Głos z Monitora: Noc, Która Zmieniła Wszystko

– Jack, kochanie, do kogo machasz? – zapytałam, nie odrywając wzroku od ekranu telefonu. Była już prawie północ, a ja, jak zwykle, próbowałam złapać chwilę dla siebie, wymieniając się wiadomościami z Magdą. Jack siedział w swoim łóżeczku, a jego małe rączki energicznie machały w stronę monitora dziecięcego stojącego na komodzie. W pokoju panował półmrok, tylko delikatne światło lampki nocnej rozpraszało cienie.

Z początku uznałam to za zwykłą dziecięcą zabawę. Ale coś w jego spojrzeniu sprawiło, że poczułam niepokój – był skupiony, jakby naprawdę widział kogoś po drugiej stronie. Przez chwilę miałam ochotę wejść do pokoju i go przytulić, ale pomyślałam, że nie powinnam przeszkadzać mu w zasypianiu. „To tylko wyobraźnia”, powtarzałam sobie.

Kiedy Jack w końcu zasnął, wróciłam do swoich spraw. Jednak obraz jego machającej rączki nie dawał mi spokoju. Około drugiej w nocy postanowiłam przejrzeć nagrania z monitora. Zawsze nagrywałam nocne godziny – na wszelki wypadek. Przewijałam powoli, aż dotarłam do momentu, gdy Jack zaczął się poruszać.

Z głośnika monitora usłyszałam cichy szelest. Potem coś jeszcze – głos. Wyraźny, choć szeptany:

– Jack… Jacku… chodź tutaj…

Serce mi stanęło. Przez chwilę byłam przekonana, że to tylko zakłócenia albo jakiś dźwięk z ulicy. Ale głos powtórzył się jeszcze raz, tym razem wyraźniej:

– Jacku, nie bój się… jestem tutaj…

Zamarłam. W pokoju Jacka nie było nikogo oprócz niego. Mój mąż, Tomek, był na delegacji w Poznaniu. Nikogo nie wpuszczałam do mieszkania. Przez kilka minut siedziałam nieruchomo przed monitorem, czując jak zimny pot spływa mi po plecach.

Wbiegłam do pokoju Jacka. Spał spokojnie, przytulony do swojej ulubionej maskotki. Przeszukałam każdy kąt – pod łóżeczkiem, za zasłonami, nawet w szafie. Nic. Tylko cisza i delikatny oddech mojego synka.

Całą noc nie zmrużyłam oka. Rano zadzwoniłam do Tomka.

– Tomek, musisz wrócić jak najszybciej – powiedziałam drżącym głosem.

– Co się stało? – zapytał zaniepokojony.

– Ktoś mówił do Jacka przez monitor… Słyszałam to na nagraniu.

Przez chwilę milczał.

– Może to tylko zakłócenia? Sąsiad ma nowy sprzęt, może coś się nakłada… – próbował mnie uspokoić.

Ale ja wiedziałam, że to nie były zwykłe zakłócenia. Ten głos brzmiał zbyt realnie.

Przez kolejne dni byłam jak cień samej siebie. Obserwowałam Jacka niemal bez przerwy. Zaczęłam podejrzewać wszystkich – sąsiadów, rodzinę, nawet własną matkę, która czasem przychodziła pomagać przy dziecku. Każdy dźwięk w mieszkaniu wydawał mi się podejrzany.

Pewnego wieczoru zadzwoniła do mnie Magda.

– Gabryśka, co się z tobą dzieje? Nie odpisujesz na wiadomości…

Opowiedziałam jej wszystko. Słuchała w milczeniu.

– Może powinnaś zgłosić to na policję? – zaproponowała.

– I co im powiem? Że ktoś szepcze przez monitor? Pomyślą, że zwariowałam…

Ale Magda była uparta.

– To nie jest normalne. Może ktoś włamał się do twojej sieci Wi-Fi? Słyszałaś o takich przypadkach?

Zaczęłam szukać informacji w internecie. Okazało się, że rzeczywiście – ktoś mógł przejąć kontrolę nad monitorem i podsłuchiwać nasz dom. Zgłosiłam sprawę na policję i wymieniłam wszystkie hasła w domu. Przez kilka dni panowała cisza.

Ale pewnej nocy znów usłyszałam ten głos. Tym razem był bardziej natarczywy:

– Jacku… pamiętasz mnie?

Wybiegłam z sypialni i zobaczyłam na monitorze cień przesuwający się po ścianie pokoju Jacka. Zamarłam ze strachu.

Następnego dnia Tomek wrócił z delegacji. Przeszukaliśmy cały dom razem. Niczego nie znaleźliśmy. Ale Tomek zauważył coś dziwnego – stary album rodzinny leżał otwarty na stole w salonie. Był tam portret mojego ojca, który zmarł zanim Jack się urodził.

Przez kolejne dni zaczęły dziać się dziwne rzeczy – drzwi same się otwierały, zabawki przestawiały miejsce, a Jack coraz częściej mówił o „dziadku”, którego nigdy nie poznał.

Zaczęliśmy rozmawiać z moją mamą o przeszłości rodziny. Okazało się, że mój ojciec przed śmiercią obiecał mi, że zawsze będzie mnie chronił – nawet jeśli już go nie będzie.

Czy to możliwe, że głos z monitora należał do niego? Czy naprawdę istnieje coś więcej niż to, co widzimy?

Dziś już nie boję się tak bardzo jak wtedy. Ale każdej nocy sprawdzam monitor i słucham… Może to tylko technologia płata mi figle? A może są rzeczy, których nigdy nie zrozumiemy?

Czasem zastanawiam się: czy lepiej znać prawdę – nawet jeśli jest przerażająca – czy żyć w błogiej nieświadomości? Co wy byście zrobili na moim miejscu?