Więzy rodzinne: Noc, kiedy mój świat się rozpadł

– Paulina, nie udawaj niewiniątka! – głos teściowej przeszył ciszę jak nóż. Stała w progu naszego salonu, z zaciśniętymi pięściami i oczami pełnymi gniewu. – Wiem, co zrobiłaś. Wiem, że zdradzasz mojego syna!

Zamarłam. Kawa w mojej dłoni zaczęła drżeć, a serce waliło mi jak oszalałe. Andrzej, mój mąż, patrzył na mnie z niedowierzaniem. Przez chwilę miałam wrażenie, że świat się zatrzymał. Wszystko, co budowaliśmy przez lata – nasze małżeństwo, dom, rodzina – nagle zawisło na włosku.

– Mamo, co ty mówisz? – Andrzej próbował zachować spokój, ale jego głos drżał.

– Nie udawaj głupiego! – syknęła teściowa. – Widziałam Paulinę w kawiarni z jakimś mężczyzną. Siedzieli blisko siebie, śmiali się… To nie wyglądało na spotkanie służbowe!

Poczułam, jak robi mi się słabo. Próbowałam coś powiedzieć, ale słowa ugrzęzły mi w gardle. Wszyscy patrzyli na mnie – Andrzej, teściowa, nawet nasza córka Zosia, która stała w drzwiach swojego pokoju z szeroko otwartymi oczami.

– To nie tak… – wyszeptałam w końcu. – To był kolega z pracy. Rozmawialiśmy o projekcie…

– O projekcie? – Teściowa prychnęła pogardliwie. – Widziałam, jak cię dotykał po ręce! Myślisz, że jestem ślepa?

Andrzej odwrócił wzrok. Wiedziałam, że walczy ze sobą. Zawsze ufał mi bezgranicznie, ale teraz w jego oczach pojawił się cień wątpliwości.

– Paulina… powiedz prawdę – powiedział cicho.

W jednej chwili poczułam się zupełnie sama. Jakby cały świat sprzysiągł się przeciwko mnie. Próbowałam zebrać myśli.

– Andrzej, przysięgam ci na wszystko, co mam najcenniejszego… Nigdy cię nie zdradziłam! To był tylko kolega z pracy! Spotkaliśmy się przypadkiem, rozmawialiśmy o nowym projekcie dla firmy. Nic więcej!

Teściowa nie dawała za wygraną.

– Przypadkiem? Akurat! Widziałam was przez okno kawiarni przez pół godziny! Śmialiście się, dotykaliście… Nie jestem głupia!

Zosia zaczęła płakać. Podbiegłam do niej i przytuliłam ją mocno.

– Kochanie, wszystko będzie dobrze – szepnęłam jej do ucha, choć sama w to nie wierzyłam.

Andrzej stał nieruchomo, jakby walczył ze sobą. Widziałam w jego oczach ból i zagubienie.

– Paulina… muszę to przemyśleć – powiedział w końcu i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami.

Teściowa spojrzała na mnie z triumfem.

– Mówiłam ci od początku, że nie jesteś dla niego odpowiednia – rzuciła i wyszła za synem.

Zostałam sama z płaczącą córką i tysiącem myśli kłębiących się w głowie. Jak mogło do tego dojść? Przecież nigdy nie dałam Andrzejowi powodu do zazdrości! Zawsze byłam lojalna wobec rodziny.

Noc była najdłuższa w moim życiu. Leżałam bezsennie obok Zosi, która zasnęła wtulona we mnie jak małe dziecko. W głowie powtarzały mi się słowa teściowej: „Nie jesteś dla niego odpowiednia”. Czy naprawdę tak myślała cała rodzina Andrzeja? Czy przez jeden przypadek mogę stracić wszystko?

Następnego dnia Andrzej wrócił do domu. Był blady i zmęczony.

– Musimy porozmawiać – powiedział cicho.

Usiedliśmy naprzeciwko siebie przy kuchennym stole. Czułam się jak oskarżona przed sądem.

– Paulina… ja ci ufałem. Ale to wszystko… te słowa mamy… ten facet… Nie wiem już sam, co myśleć.

Popatrzyłam mu prosto w oczy.

– Andrzej, jeśli chcesz znać prawdę, porozmawiaj z moim kolegą z pracy. Zobaczysz sam, że nic nas nie łączy poza pracą. Proszę cię tylko o jedno: nie pozwól innym niszczyć tego, co mamy.

Andrzej milczał przez długą chwilę.

– Dobrze – powiedział w końcu. – Porozmawiam z nim.

Kilka dni później spotkaliśmy się wszyscy razem: ja, Andrzej i mój kolega Tomek. Tomek był wyraźnie zdenerwowany całą sytuacją.

– Andrzej… Paulina jest moją przyjaciółką i współpracownicą. Nigdy nie przekroczyliśmy żadnej granicy. Rozmawialiśmy tylko o projekcie dla firmy. Jeśli chcesz, mogę pokazać ci maile i dokumenty…

Andrzej spojrzał na mnie z ulgą i smutkiem jednocześnie.

– Przepraszam cię, Paulina – powiedział cicho po spotkaniu. – Dałem się ponieść emocjom… Moja mama zawsze była podejrzliwa wobec ciebie. Ale ja powinienem był ci zaufać.

Przytuliłam go mocno i poczułam łzy napływające do oczu.

– Najważniejsze jest to, że jesteśmy razem – wyszeptałam.

Ale wiedziałam już wtedy, że coś się zmieniło na zawsze. Zaufanie zostało nadszarpnięte. Relacje z teściową stały się jeszcze trudniejsze niż wcześniej. Każde jej spojrzenie przypominało mi tamtą noc.

Zaczęliśmy z Andrzejem chodzić na terapię dla par. Chcieliśmy odbudować to, co zostało zniszczone przez podejrzenia i plotki. Było ciężko – czasem miałam ochotę wszystko rzucić i uciec daleko stąd. Ale dla Zosi i dla nas postanowiłam walczyć.

Czasem zastanawiam się: czy jedna chwila może naprawdę zniszczyć całe życie? Czy można odbudować zaufanie po takim ciosie? Może każdy z nas nosi w sobie jakieś rany, które nigdy się nie zagoją? Co wy byście zrobili na moim miejscu?