Między dwoma światami: Czy powinnam jeszcze widywać teściów po odkryciu prawdy? Moja historia, która podzieliła rodzinę
– Lidia, nie przesadzaj. To nie jest powód, żeby robić taką aferę! – głos Marka, mojego męża, odbijał się echem w ciasnej kuchni. Stałam przy zlewie, ściskając w dłoniach kubek z herbatą tak mocno, że aż bolały mnie palce. W powietrzu wisiała cisza, gęsta od niewypowiedzianych słów i żalu.
Jeszcze tydzień temu myślałam, że wiem wszystko o rodzinie Marka. Przez dziesięć lat małżeństwa byłam przekonana, że jego rodzice – pani Halina i pan Zbigniew – są wzorem do naśladowania. Spokojni, pomocni, zawsze gotowi podać rękę. Ale wtedy przyszła ta rozmowa z sąsiadką, panią Grażyną. Przypadkiem usłyszałam, jak opowiadała komuś przez telefon o „tej sprawie sprzed lat”. Zaintrygowana, zapytałam ją później o szczegóły. Najpierw się wykręcała, ale w końcu powiedziała: „Lidka, twoi teściowie nie są tacy święci, jak myślisz. To przez nich rodzina Kowalskich straciła dom. Twój teść doniósł na nich do urzędu skarbowego.”
Nie mogłam uwierzyć. Przecież Zbyszek zawsze powtarzał, że najważniejsza jest uczciwość i pomoc innym. Całą noc nie spałam, przewracając się z boku na bok. Rano zapytałam Marka:
– Marek, czy to prawda, że twój tata doniósł na Kowalskich?
Zbladł. Przez chwilę milczał, a potem wzruszył ramionami:
– To było dawno temu. Nie wiesz wszystkiego.
Ale ja chciałam wiedzieć wszystko. Zaczęłam drążyć temat, rozmawiać z innymi sąsiadami. Okazało się, że sprawa była głośna w całej dzielnicy. Kowalscy prowadzili mały sklepik spożywczy – nie radzili sobie najlepiej, czasem coś „przeoczyli” w papierach. Twój teść zgłosił to do urzędu skarbowego. Sklep zamknęli, a rodzina musiała sprzedać dom, żeby spłacić długi.
Przez kolejne dni czułam się jakby ktoś wyrwał mi grunt spod nóg. Każde spojrzenie na Marka przypominało mi o tym, co się stało. Zaczęły się kłótnie:
– Jak możesz ich bronić? – krzyczałam pewnego wieczoru.
– To moi rodzice! – odparł z rozpaczą w głosie.
– A ja? Co ze mną? Mam udawać, że nic się nie stało?
Najgorsze było to, że dzieci – Ania i Kuba – zaczęły wyczuwać napięcie. Ania zapytała mnie któregoś dnia:
– Mamo, dlaczego nie jedziemy już do babci i dziadka?
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Jak wytłumaczyć siedmiolatce, że świat dorosłych jest pełen kłamstw i zdrad?
W końcu zebrałam się na odwagę i pojechałam do teściów. Halina otworzyła drzwi z szerokim uśmiechem:
– Lidziu! Jak dobrze cię widzieć!
Weszłam do środka i od razu poczułam ciężar tej rozmowy.
– Musimy porozmawiać – powiedziałam cicho.
Usiedliśmy w salonie. Zbyszek patrzył na mnie spod krzaczastych brwi.
– Wiem o Kowalskich – zaczęłam drżącym głosem.
Halina spojrzała na męża z niepokojem.
– Lidia… to nie tak…
– To dokładnie tak! – przerwałam jej. – Przez was stracili dom!
Zbyszek spuścił głowę.
– Popełniłem błąd – powiedział cicho. – Byłem wtedy młody, naiwny. Myślałem, że robię dobrze…
– A oni? Co z nimi? – łzy napływały mi do oczu.
Halina zaczęła płakać.
– Przepraszamy… Naprawdę żałujemy… Ale nie możemy cofnąć czasu.
Wyszłam stamtąd roztrzęsiona. Po powrocie do domu Marek czekał na mnie w kuchni.
– I co teraz? – zapytał szeptem.
Nie wiedziałam. Każda decyzja wydawała się zła. Jeśli zerwę kontakt z teściami – skrzywdzę dzieci i męża. Jeśli będę udawać, że nic się nie stało – zdradzę samą siebie.
Przez kolejne tygodnie żyliśmy jak na bombie zegarowej. Marek zamknął się w sobie, ja coraz częściej płakałam po nocach. Dzieci zaczęły mieć problemy w szkole – Ania przestała rozmawiać z koleżankami, Kuba zaczął się jąkać.
Pewnego dnia zadzwoniła do mnie pani Kowalska. Nie miałam pojęcia skąd ma mój numer.
– Lidia? Tu Maria Kowalska…
Serce mi stanęło.
– Chciałam tylko powiedzieć… Nie miej żalu do siebie ani do dzieci. To nie wasza wina…
Rozpłakałam się przy niej jak dziecko.
Od tamtej pory próbuję poukładać sobie wszystko na nowo. Spotykam się z psychologiem, rozmawiam z Markiem o naszych uczuciach i o tym, jak chronić dzieci przed skutkami tej rodzinnej tragedii. Ale pytanie wciąż wraca: czy mogę jeszcze patrzeć teściom w oczy? Czy powinnam pozwolić dzieciom mieć kontakt z dziadkami?
Czasem patrzę na siebie w lustrze i pytam: czy lojalność wobec rodziny powinna być ważniejsza niż własna godność? Czy można przebaczyć coś takiego? Co wy byście zrobili na moim miejscu?