Miłość na wagę: Dlaczego moja teściowa kocha tylko jednego wnuka?
– Zobacz, jaki Kacperek jest grzeczny! – usłyszałam z kuchni głos mojej teściowej, gdy tylko przekroczyłam próg jej mieszkania z Frankiem. Mój syn, jak zwykle, schował się za moimi nogami. Kacper, syn szwagra, już siedział przy stole, a babcia podsuwała mu ulubione naleśniki z serem. Franek spojrzał na mnie pytająco. – Mamo, a ja? – szepnął cicho. Poczułam znajome ukłucie w sercu.
Nazywam się Magdalena. Od sześciu lat jestem żoną Krzysztofa. Mamy cudownego synka, Franka. Ale od dnia jego narodzin w nasze życie wkradł się cień – cień faworyzowania, którego nie potrafię zrozumieć ani zaakceptować. Moja teściowa, pani Halina, zawsze była kobietą o silnym charakterze. Wszyscy w rodzinie wiedzą, że jej słowo jest ostatnie. Ale nigdy nie sądziłam, że jej uczucia do wnuków będą tak nierówne.
Zaczęło się niewinnie. Gdy Franek miał kilka miesięcy, Halina odwiedzała nas rzadko. Tłumaczyła się zmęczeniem, obowiązkami. Ale do Kacpra jeździła co drugi dzień. Zawsze miała dla niego prezenty, zabierała na spacery, chwaliła się nim przed sąsiadkami. Gdy pytałam, czy może zabrać Franka na weekend, odpowiadała wymijająco: „Może innym razem, kochanie. Franek jeszcze taki malutki”.
Z czasem różnice stawały się coraz bardziej widoczne. Na urodziny Kacpra kupowała rower, hulajnogę, zestawy klocków Lego. Franek dostawał książeczkę albo pluszaka – czasem nawet używanego po Kacprze. Na rodzinnych spotkaniach Halina tuliła Kacpra, całowała go w czoło i powtarzała: „Mój ukochany wnuczek!”. Franka głaskała po głowie z wymuszoną uprzejmością.
Próbowałam rozmawiać o tym z Krzysztofem. – Może przesadzasz? – mówił z rezygnacją. – Mama zawsze była bliżej z bratem i jego rodziną. Ale przecież Franek też jest dla niej ważny…
Ale ja widziałam to inaczej. Każde spotkanie było dla mnie próbą sił. Czułam się jak intruz we własnej rodzinie. Najgorsze było patrzeć na smutek w oczach mojego synka. Franek coraz częściej pytał: „Dlaczego babcia nie chce się ze mną bawić? Dlaczego nie przytula mnie tak jak Kacpra?”
Pewnego dnia zebrałam się na odwagę i zapytałam Halinę wprost:
– Mamo, czy coś jest nie tak z Frankiem? Czy zrobił coś złego?
Teściowa spojrzała na mnie chłodno.
– Nie przesadzaj, Magdo. Po prostu Kacper jest starszy, więcej rozumie. Z Frankiem trudno się dogadać.
– Ale przecież on bardzo panią kocha…
– Wiem, wiem… – machnęła ręką i wróciła do krojenia ciasta.
Wieczorami płakałam w poduszkę. Czułam się bezsilna i upokorzona. Próbowałam tłumaczyć Frankowi zachowanie babci: „Może babcia jest zmęczona… Może nie zauważyła…” Ale dzieci czują więcej niż dorośli chcieliby przyznać.
W końcu przyszedł dzień komunii Kacpra. Cała rodzina zebrała się w restauracji. Halina wręczyła Kacprowi kopertę z pieniędzmi i złoty łańcuszek. Franek patrzył na to z zachwytem i nadzieją.
– Babciu, a ja?
Halina nawet nie spojrzała w jego stronę.
– Ty jeszcze jesteś za mały na takie prezenty – rzuciła sucho.
Franek spuścił głowę i wtulił się we mnie.
Po powrocie do domu wybuchłam.
– Krzysztofie! Ile jeszcze mam to znosić? Dlaczego twoja mama traktuje Franka jak powietrze?
Mój mąż milczał przez chwilę.
– Może mama po prostu nie potrafi inaczej…
– A my mamy udawać, że wszystko jest w porządku? Że nasz syn nie cierpi?
Krzysztof wzruszył ramionami i wyszedł do drugiego pokoju.
Zostałam sama ze swoim bólem i bezradnością. Przez kolejne tygodnie unikałam spotkań rodzinnych. Franek pytał coraz rzadziej o babcię. Zajął się swoimi zabawkami, rysował smutne obrazki.
W końcu postanowiłam działać inaczej. Zaprosiłam Halinę do nas na obiad – tylko ją i Franka.
– Chciałabym, żebyście spędzili razem trochę czasu – powiedziałam spokojnie.
Teściowa przyszła niechętnie. Siedziała sztywno przy stole, odpowiadała półsłówkami na pytania Franka.
W pewnym momencie mój synek przyniósł jej swój rysunek: „To dla ciebie, babciu”.
Halina spojrzała na kartkę i… odłożyła ją obojętnie na bok.
Franek pobiegł do swojego pokoju i już nie wyszedł do końca wizyty.
Po wyjściu teściowej usiadłam na podłodze i płakałam razem z synem.
– Mamo, dlaczego babcia mnie nie lubi?
Nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie.
Od tamtej pory postanowiłam chronić Franka przed tym bólem. Przestałam zabiegać o względy Haliny. Skupiłam się na tym, by mój syn czuł się kochany przez nas – rodziców i przyjaciół.
Czasem jednak wraca do mnie myśl: dlaczego najgłębsze rany zadają ci, których uważaliśmy za rodzinę? Czy można nauczyć dziecko radzić sobie z odrzuceniem przez bliskich? Czy kiedykolwiek pogodzę się z tym, że moja teściowa nigdy nie pokocha mojego syna tak jak Kacpra?