym kimś jest sztuczna inteligencja.