„Mój syn wziął ślub za granicą i nie zaprosił nas na wesele. Czy można jeszcze odbudować rodzinę po takiej zdradzie?”

– Mamo, muszę ci coś powiedzieć – głos Michała drżał, a ja poczułam, jak serce zaczyna mi walić. Stał w progu kuchni, z rękami w kieszeniach, jakby chciał się schować przed całym światem. Był już dorosłym mężczyzną, ale w tej chwili wyglądał jak mały chłopiec, który zrobił coś złego i nie wie, jak się do tego przyznać.

– Co się stało? – zapytałam, próbując zachować spokój. W głowie przelatywały mi najgorsze scenariusze: choroba, długi, może stracił pracę? Ale to, co usłyszałam, przebiło wszystko.

– Wziąłem ślub. W zeszłym miesiącu. W Pradze. – Słowa spadły na mnie jak grad. – Z Olą.

Przez chwilę nie mogłam oddychać. Próbowałam zrozumieć, czy dobrze słyszę. Michał i Ola byli razem od kilku lat, wiedziałam, że się kochają, ale… ślub? Za granicą? Bez nas?

– Jak to… ślub? – wyszeptałam. – Dlaczego nic nam nie powiedziałeś? Dlaczego nas nie zaprosiliście?

Michał spuścił wzrok. – Nie chciałem robić z tego wielkiego wydarzenia. Ola nie lubi zamieszania, a ja… nie chciałem wam psuć nastroju.

Psuć nastroju? Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. Przez całe życie starałam się być dla niego wsparciem. Byliśmy rodziną. Zawsze powtarzałam mu, że rodzina to najważniejsze. A teraz dowiaduję się o jego ślubie po fakcie, jakbyśmy byli obcymi ludźmi.

Wyszłam z kuchni bez słowa. Zamknęłam się w łazience i pozwoliłam łzom płynąć. Czułam się zdradzona. Jakby ktoś wyrwał mi serce i rzucił na podłogę.

Przez kolejne dni chodziłam jak cień. Mąż próbował mnie pocieszać, ale widziałam w jego oczach ten sam ból i rozczarowanie. Michał mieszkał już osobno, rzadko się widywaliśmy, ale zawsze myślałam, że jesteśmy blisko. Teraz czułam się tak daleko od niego jak nigdy wcześniej.

Wieczorami wracały wspomnienia: Michał jako mały chłopiec, który tuli się do mnie po koszmarze; Michał na studniówce, dumny i szczęśliwy; Michał przy stole wigilijnym, śmiejący się z żartów taty. Czy to wszystko było tylko iluzją?

Zadzwoniła do mnie siostra. – Słyszałam o ślubie Michała – powiedziała ostrożnie. – Jak się trzymasz?

– Nie wiem – odpowiedziałam szczerze. – Czuję się… jakby ktoś mnie okradł z czegoś najważniejszego.

– Może miał swoje powody? – próbowała mnie pocieszyć.

– Jakie powody mogą być ważniejsze od rodziny? – wybuchłam. – Czy naprawdę tak bardzo mu przeszkadzaliśmy?

Zaczęłam analizować każde nasze spotkanie z Olą. Była cicha, zamknięta w sobie, rzadko się odzywała. Może czuła się przy nas nieswojo? Może my ją odstraszyliśmy? Ale przecież starałam się być dla niej miła…

Któregoś dnia zebrałam się na odwagę i zadzwoniłam do Michała.

– Synku, musimy porozmawiać – powiedziałam drżącym głosem.

Spotkaliśmy się w kawiarni na Starym Mieście. Przyszedł sam.

– Mamo…

– Dlaczego nam to zrobiłeś? – przerwałam mu. – Czy naprawdę tak bardzo cię zawiedliśmy?

Michał długo milczał. W końcu westchnął ciężko.

– Mamo, ja was kocham. Ale zawsze czułem presję… Że muszę być idealny synem, że wszystko musi być po waszemu. Ola bała się dużego wesela, a ja… chciałem zrobić coś po swojemu. Bałem się wam powiedzieć, bo wiedziałem, że będziecie rozczarowani.

– Ale przecież rodzina…

– Wiem! – przerwał mi gwałtownie. – Ale czasem mam wrażenie, że dla was rodzina to tylko tradycje i oczekiwania. A ja chciałem po prostu być szczęśliwy.

Siedzieliśmy w milczeniu. Patrzyłam na niego i widziałam już nie chłopca, a dorosłego mężczyznę z własnymi lękami i pragnieniami.

Po powrocie do domu długo rozmawiałam z mężem.

– Może rzeczywiście za bardzo naciskaliśmy? – zastanawiał się Marek. – Może powinniśmy pozwolić mu żyć po swojemu?

Ale jak pogodzić się z tym bólem? Jak wybaczyć synowi taką tajemnicę?

Minęły tygodnie. Michał coraz rzadziej dzwonił. Ola nie pojawiała się u nas wcale. Czułam pustkę i żal.

W końcu napisałam do Oli wiadomość:

„Chciałabym cię lepiej poznać. Wiem, że nie było łatwo podjąć taką decyzję. Może spotkamy się na kawę?”

Odpisała krótko: „Dziękuję za zaproszenie. Potrzebuję jeszcze trochę czasu.”

Czekam na ten czas do dziś.

Czasem patrzę na zdjęcia Michała z dzieciństwa i zastanawiam się: gdzie popełniłam błąd? Czy można jeszcze odbudować rodzinne więzi po takiej zdradzie? Czy wy też kiedyś poczuliście się obcy we własnej rodzinie?