Czy matka może być winna, że nie jest bogata? Historia o miłości, żalu i oczekiwaniach

— Mamo, nie rozumiesz. Ty nigdy nie możesz mi pomóc tak jak rodzice Pawła! — głos Lany drżał, a jej oczy błyszczały gniewem. Stała w mojej kuchni, oparta o blat, z rękami skrzyżowanymi na piersi. Ja siedziałam przy stole, ściskając w dłoniach kubek herbaty, który już dawno wystygł.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. W głowie miałam pustkę i tylko jedno pytanie: kiedy moja córka zaczęła mnie oceniać przez pryzmat pieniędzy?

Lana przyszła do mnie tego popołudnia z wnuczką Zosią. Miały zostać na obiad, ale atmosfera zgęstniała już przy pierwszych słowach. Zosia bawiła się w salonie, a my zostałyśmy same w kuchni. Lana była spięta, rozdrażniona. Wiedziałam, że coś ją gryzie, ale nie spodziewałam się takiego wybuchu.

— Wiesz, Paweł dostał od rodziców pieniądze na nowy samochód. A ja? Ja nawet nie mam kogo poprosić o wsparcie — mówiła coraz szybciej. — Ty zawsze mówisz, że masz tylko emeryturę i ledwo ci starcza. Ale czy to moja wina?

Poczułam się, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Przecież całe życie starałam się dać jej wszystko. Urodziłam Lanę późno — miałam czterdzieści dwa lata, kiedy przyszła na świat. Jej ojciec zmarł, gdy miała dziesięć lat. Zostałyśmy same. Pracowałam w szkole jako nauczycielka polskiego, dorabiałam korepetycjami, szyłam ubrania na zamówienie sąsiadek. Nigdy nie było nam lekko, ale Lana zawsze miała czyste ubrania i ciepły obiad.

— Lano — zaczęłam cicho — wiesz przecież, że gdybym mogła…

— Ale nie możesz! — przerwała mi ostro. — I nigdy nie mogłaś! Zawsze musiałam patrzeć na inne dzieci, które dostawały nowe rzeczy, jeździły na wakacje…

Zamilkłam. Przez chwilę słyszałam tylko tykanie zegara na ścianie i śmiech Zosi z drugiego pokoju.

— Myślisz, że było mi łatwo? — zapytałam w końcu. — Myślisz, że nie chciałam ci dać wszystkiego?

Lana spojrzała na mnie z wyrzutem.

— Chciałaś… Ale to nie wystarczyło.

Te słowa bolały bardziej niż cokolwiek innego. Przypomniałam sobie wszystkie noce spędzone nad zeszytami uczniów, wszystkie godziny szycia po ciemku przy lampce, żeby tylko dorobić kilka złotych. Przypomniałam sobie, jak Lana płakała, gdy nie mogłam kupić jej wymarzonej kurtki zimowej. Jak tłumaczyłam jej, że ważniejsze jest to, co mamy w sercu.

Może się myliłam?

Lana opowiadała dalej o tym, jak teściowie pomagają im finansowo: kupili im pralkę do nowego mieszkania, płacą za przedszkole Zosi, zabierają ich na wakacje nad morze. Słuchałam tego z mieszaniną zazdrości i wstydu. Czy naprawdę jestem gorszą matką tylko dlatego, że nie mam pieniędzy?

— Mamo… ja wiem, że się starałaś — powiedziała w końcu ciszej. — Ale czasem mam żal. Bo czuję się gorsza od innych.

Wstałam od stołu i podeszłam do okna. Za szybą padał deszcz. Krople spływały po szkle jak łzy.

— Lano… — zaczęłam drżącym głosem — czy naprawdę myślisz, że pieniądze są ważniejsze niż miłość?

Odwróciła się do mnie plecami.

— Nie wiem… Może po prostu jestem zmęczona tym ciągłym liczeniem pieniędzy. Może chciałabym choć raz poczuć się beztrosko.

Poczułam gulę w gardle. Chciałam ją przytulić, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale ona już była dorosła. Miała swoją rodzinę i swoje żale.

Przypomniałam sobie dzień jej ślubu. Byłam wtedy taka dumna i jednocześnie przerażona. Bałam się, że nie będę już potrzebna. Że zostanę sama w pustym mieszkaniu z albumami pełnymi zdjęć i wspomnień.

Po śmierci męża długo nie mogłam się pozbierać. Lana była wtedy jeszcze dzieckiem. Musiałam być silna dla niej — i tylko dla niej żyłam przez te wszystkie lata. Nie miałam nikogo innego.

— Mamo… przepraszam — usłyszałam nagle cichy szept Lany. — Nie powinnam była tak mówić.

Odwróciłam się do niej powoli.

— Może masz rację — powiedziałam spokojnie. — Może powinnam była zrobić więcej… Ale zrobiłam wszystko, co mogłam.

Lana podeszła do mnie i objęła mnie mocno.

— Wiem… Po prostu czasem mi ciężko.

Stałyśmy tak przez chwilę w milczeniu. Czułam jej ciepło i ciężar jej żalu na swoich ramionach.

Po ich wyjściu długo siedziałam sama przy stole. Wpatrywałam się w zdjęcie Lany z dzieciństwa stojące na półce nad telewizorem. Mała dziewczynka z jasnymi włosami i szerokim uśmiechem patrzyła na mnie z fotografii.

Czy naprawdę ją zawiodłam? Czy mogłam zrobić coś inaczej? Czy miłość matki można przeliczyć na złotówki?

Czasem myślę, że nasze dzieci oczekują od nas rzeczy niemożliwych. Chcą mieć wszystko to, czego my nie mieliśmy — i mają do tego prawo. Ale czy to znaczy, że mamy czuć się winne za to, czego nie mogliśmy im dać?

Może każda matka nosi w sobie taki żal — że nie była wystarczająco dobra. Może każda córka kiedyś wypowie takie słowa w gniewie.

Tylko czy potrafimy sobie wybaczyć nawzajem?

Czy naprawdę jestem gorszą matką tylko dlatego, że jestem biedna? Czy miłość bez pieniędzy jest mniej warta? Co wy o tym myślicie?