„Teściowa Żąda Domu na Przedmieściach: Teraz Jarek Ignoruje Jej Telefony”
Nie mogę już znieść matki mojego męża. Zmusiła nas do kupienia jej nowego jednopokojowego domu. Ale po pewnym czasie zmieniła zdanie i teraz musimy się przeprowadzić z naszym małym dzieckiem. Zarówno Jarek, jak i ja dorastaliśmy w rodzinach klasy średniej. Nikt w naszych rodzinach nie miał dużo pieniędzy, ale nasi rodzice zawsze dbali o to, żebyśmy mieli to, czego potrzebujemy. Ciężko pracowaliśmy, aby dojść do miejsca, w którym jesteśmy dzisiaj, i w końcu zaczynaliśmy czuć się komfortowo finansowo. To znaczy, dopóki matka Jarka, Grażyna, nie zdecydowała, że chce przeprowadzić się na przedmieścia.
Grażyna zawsze była trochę wymagająca, ale nigdy nie myśleliśmy, że dojdzie do tego. Zadzwoniła do Jarka pewnego wieczoru, mówiąc, że nie może już dłużej mieszkać w mieście. Hałas, ruch uliczny, ludzie – to wszystko było dla niej za dużo. Chciała spokojnego miejsca na przedmieściach, gdzie mogłaby odpocząć i cieszyć się emeryturą. Jarek i ja rozmawialiśmy o tym godzinami. Nie mieliśmy pieniędzy na kupno jej domu od razu, ale Grażyna nalegała, że nie może dłużej czekać.
Po długich rozważaniach zdecydowaliśmy się wziąć kredyt na zakup małego jednopokojowego domu w cichej okolicy około godzinę drogi od miasta. To nie było idealne rozwiązanie, ale myśleliśmy, że to ją uszczęśliwi i da nam trochę spokoju. Przez jakiś czas wydawało się, że wszystko będzie w porządku. Grażyna przeprowadziła się do swojego nowego domu i wydawała się zadowolona.
Ale potem, zaledwie kilka miesięcy później, zadzwoniła do Jarka ponownie. Tym razem powiedziała, że dom jest za mały i za daleko od miasta. Tęskniła za swoimi przyjaciółmi i wygodami życia w mieście. Chciała wrócić i oczekiwała, że pomożemy jej sprzedać dom i znaleźć nowe miejsce w mieście.
Jarek był wściekły. Już podjął dodatkową pracę, aby pomóc spłacić kredyt na jej dom, a teraz chciała wrócić? Próbował z nią rozmawiać rozsądnie, ale Grażyna nie ustępowała. Powiedziała, że nie może dłużej mieszkać na przedmieściach i że musimy jej pomóc.
Byliśmy w kropce. Nie mogliśmy sobie pozwolić na zakup kolejnego domu i nie mogliśmy sprzedać tego, który właśnie kupiliśmy, bez poniesienia ogromnych strat finansowych. Co gorsza, Grażyna zaczęła dzwonić do Jarka kilka razy dziennie, domagając się aktualizacji na temat sprzedaży domu i pytając, kiedy znajdziemy jej nowe miejsce.
Jarek zaczął ignorować jej telefony. Widząc jej imię na identyfikatorze numeru, po prostu pozwalał połączeniu przejść na pocztę głosową. To go rozdzierało, ale nie wiedział, co innego mógłby zrobić. Oboje byliśmy wyczerpani próbując pogodzić nasze prace, opiekę nad naszym małym dzieckiem i radzenie sobie z ciągłymi żądaniami Grażyny.
Pewnego wieczoru, po położeniu naszej córki spać, Jarek w końcu się załamał. Przyznał, że nie wie, jak długo jeszcze może to wytrzymać. Tonęliśmy w długach, a żądania Grażyny tylko pogarszały sytuację. Nie miałam dla niego żadnych odpowiedzi. Mogłam tylko go przytulić i mieć nadzieję, że jakoś sytuacja się poprawi.
Ale tak się nie stało. Grażyna nadal dzwoniła, zostawiając coraz bardziej gniewne wiadomości głosowe, gdy Jarek nie odbierał. Nasza sytuacja finansowa stawała się coraz bardziej dramatyczna z każdym dniem. Zaczęliśmy zalegać z płatnościami rachunków, a stres odbijał się na naszym związku.
W końcu nie mieliśmy wyboru i musieliśmy przeprowadzić się do domu Grażyny sami. Było ciasno i daleko od ideału, ale to była jedyna możliwość utrzymania dachu nad głową. Grażyna wróciła do miasta, zostawiając nas z jej niechcianym domem i górą długów.
Jarek nadal nie odbiera jej telefonów.