Resztki miłości – historia o teściowej, szwagierce i walce o własne miejsce

– Znowu dla nich koperta, a dla nas tylko słoik ogórków? – myślę, patrząc na stół w kuchni teściowej. Siedzę z mężem, Piotrem, przy stole, a naprzeciwko nas jego mama, pani Halina. Właśnie wróciła z pokoju, gdzie wręczyła mojej szwagierce, Magdzie, kolejną kopertę z pieniędzmi. Wiem, bo widziałam przez uchylone drzwi. Magda uśmiecha się szeroko, a jej mąż, Tomek, nawet nie próbuje ukryć zadowolenia.

– Kasiu, może jeszcze trochę sałatki? – pyta teściowa, stawiając przede mną miskę. – Sama robiłam, specjalnie dla was.

Czuję, jak w gardle rośnie mi gula. „Dla was”. Dla nas zawsze jest jedzenie. Dla nich – pieniądze na wakacje, nowy samochód, remont mieszkania. Dla nas – słoiki i ciasto na wynos. Czy jestem niewdzięczna? Może powinnam się cieszyć z tego, co mam?

Piotr ściska mnie pod stołem za rękę. Znam ten gest – „nie zaczynaj przy stole”. Ale ja już nie mogę dłużej milczeć.

– Mamo, a Magda znowu dostała coś ekstra? – pytam cicho, ale stanowczo.

W kuchni zapada cisza. Słychać tylko tykanie zegara i szuranie widelca Tomka po talerzu.

– Kasiu, nie przesadzaj – mówi teściowa chłodno. – Każdemu daję to, czego potrzebuje.

– A my nie potrzebujemy? – Piotr próbuje się wtrącić, ale Halina ucina go wzrokiem.

– Wy macie wszystko. Pracujecie oboje, macie mieszkanie po moich rodzicach. Magda ma trudniej.

Magda spuszcza wzrok, ale widzę cień triumfu na jej twarzy. Tomek nawet nie udaje skrępowania.

Wychodzę na balkon. Potrzebuję powietrza. Przypominam sobie pierwsze lata naszego małżeństwa. Jak bardzo starałam się być dobrą synową. Jak piekłam ciasta na święta, pomagałam w ogrodzie, dzwoniłam z życzeniami na imieniny. Zawsze słyszałam: „Magda to zrobiła lepiej”, „Magda ma trudniej”, „Magda jest taka zaradna”.

Pamiętam Wigilię sprzed trzech lat. Siedzieliśmy przy stole, a teściowa wręczyła Magdzie i Tomkowi kopertę z napisem „Na nowy start”. My dostaliśmy słoik domowego smalcu i kawałek makowca. Piotr próbował żartować: „Mamo, a dla nas nie ma nowego startu?”. Halina tylko się uśmiechnęła: „Wy już wystartowaliście”.

Wtedy po raz pierwszy poczułam się jak ktoś gorszy. Jakbyśmy byli tylko dodatkiem do tej rodziny.

– Kasiu! – Piotr wychodzi za mną na balkon. – Proszę cię, nie rób sceny.

– To nie jest scena! – syczę przez zaciśnięte zęby. – To jest moje życie! Ile jeszcze mam udawać, że wszystko jest w porządku?

Piotr wzdycha ciężko.

– Wiem, że to niesprawiedliwe. Ale co mamy zrobić? To moja matka.

– A ja jestem twoją żoną! – łzy napływają mi do oczu. – Czy kiedykolwiek stanąłeś po mojej stronie?

Piotr milczy. Wiem, że kocha swoją matkę i nie chce jej ranić. Ale ja już nie potrafię udawać.

Wracamy do kuchni. Magda i Tomek właśnie wychodzą.

– Dzięki za wszystko, mamo! – Magda całuje Halinę w policzek.

– Do zobaczenia! – Tomek rzuca przez ramię i patrzy na mnie z wyższością.

Zostajemy sami z teściową.

– Kasiu, nie rozumiem twojej postawy – zaczyna Halina tonem nauczycielki. – Zawsze byłaś taka wdzięczna za wszystko.

– Może już nie chcę być wdzięczna za resztki – odpowiadam cicho.

Halina marszczy brwi.

– Nie rozumiem tej zawiści.

– To nie zawiść – mówię stanowczo. – To ból. Chciałabym poczuć się częścią tej rodziny, a nie kimś gorszym.

Teściowa patrzy na mnie długo i zimno.

– Może powinnaś popracować nad sobą, Kasiu.

Wychodzimy z Piotrem bez słowa. W samochodzie panuje cisza.

W domu siadam na kanapie i płaczę. Piotr próbuje mnie objąć, ale odsuwam się.

– Nie rozumiesz mnie – mówię przez łzy. – Ty zawsze stoisz po ich stronie.

– Nieprawda! Po prostu… nie chcę wojny w rodzinie.

– A ja już nie chcę wojny w sobie!

Następnego dnia dzwoni do mnie mama.

– Kasiu, jak było u Haliny?

Nie wiem, co odpowiedzieć. Wstydzę się przyznać do swoich uczuć. Bo przecież powinnam być wdzięczna za to, co mam. Ale czy naprawdę muszę godzić się na bycie tą gorszą?

Tydzień później Magda wrzuca zdjęcia z nowego mieszkania na Facebooka: „Dziękujemy mamie za wsparcie!” Pod spodem dziesiątki komentarzy: „Jak dobrze mieć taką teściową!”, „Rodzina to skarb!”

Czuję ukłucie zazdrości i żalu. Próbuję o tym porozmawiać z Piotrem wieczorem.

– Może powinniśmy ograniczyć kontakty? – pytam niepewnie.

Piotr patrzy na mnie ze smutkiem.

– To moja matka… Nie mogę jej zostawić.

– A mnie możesz?

Milczy długo.

– Nie chcę wybierać między tobą a mamą…

Czuję się samotna jak nigdy wcześniej.

Mijają tygodnie. Każda kolejna wizyta u teściowej to dla mnie stres i upokorzenie. Zaczynam unikać rodzinnych spotkań pod pretekstem pracy czy złego samopoczucia. Piotr chodzi sam do matki coraz częściej. Nasze rozmowy stają się coraz krótsze i bardziej powierzchowne.

Pewnego dnia dostaję wiadomość od Magdy:

„Kasiu, może byśmy się spotkały na kawę? Chciałabym pogadać bez świadków”.

Zgadzam się niechętnie. Spotykamy się w kawiarni na rynku.

– Wiem, że jesteś na mnie zła – zaczyna Magda bez ogródek. – Ale to nie moja wina, że mama mnie faworyzuje.

Patrzę na nią uważnie.

– Nigdy nie próbowałaś tego zmienić?

Magda wzrusza ramionami.

– Może trochę mi to pasuje… Ale też mam dość tej sytuacji. Mama nas wszystkich rozgrywa przeciwko sobie. Ty jesteś tą silną i niezależną, ja tą biedną ofiarą losu… A tak naprawdę obie jesteśmy nieszczęśliwe.

Zaskakuje mnie jej szczerość.

– Myślisz, że da się to zmienić?

Magda kręci głową.

– Mama się nie zmieni. Ale my możemy przestać grać w jej grę.

Wracam do domu z nową nadzieją. Wieczorem rozmawiam z Piotrem szczerze jak nigdy wcześniej.

– Albo będziesz moim partnerem i razem postawimy granice twojej mamie… albo będziemy żyli osobno pod jednym dachem.

Piotr długo milczy, ale w końcu przytula mnie mocno.

– Przepraszam cię za wszystko… Spróbujmy razem coś zmienić.

Nie wiem jeszcze jak będzie wyglądała nasza przyszłość. Ale wiem jedno: już nigdy nie pozwolę sobie wmówić, że zasługuję tylko na resztki czyjejś miłości.

Czy naprawdę musimy wybierać między lojalnością wobec rodziny a własnym szczęściem? A może można znaleźć własną drogę i odzyskać godność? Co wy byście zrobili na moim miejscu?