„Zabierz Tatę: Mój Brat Chce Jego Dom”
Kiedy mój brat, Marek, po raz pierwszy wspomniał o przejęciu domu naszego ojca, myślałem, że to tylko żart. „Przecież tata jeszcze żyje,” powiedziałem mu wtedy. Ale Marek nie żartował. Jego ambicje były jasne i nie zamierzał się poddać.
„Piotrze, musisz zrozumieć,” mówił mi przez telefon, „to najlepsze rozwiązanie dla wszystkich. Tata jest już stary, potrzebuje opieki. A ja… ja potrzebuję przestrzeni.”
„Nie mogę wziąć taty do siebie,” odpowiedziałem stanowczo. „Mam małe mieszkanie i dwójkę dzieci. To niemożliwe.”
Marek jednak nie dawał za wygraną. Każda nasza rozmowa kończyła się kłótnią. „Zastanów się nad tym,” powtarzał jak mantrę. „To tylko kwestia czasu.”
Pewnego dnia postanowiłem odwiedzić tatę, żeby porozmawiać z nim o tej sytuacji. Siedzieliśmy w jego małym salonie, a on patrzył na mnie z troską w oczach.
„Piotrze, wiem, że Marek chce ten dom,” powiedział cicho. „Ale to mój dom. Nie chcę go opuszczać.”
„Tato, nie musisz nigdzie iść,” zapewniłem go. „Nie pozwolę na to.”
Ale Marek miał inne plany. Zaczął przychodzić do taty coraz częściej, przynosząc mu jedzenie i pomagając w drobnych naprawach. Z czasem tata zaczął go słuchać.
„Może Marek ma rację,” powiedział mi pewnego dnia tata. „Może powinienem zamieszkać z tobą.”
Byłem zszokowany. „Tato, to nie jest rozwiązanie,” próbowałem go przekonać. „Marek chce tylko twojego domu.”
Ale tata był już przekonany. „Nie chcę być ciężarem,” powiedział smutno.
Czułem się bezradny. Marek osiągnął to, czego chciał. Tata zgodził się przeprowadzić do mnie, a Marek mógł cieszyć się domem.
Kiedy tata wprowadził się do mojego małego mieszkania, wszystko się zmieniło. Dzieci nie miały już miejsca do zabawy, a ja i moja żona byliśmy ciągle zestresowani.
Marek odwiedzał nas rzadko, zawsze zadowolony z siebie. „Widzisz, Piotrze? Wszystko się ułożyło,” mówił z uśmiechem.
Ale nic się nie ułożyło. Tata czuł się nieszczęśliwy, a ja miałem poczucie winy, że nie potrafiłem go obronić przed chciwością Marka.
Pewnego dnia tata powiedział mi: „Piotrze, przepraszam za wszystko. Nie chciałem cię obciążać.”
Łzy napłynęły mi do oczu. „Tato, to nie twoja wina,” odpowiedziałem drżącym głosem.
Marek dostał to, czego chciał, ale nasza rodzina została rozbita. Dom ojca stał się symbolem naszej porażki i chciwości.