Szukając spokoju, kiedy noc trwa wiecznie: Historia Alicji i Marka
Znowu jest noc. Siedzę na kanapie, wpatruję się w ciemność za oknem i słyszę tylko tykanie zegara. Marek nie wrócił. Znowu. Telefon milczy, a ja czuję, jak narasta we mnie niepokój, który ściska gardło i nie pozwala oddychać. Przechadzam się po mieszkaniu, licząc kroki, jakby od tego miało zależeć moje przetrwanie. Wczoraj wrócił dopiero nad ranem, pachniał obcym perfumami i nawet nie spojrzał mi w oczy. „Mogłeś zadzwonić!” – krzyknęłam wtedy, a on tylko wzruszył ramionami. „Przesadzasz, Alicja. Pracowałem.” Ale ja czułam, że to nieprawda.
Dziś jest jeszcze gorzej. Każda minuta bez niego to kolejny cios. Zegar wybija północ, a ja wciąż czekam. W głowie kłębią się myśli: czy on mnie jeszcze kocha? Czy jest z kimś innym? Czy to ja zrobiłam coś źle? Wiem, że powinnam być silna, ale nie potrafię. W kuchni zostawiłam niedopitą herbatę – już dawno wystygła. Otwieram okno, żeby zaczerpnąć powietrza, ale zamiast ulgi czuję tylko chłód i pustkę.
W końcu słyszę klucz w zamku. Serce podskakuje mi do gardła. Marek wchodzi cicho, jakby chciał się wymknąć niezauważony. „Gdzie byłeś?” – pytam od razu, głos mi drży. Patrzy na mnie zmęczonym wzrokiem. „Nie zaczynaj znowu.” – rzuca i idzie do łazienki. Czuję się niewidzialna. Jakby moje uczucia nic nie znaczyły.
Nie wytrzymuję. Idę za nim. „Marek, musimy porozmawiać! Tak dalej być nie może!” On patrzy na mnie z irytacją. „Alicja, jestem zmęczony. Daj mi spokój.” Czuję łzy pod powiekami. „Nie mogę spać, kiedy cię nie ma! Martwię się!” – mówię ciszej, prawie szeptem. On wzdycha ciężko. „Pracuję, rozumiesz? Ktoś musi zarabiać na to wszystko.” Ale ja wiem, że to nie tylko praca.
Kilka dni temu znalazłam w jego kurtce paragon z restauracji – drogiej restauracji, do której nigdy mnie nie zabrał. Na odwrocie był numer telefonu zapisany kobiecą ręką. Nie powiedziałam mu o tym. Bałam się odpowiedzi.
Rano Marek wychodzi wcześnie, nawet nie żegna się ze mną. Zostaję sama w pustym mieszkaniu. Dzwonię do mamy – zawsze mówiła, że rodzina jest najważniejsza. Ale ona tylko powtarza: „Alicja, musisz być cierpliwa. Mężczyźni tacy są.” Ale ja już nie chcę być cierpliwa.
Wieczorem przychodzi do mnie siostra, Kasia. Siadamy razem przy stole, pijemy herbatę i rozmawiamy szeptem, żeby sąsiedzi nie słyszeli. „Może on cię zdradza?” – pyta nagle Kasia. Milknę. Boję się tego słowa bardziej niż samotności.
Kolejne dni mijają podobnie – Marek coraz później wraca do domu, coraz mniej ze mną rozmawia. Zaczynam podejrzewać wszystko i wszystkich. Przeglądam jego rzeczy, sprawdzam telefon, szukam śladów zdrady. Czuję się podle – nigdy nie chciałam być taką kobietą.
Pewnej nocy nie wytrzymuję i dzwonię do numeru z paragonu. Odbiera kobieta o ciepłym głosie. „Halo?” – mówi zaskoczona. „Dzień dobry… czy zna pani Marka Kowalskiego?” – pytam drżącym głosem. Chwila ciszy po drugiej stronie. „Tak… pracujemy razem.” Czuję ulgę i jednocześnie jeszcze większy niepokój.
Następnego dnia Marek wraca wcześniej niż zwykle. Siada naprzeciwko mnie przy stole i patrzy mi prosto w oczy. „Musimy porozmawiać” – mówi poważnie. Serce mi zamiera.
„Alicja… wiem, że ostatnio było ciężko. Przepraszam cię za wszystko.” Milczę, boję się odezwać. „W pracy jest źle… firma upada, szef nas oszukuje… Nie chciałem cię martwić.” Patrzę na niego z niedowierzaniem.
„Dlaczego mi nie powiedziałeś?” – pytam cicho.
„Bałem się… że mnie zostawisz, jeśli stracę pracę.”
Czuję łzy na policzkach – tym razem z ulgi i smutku jednocześnie.
„Marek… ja chcę tylko wiedzieć prawdę. Nie chcę żyć w kłamstwie.” On bierze mnie za rękę pierwszy raz od wielu tygodni.
„Obiecuję ci… już nigdy niczego przed tobą nie ukryję.” Wierzę mu? Chcę wierzyć.
Ale noc wciąż trwa długo i ciężko mi zasnąć bez lęku o jutro.
Czasem myślę: ile jeszcze takich nocy przede mną? Czy można odbudować zaufanie po tylu kłamstwach i niedopowiedzeniach? Czy miłość wystarczy, żeby przetrwać najdłuższą noc?