Tajemnica obiecanego prezentu – historia z poznańskiego wesela
— Mamo, czy ty naprawdę nie mogłaś się bardziej postarać? — głos Anny drżał, choć starała się zachować spokój. Stałyśmy w kącie sali, z dala od rozbawionych gości, a ja czułam, jak serce wali mi w piersi. Wokół nas rozbrzmiewały śmiechy i dźwięki poloneza, ale dla mnie świat na chwilę zamarł.
Wszystko zaczęło się tak pięknie. Sala w centrum Poznania była pełna światła, stoły uginały się od jedzenia, a Anna i Piotr wyglądali jak z bajki. Goście wiwatowali, orkiestra grała na całe gardło. Nadszedł moment wręczania prezentów — ten, którego bałam się najbardziej. Rodzice Anny podeszli pierwsi: jej ojciec i jego nowa żona. Uśmiechnięci, eleganccy, wręczyli młodym kopertę wypchaną pieniędzmi. Anna rzuciła mi krótkie spojrzenie — pełne oczekiwania i niepokoju.
Byłam następna. W dłoniach ściskałam bukiet róż i małe pudełko przewiązane wstążką. W środku była bransoletka — rodzinna pamiątka po mojej matce. Chciałam, żeby Anna miała coś więcej niż pieniądze; coś, co przetrwa lata i będzie przypominać jej o korzeniach. Ale kiedy podałam prezent, zobaczyłam w oczach córki cień rozczarowania.
— Dziękuję, mamo — powiedziała cicho, przytulając mnie na moment.
Wróciłam na swoje miejsce, próbując nie zwracać uwagi na szepty ciotek i kuzynów. „Danuta zawsze była dziwna”, „Nie mogła dać czegoś porządnego?” — słyszałam za plecami. Czułam się coraz mniejsza.
Po pierwszym tańcu Anna podeszła do mnie z Piotrem. — Mamo, możemy porozmawiać? — zapytała chłodno.
Wyszliśmy na taras. Noc była ciepła, ale ja trzęsłam się z zimna.
— Czy to wszystko? — Anna patrzyła na mnie z wyrzutem. — Tata dał nam pieniądze na podróż poślubną, a ty… kwiaty i starą bransoletkę?
Poczułam ukłucie w sercu. — To nie jest zwykła bransoletka. To pamiątka po twojej babci. Chciałam, żebyś miała coś wyjątkowego.
Piotr milczał, patrząc gdzieś w dal. Anna zacisnęła usta.
— Wiesz dobrze, że liczyliśmy na twoją pomoc przy mieszkaniu — powiedziała cicho. — Obiecałaś.
Zacisnęłam dłonie na poręczy tarasu. Obietnica… Tak, kiedyś powiedziałam Annie, że pomogę jej z wkładem na mieszkanie. Ale wtedy jeszcze miałam pracę i oszczędności. Teraz wszystko się zmieniło.
— Straciłam pracę dwa miesiące temu — wyszeptałam. — Nie chciałam cię martwić przed ślubem.
Anna spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami. — Dlaczego nic nie powiedziałaś?
— Bo bałam się twojej reakcji. Bałam się, że będziesz rozczarowana… że uznasz mnie za nieudacznicę.
Przez chwilę panowała cisza. Słyszałam tylko muzykę dobiegającą z sali i własny przyspieszony oddech.
— Mamo… — Anna przytuliła mnie nagle mocno. — Przepraszam. Myślałam tylko o sobie.
Piotr podszedł bliżej i położył mi rękę na ramieniu. — Pani Danuto, to nie pieniądze są najważniejsze.
Chciałam uwierzyć w jego słowa, ale wiedziałam, że dla młodych każda złotówka się liczy. Przez resztę wieczoru czułam się jak cień samej siebie. Goście bawili się dalej, a ja udawałam uśmiechniętą matkę pana młodego.
Po weselu wróciłam do pustego mieszkania na Jeżycach. Usiadłam przy kuchennym stole i rozpłakałam się jak dziecko. Przypomniałam sobie własny ślub sprzed trzydziestu lat: skromny obiad w domu rodziców, kilka prezentów i dużo miłości. Teraz wszystko było inne: oczekiwania, presja, porównania.
Kilka dni później Anna przyszła do mnie sama. Usiadłyśmy razem przy herbacie.
— Mamo, przepraszam za tamto wesele — zaczęła niepewnie. — Byłam niesprawiedliwa.
Pokręciłam głową. — To ja powinnam przeprosić za to, że nie powiedziałam ci prawdy wcześniej.
Anna wyciągnęła bransoletkę z torebki i założyła ją na nadgarstek.
— Wiesz… Zrozumiałam coś ważnego. Ta bransoletka to więcej niż pieniądze. To kawałek naszej historii.
Uśmiechnęłam się przez łzy.
— Może czasem trzeba stracić coś ważnego, żeby docenić to, co naprawdę się liczy?
Anna ścisnęła moją dłoń.
— Mamo… damy sobie radę. Razem.
Patrzyłam na nią i czułam dumę pomieszaną ze smutkiem. Czy naprawdę musimy ranić tych, których kochamy najbardziej? Czy rodzina to tylko wsparcie finansowe czy coś znacznie głębszego?
Czasem zastanawiam się: ile jeszcze tajemnic kryje się w naszych sercach? I czy odwaga do ich ujawnienia zawsze przynosi ulgę?