Noc, kiedy straciłam Emmę: Wyznania babci rozdartej między winą a przebaczeniem

– Riet, dlaczego nie zadzwoniłaś wcześniej? – głos mojej córki, Magdy, drżał od gniewu i rozpaczy. Stałam w kuchni, ściskając w dłoni kubek z zimną już herbatą. W powietrzu unosił się zapach malinowej herbaty, którą jeszcze kilka godzin temu parzyłam dla Emmy. Wszystko wydawało się takie zwyczajne, a jednak świat rozpadł się na kawałki.

Emma zawsze była moją radością. Miała osiem lat, jasne włosy i śmiech, który potrafił rozjaśnić nawet najbardziej pochmurny dzień. Tego wieczoru przyszła do mnie na nocowanie – jak co drugi piątek. Pieczemy wtedy razem ciasto, oglądamy bajki i rozmawiamy o wszystkim. Tamtej nocy Emma narzekała na ból brzucha. Myślałam, że to zwykłe przejedzenie po zbyt dużej ilości ciasta czekoladowego. Dałam jej ciepłą herbatę i kocyk, przytuliłam mocniej niż zwykle.

– Babciu, boli mnie coraz bardziej… – wyszeptała około północy. Zignorowałam to. Powiedziałam jej, żeby spróbowała zasnąć, że rano wszystko minie. Przecież dzieci często przesadzają z objawami, prawda? Tak sobie tłumaczyłam. Ale ból nie mijał. O trzeciej nad ranem Emma zaczęła wymiotować i płakać z bólu. Dopiero wtedy zadzwoniłam po pogotowie.

W szpitalu lekarze patrzyli na mnie z wyrzutem. – Dlaczego tak późno pani zadzwoniła? – zapytał jeden z nich. Nie potrafiłam odpowiedzieć. Czułam się jak najgorsza babcia na świecie. Emma miała ostre zapalenie wyrostka robaczkowego z powikłaniami. Operacja trwała dwie godziny. Magda przyjechała do szpitala bladym świtem. Jej oczy były czerwone od płaczu.

– Mamo, jak mogłaś nie zauważyć, że to coś poważnego? – krzyczała na mnie na korytarzu pełnym ludzi. – Zawsze myślisz, że wszystko wiesz najlepiej! Przez ciebie… przez ciebie mogłam stracić córkę!

Te słowa rozdzierały mnie od środka. Przez kolejne dni nie mogłam spać ani jeść. W głowie wciąż słyszałam płacz Emmy i wyrzuty Magdy. Próbowałam tłumaczyć sobie, że przecież nie jestem lekarzem, że nie mogłam wiedzieć… Ale czy naprawdę nie mogłam? Czy byłam zbyt pewna siebie? Czy za bardzo ufałam własnemu doświadczeniu?

Po operacji Emma długo dochodziła do siebie. Magda zabroniła mi ją odwiedzać przez kilka tygodni. Każdego dnia dzwoniłam, pytałam o zdrowie Emmy, ale Magda odbierała rzadko i mówiła krótko. Czułam się jak wyklęta ze swojej własnej rodziny.

Pewnego wieczoru usiadłam przy stole i zaczęłam pisać list do Emmy. Pisałam o tym, jak bardzo ją kocham i jak bardzo żałuję tego, co się stało. Pisałam o tym, że czasem nawet dorośli popełniają błędy i że najtrudniej jest wybaczyć samemu sobie.

Kiedy w końcu pozwolono mi odwiedzić Emmę, serce waliło mi jak oszalałe. Siedziała na kanapie z pluszowym misiem w ramionach. Była blada i chudsza niż zwykle.

– Babciu… – powiedziała cicho, patrząc na mnie dużymi oczami.

– Przepraszam cię, kochanie – wyszeptałam, klękając przed nią. – Tak bardzo się bałam… Bałam się, że cię stracę.

Emma przytuliła mnie mocno i wtedy pierwszy raz od tygodni poczułam ulgę. Ale wiedziałam, że droga do przebaczenia będzie długa.

Magda przez długi czas nie potrafiła mi wybaczyć. Nasze rozmowy były krótkie i chłodne. Czułam się jak intruz we własnym domu podczas rodzinnych spotkań. Zaczęłam unikać świąt i urodzin – bałam się kolejnych wyrzutów i spojrzeń pełnych żalu.

Pewnego dnia Magda przyszła do mnie bez zapowiedzi. Usiadła naprzeciwko mnie przy kuchennym stole.

– Mamo – zaczęła cicho – wiem, że nie chciałaś źle. Ale musisz zrozumieć… Ja prawie straciłam dziecko.

Łzy popłynęły mi po policzkach.

– Wiem… I nigdy sobie tego nie wybaczę.

– Musimy nauczyć się żyć dalej – powiedziała Magda po chwili ciszy. – Dla Emmy.

Od tamtej pory powoli odbudowujemy nasze relacje. Emma wróciła do zdrowia, choć czasem jeszcze pyta: „Babciu, czy już zawsze będziesz uważać na moje bóle brzucha?”

Często wracam myślami do tamtej nocy. Zastanawiam się, ile matek i babć popełnia podobne błędy z miłości lub niewiedzy? Czy można naprawdę wybaczyć sobie coś takiego? Czy rodzina jest w stanie przetrwać nawet największy ból i żal?

Może właśnie w takich chwilach uczymy się najwięcej o sobie i o tych, których kochamy najbardziej.