Gdy wróciłam do domu bez zapowiedzi: wieczór, który zmienił wszystko
— Co ty tu robisz?! — głos mojego męża, Piotra, odbił się echem po pustym korytarzu. Stał w salonie, zaskoczony, z telefonem w ręku. Obok niego siedziała Anna, nasza sąsiadka z naprzeciwka. Jej policzki były czerwone, a spojrzenie wbite w podłogę.
Wróciłam do domu wcześniej niż zwykle. Szefowa odwołała zebranie, więc postanowiłam zrobić Piotrowi niespodziankę — kupiłam jego ulubione ciasto z cukierni na rogu. Gdy przekręcałam klucz w zamku, serce biło mi szybciej z ekscytacji. Nie spodziewałam się, że za chwilę rozpadnie się na milion kawałków.
— Małgosiu, to nie tak jak myślisz… — zaczął Piotr, ale jego głos był cichy i niepewny.
Patrzyłam na nich przez chwilę, próbując zrozumieć, co widzę. Anna miała na sobie moją bluzę, tę szarą, którą zawsze zakładałam do sprzątania. Na stole stały dwa kieliszki po winie i niedojedzone truskawki. Wszystko wyglądało jak scena z kiepskiego filmu.
— Wyjdźcie — powiedziałam w końcu, ledwo powstrzymując łzy. — Oboje.
Anna wybiegła bez słowa, a Piotr został. Próbował mnie objąć, ale odsunęłam się gwałtownie.
— Od jak dawna? — zapytałam drżącym głosem.
— To… to był tylko jeden raz — skłamał. Widziałam to w jego oczach. Znam go przecież od dziesięciu lat.
Usiadłam na kanapie i poczułam, jak wszystko we mnie pęka. Przez głowę przelatywały mi obrazy: nasz ślub w kościele św. Anny, wspólne wakacje nad Bałtykiem, wieczory przy herbacie i rozmowy o przyszłości. Czy to wszystko było kłamstwem?
Piotr próbował tłumaczyć się, mówił coś o samotności, o tym, że ostatnio byłam nieobecna duchem. Że praca pochłaniała mnie bez reszty. Ale przecież robiłam to dla nas! Chciałam zapewnić nam lepsze życie, odkładać na mieszkanie dla naszej przyszłej rodziny.
Nie spałam tej nocy. Siedziałam w kuchni i patrzyłam na zegar, który tykał głośniej niż zwykle. W głowie miałam mętlik: czy powinnam wybaczyć? Czy można odbudować zaufanie po czymś takim? A może powinnam odejść i zacząć wszystko od nowa?
Następnego dnia zadzwoniła mama. Usłyszała w moim głosie coś niepokojącego.
— Małgosiu, co się stało? — zapytała cicho.
Zawahałam się przez chwilę, ale potem wybuchłam płaczem i opowiedziałam jej wszystko. Mama milczała długo, a potem powiedziała: — Córciu, czasem trzeba pozwolić sobie na ból. Ale pamiętaj, że jesteś silniejsza niż myślisz.
Przez kolejne dni Piotr próbował mnie przekonać do rozmowy. Pisał wiadomości, zostawiał karteczki z przeprosinami na lodówce. Ale ja nie byłam gotowa. Każdy kąt tego mieszkania przypominał mi o zdradzie.
W pracy udawałam, że wszystko jest w porządku. Koleżanki pytały, czy nie jestem chora — podobno miałam podkrążone oczy i byłam rozkojarzona. Szefowa zaproponowała mi urlop na żądanie, ale odmówiłam. Bałam się zostać sama ze swoimi myślami.
Pewnego wieczoru zadzwoniła do mnie Anna.
— Małgosiu… Przepraszam. To nie powinno się wydarzyć. Piotr mówił mi tyle o waszym małżeństwie… Myślałam, że to tylko przyjaźń — jej głos drżał.
Nie odpowiedziałam jej nic. Po prostu się rozłączyłam.
Minęły tygodnie. Zaczęłam chodzić na długie spacery po Łazienkach, słuchać muzyki i czytać książki, które kiedyś kochałam. Powoli odzyskiwałam siebie. Zrozumiałam, że przez lata żyłam dla innych — dla Piotra, dla rodziców, dla pracy — a zapomniałam o sobie.
Pewnego dnia spotkałam na ławce starszą panią. Uśmiechnęła się do mnie ciepło i powiedziała: — Dziecko, życie czasem daje nam kopniaka po to, żebyśmy zaczęli żyć naprawdę.
Te słowa zostały ze mną na długo.
W końcu podjęłam decyzję: wyprowadziłam się do wynajmowanego mieszkania na Mokotowie. Piotr błagał mnie o drugą szansę, ale wiedziałam już, że nie potrafię mu zaufać. Mama pomogła mi przewieźć rzeczy i przez całą drogę trzymała mnie za rękę.
Dziś mija rok od tamtego wieczoru. Wciąż boli mnie myśl o zdradzie, ale nauczyłam się żyć na nowo. Poznałam siebie lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Czasem jeszcze zastanawiam się: czy mogłam coś zrobić inaczej? Czy wybaczenie byłoby oznaką siły czy słabości?
A wy? Czy potrafilibyście wybaczyć komuś taką zdradę? Czy lepiej odejść i zacząć wszystko od nowa?