„Nasz Syn i Synowa Nie Mogą Zaoszczędzić na Dom, Ponieważ Wydają Pieniądze na Bzdury”
Mój mąż i ja zawsze wierzyliśmy w znaczenie odpowiedzialności finansowej. Wychowaliśmy naszego syna, Michała, w duchu zasady „żyj na miarę swoich możliwości”. Nauczyliśmy go budżetowania, oszczędzania i priorytetyzowania potrzeb nad zachciankami. Mieliśmy nadzieję, że te lekcje będą mu towarzyszyć w dorosłym życiu, zwłaszcza w kontekście ważnych celów finansowych, takich jak zakup domu.
Michał ożenił się z Anią trzy lata temu. Oboje mają przyzwoite prace i zarabiają wspólnie tyle, że powinni być w stanie zaoszczędzić na wkład własny na dom w ciągu kilku lat. Jednak mimo ich dochodów wydaje się, że mają trudności z oszczędzaniem jakichkolwiek pieniędzy.
Kiedy odwiedzamy ich mieszkanie, jesteśmy zdumieni ilością niepotrzebnych rzeczy, które posiadają. Salon jest zagracony najnowszymi gadżetami, od urządzeń inteligentnego domu po konsole do gier. Ich kuchnia jest wyposażona w wysokiej klasy sprzęty, których rzadko używają. Nawet ich szafy są przepełnione markowymi ubraniami i butami.
Próbowaliśmy porozmawiać z Michałem o ich nawykach wydawania pieniędzy. Zapewnił nas, że dobrze zarządzają swoimi finansami i mają plan oszczędzania na dom. Ale za każdym razem, gdy ich widzimy, wydaje się, że kupili coś nowego i ekstrawaganckiego.
Pewnego dnia postanowiłam przyjrzeć się bliżej ich sytuacji finansowej. Za ich zgodą przejrzałam ich wyciągi bankowe i rachunki z kart kredytowych. To, co odkryłam, było alarmujące. Wydawali setki złotych miesięcznie na jedzenie na mieście, usługi subskrypcyjne i impulsywne zakupy. Ich zadłużenie na kartach kredytowych rosło, a oni spłacali tylko minimalne kwoty.
Usiadłam z Michałem i Anią, aby omówić moje obawy. Wyjaśniłam, że ich obecne nawyki wydawania są nie do utrzymania i że muszą dokonać znaczących zmian, jeśli kiedykolwiek chcą kupić dom. Słuchali uprzejmie, ale wydawali się nieprzekonani.
Kilka miesięcy później Michał zadzwonił do nas spanikowany. Otrzymali wypowiedzenie najmu, ponieważ zalegali z czynszem. Nie mieli żadnych oszczędności na czarną godzinę i groziła im utrata mieszkania. Mój mąż i ja pomogliśmy im finansowo, ale jasno daliśmy do zrozumienia, że to jednorazowa pomoc.
Mimo tego sygnału ostrzegawczego nawyki wydawania Michała i Ani niewiele się zmieniły. Nadal przedkładali krótkoterminowe przyjemności nad długoterminową stabilność finansową. Kupili nowy samochód, na który ich nie było stać, wyjeżdżali na drogie wakacje i nadal często jedli na mieście.
Jako rodzice, to bolesne patrzeć, jak nasz syn zmaga się finansowo z powodu złych wyborów. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby zaszczepić w nim dobre nawyki finansowe, ale wydaje się, że nasze starania poszły na marne. Michał i Ania są teraz dalej od posiadania własnego domu niż kiedykolwiek wcześniej.
Mamy nadzieję, że pewnego dnia zrozumieją znaczenie odpowiedzialności finansowej i dokonają niezbędnych zmian, aby osiągnąć swoje cele. Ale do tego czasu możemy tylko obserwować z boku i mieć nadzieję na najlepsze.