W wieku 55 lat wybrałem prostotę, ale życie miało inne plany
W roku, w którym skończyłem 55 lat, podjąłem świadomą decyzję o uproszczeniu mojego życia. Imiona takie jak Jerzy, Kacper, Eryk, Weronika, Magdalena i Milena były znane w moim kręgu, każde z nich niosło własne historie pośpiechu i złożoności. Ale dla mnie, Weroniki, nadszedł czas, aby szukać spokoju. Wyobrażałem sobie moje dni wypełnione cichymi spacerami, absorbującymi lekturami i spokojnymi chwilami nad morzem. Mało wiedziałem, że życie miało inne plany.
Pierwsze miesiące mojego nowego stylu życia były błogie. Ponownie nawiązałem kontakt z naturą, odbywając długie, wędrówne spacery po parku niedaleko mojego domu. Książki, które zbierały kurz na moich półkach, w końcu zyskały zasłużoną uwagę. Weekendy spędzałem odwiedzając urokliwe nadmorskie miasteczka, gdzie siadałem nad brzegiem, pozwalając, aby dźwięk fal omywał mnie. To było wszystko, czego pragnąłem, wyraźny kontrast dla szalonego tempa moich wcześniejszych lat.
Jednak w miarę upływu roku zaczęły pojawiać się nieoczekiwane wyzwania. Moja przyjaciółka, Magdalena, która była stałym punktem w moim życiu, poważnie zachorowała. Wiadomość ta przyszła jako szok, i nagle, moje spokojne istnienie zostało przełamane wizytami w szpitalu i głębokim zmartwieniem o jej dobrostan. Prostota, której szukałem, została przyćmiona przez zmartwienia i uświadomienie sobie, że życiowych zawiłości nie da się tak łatwo uniknąć.
Następnie pojawiły się trudności finansowe. Znacząca inwestycja, którą poczyniłem, myśląc, że zabezpieczy moją prostą, spokojną przyszłość, poszła nie tak. Stabilność, którą myślałem, że uważnie zbudowałem, zaczęła się kruszyć, pozostawiając mnie zaniepokojonego i niepewnego co do tego, co przyniesie przyszłość. Spacery po parku stały się mniej o cieszeniu się naturą, a bardziej o ucieczce od stresu, który czekał na mnie w domu.
Gdy rok dobiegał końca, zacząłem rozmyślać nad przyswojonymi lekcjami. Dążenie do prostoty, jak zdałem sobie sprawę, nie polegało na eliminowaniu złożoności życia, ale na znajdowaniu sposobu, aby poruszać się po nich z gracją. Wyzwania, z którymi się zmierzyłem, od choroby Magdaleny po moje finansowe trudności, nauczyły mnie, że życie jest nieprzewidywalne. Żadna ilość planowania nie mogła uchronić mnie przed nieprzewidzianym.
W końcu mój rok poszukiwania prostoty nie miał szczęśliwego zakończenia, na jakie liczyłem. Zdrowie Magdaleny nadal się pogarszało, a moja sytuacja finansowa pozostała niepewna. Jednak pomimo nieoczekiwanych zwrotów, znalazłem w sobie pewną siłę. Prostota, której szukałem, nie tkwiła w braku wyzwań, ale w zdolności do stawiania im czoła, z spokojem i odpornością, o której nie wiedziałem, że ją posiadam.
Patrząc w przyszłość, robię to z nowym zrozumieniem. Prostota nie jest celem, ale podróżą, która jest oznaczona zarówno spokojem, jak i zamieszaniem. I być może, akceptując oba, znajdujemy prawdziwą esencję prostego życia.