Jesienne przebaczenie: Historia Magdy, która musiała wybrać między rodziną a własnym sumieniem

— Magda! Magda! — krzyk mojej matki przebił się przez gwar izby przyjęć. — Co ty wyprawiasz?! Przecież to ona… Ona zniszczyła ci życie!

Stałam nad łóżkiem operacyjnym, wpatrując się w bladą twarz Anny. Jej włosy były posklejane krwią, a na szyi widniał ślad po łańcuszku, który kiedyś nosiłam ja. To ona była tą kobietą — tą, dla której mój mąż zostawił mnie i naszą córkę. Teraz leżała nieprzytomna po wypadku samochodowym, a ja miałam zdecydować: ratować ją czy pozwolić odejść?

— Pani doktor, pacjentka traci przytomność! — pielęgniarka Ola spojrzała na mnie z paniką w oczach.

— Szybko, sala operacyjna! — rozkazałam, choć w środku wszystko we mnie krzyczało. — Potrzebuję asysty! Ktoś niech zadzwoni po doktora Nowaka!

Wiedziałam, że wszyscy patrzą na mnie inaczej. W małym mieście plotki rozchodzą się szybciej niż karetka. Każdy wiedział o moim rozwodzie z Pawłem i o tym, że Anna była powodem naszego rozstania. Teraz to ja miałam jej uratować życie.

— Magda, nie musisz tego robić — szepnęła Ola, gdy szłyśmy korytarzem. — Przecież możesz poprosić kogoś innego…

— Jestem lekarzem — odpowiedziałam chłodno. — Nie mam wyboru.

W sali operacyjnej ręce mi drżały. Próbowałam skupić się na zadaniu, ale w głowie słyszałam głos matki: „Nie zasługuje na twoją pomoc!”. Przed oczami miałam twarz mojej córki Zosi, która od miesięcy pytała: „Mamo, dlaczego tata już nas nie kocha?”.

— Ciśnienie spada! — krzyknął doktor Nowak.

— Zaciskaj! — rozkazałam pielęgniarce. — Potrzebuję więcej światła!

Walczyłam o życie kobiety, której nienawidziłam. Każde nacięcie skalpela bolało mnie bardziej niż ją. W pewnym momencie Anna otworzyła oczy i spojrzała na mnie z przerażeniem.

— Magda… — wyszeptała. — Przepraszam…

Zamarłam na sekundę. Chciałam jej powiedzieć wszystko: jak bardzo mnie zraniła, jak bardzo nienawidzę Pawła za to, co zrobił naszej rodzinie. Ale nie mogłam. Musiałam być lekarzem.

Operacja trwała trzy godziny. Gdy skończyliśmy, Anna żyła. Zostawiłam ją pod opieką pielęgniarek i wyszłam na korytarz. Tam czekał Paweł.

— Magda… Dziękuję ci… — zaczął niepewnie.

— Nie rób tego — przerwałam mu ostro. — Nie jestem tu dla ciebie ani dla niej. Zrobiłam to, co musiałam.

Paweł spuścił wzrok.

— Zosia tęskni za tobą — powiedziałam cicho. — Może czas, żebyś w końcu był ojcem, a nie tylko facetem Anny.

Nie odpowiedział. Odszedł bez słowa.

Wróciłam do domu późno w nocy. W kuchni czekała na mnie mama z kubkiem herbaty.

— Dlaczego to zrobiłaś? — zapytała bez ogródek.

— Bo nie chciałam być taka jak oni — odpowiedziałam po chwili milczenia. — Nie chciałam nienawidzić do końca życia.

Mama pokręciła głową.

— Jesteś silniejsza niż myślałam.

Przez kolejne dni Anna dochodziła do siebie na oddziale. Unikałam jej jak ognia, ale pewnego wieczoru znalazłam ją płaczącą w sali.

— Magda… Proszę cię… Pozwól mi przeprosić…

Usiadłam na krześle obok jej łóżka.

— Po co? Żeby mi ulżyło? Czy tobie?

Anna otarła łzy.

— Nie wiem… Chciałam tylko powiedzieć, że żałuję wszystkiego. Paweł… On nie jest tym człowiekiem, za jakiego go miałam. A ty… Ty jesteś lepsza ode mnie.

Poczułam dziwną ulgę i smutek jednocześnie.

— Może kiedyś ci wybaczę — powiedziałam cicho. — Ale nie dziś.

Po powrocie do domu Zosia czekała na mnie z rysunkiem: trzy postacie trzymające się za ręce.

— To my? — zapytałam z uśmiechem.

— Tak! Ja, ty i tata… Może kiedyś znów będziemy razem?

Przytuliłam ją mocno.

— Może kiedyś… Ale nawet jeśli nie, zawsze będziemy rodziną.

Kilka tygodni później Anna została wypisana ze szpitala. Paweł próbował wrócić do naszego życia, ale ja już wiedziałam, że nie chcę żyć przeszłością. Skupiłam się na sobie i Zosi. Zaczęłyśmy chodzić razem na spacery po parku, piekłyśmy ciasta i śmiałyśmy się z głupich filmów w telewizji.

Pewnego dnia spotkałam w kawiarni Marka — starego znajomego ze studiów. Był rozwiedziony, miał syna w wieku Zosi. Rozmowa z nim była jak powiew świeżego powietrza po burzy.

— Magda, życie jest za krótkie na żal i gniew — powiedział mi pewnego wieczoru. — Może czas zacząć od nowa?

Uśmiechnęłam się pierwszy raz od miesięcy naprawdę szczerze.

Dziś wiem jedno: przebaczenie nie jest dla tych, którzy nas skrzywdzili. Jest dla nas samych. Pozwala oddychać pełną piersią i iść dalej bez ciężaru przeszłości.

Czasem myślę: ile jeszcze kobiet nosi w sobie taki ból? Czy potrafilibyście wybaczyć komuś, kto odebrał wam wszystko? A może przebaczenie to jedyna droga do wolności?