„Babcia zostawiła mieszkanie najmłodszej wnuczce, podczas gdy druga babcia podzieliła swoje 'sprawiedliwie'”

Wiktoria siedziała cicho na zniszczonej sofie w salonie Zuzanny, nerwowo skręcając kosmyk włosów. Pokój był przytulny, wypełniony miękkim blaskiem popołudniowego słońca prześwitującego przez zasłony. Jednakże ciepło niewiele pocieszało Wiktorię, której serce obciążało rodzinne dylematy, zdawało się, że stają się coraz bardziej bolesne z dnia na dzień.

„Nie uwierzysz, co się stało,” zaczęła Wiktoria, jej głos był mieszanką niedowierzania i bólu. „Wiesz, że babcia Pelagia miała to piękne mieszkanie w centrum miasta, prawda? No więc zmarła w zeszłym miesiącu, i zostawiła je całkowicie Jackowi, mojemu najmłodszemu kuzynowi.”

Zuzanna, która nalewała herbatę, zatrzymała się i odwróciła do przyjaciółki, jej wyraz twarzy był pełen szoku. „Tylko Jackowi? Ale dlaczego? Czy nie byliście z Antonim blisko niej też?”

Wiktoria kiwnęła głową, łzy zbierały się w jej oczach. „Tak, byliśmy. Przynajmniej tak mi się wydawało. Okazuje się, że uznała, iż Jack potrzebuje tego bardziej, bo dopiero co skończył studia. Antoni i ja zostaliśmy całkowicie pominięci, nawet nie wspomniano o nas w testamencie.”

Niesprawiedliwość sytuacji głęboko dotknęła Wiktorię. To nie tylko kwestia mieszkania; najbardziej bolało jawne faworyzowanie. Spędziła niezliczone weekendy i święta z babcią Pelagią, piekąc ciastka i słuchając jej opowieści. Bycie tak zignorowanym czuła jak zdradę.

„A to nie wszystko,” kontynuowała Wiktoria, ocierając łzę. „Moja druga babcia, mama Rafała, też zmarła mniej więcej w tym samym czasie. Ale ona postąpiła inaczej. Podzieliła swoje majątek równo między wszystkich wnuków. Każdy dostał sprawiedliwy udział.”

Zuzanna usiadła obok Wiktorii, podając jej filiżankę herbaty. „To brzmi rozsądniej. Musi być trudno obserwować tak różne podejścia w tej samej rodzinie.”

„Tak jest,” westchnęła Wiktoria. „Sprawia to, że czuję się jakbym nie była ceniona przez babcię Pelagię. Jakby te wszystkie lata nic dla niej nie znaczyły.”

Rozmowa zeszła na inne tematy, ale Wiktoria nie mogła pozbyć się uczucia odrzucenia. Im więcej o tym myślała, tym bardziej to bolało. To nie tylko materialna strata mieszkania; to emocjonalna pustka, którą stworzyła decyzja jej babci.

Tygodnie zamieniły się w miesiące, a dynamika rodzinna zmieniała się niezręcznie. Jack, czując się winny sytuacji, próbował nawiązać kontakt z Wiktorią i Antonim, ale nic już nie było takie samo. Kiedyś bliskie spotkania rodzinne teraz miały podtekst urazy i niezręczności.

Wiktoria starała się skupić na pozytywnych aspektach swojego życia, ale rana pozostawiona przez testament babci była głęboka. Była ciągłym prz reminderem tego, co postrzegała jako brak miłości i docenienia. Pomimo pocieszających słów Zuzanny i racjonalnej części jej umysłu, która rozumiała, że to tylko materialne posiadanie, emocjonalna część czuła się opuszczona.

Gdy spadł pierwszy śnieg sezonu, Wiktoria patrzyła przez okno, jej myśli były tak szare jak niebo nad nią. Rodzina, którą kiedyś ceniła, wydawała się rozbita, w ostry kontraście do malowniczego, spokojnego krajobrazu śnieżnego. W sercu wiedziała, że nic już nie będzie takie samo. Dziedzictwo decyzji babci Pelagii rozciągnęło się poza jej ziemskie posiadłości, zasiewając nasiona niezgody, które mogą nigdy nie wyleczyć się całkowicie.