Przez przypadek przeczytałam pamiętnik córki. Po tym już nic nie było takie samo…
Oczy piekły mnie od płaczu, kiedy zamykałam za sobą drzwi mieszkania mojej córki. W jednej ręce trzymałam torbę z ubraniami, w drugiej worek z książkami dla wnuczka, którymi miałam się „zająć przez chwilę”. A jednak nie zaproponowano mi, żebym została na noc. Nawet nie padło zwykłe „mamo, usiądź”. Po raz pierwszy poczułam, że nie jestem już potrzebna.
Winda zjeżdżała powoli, a ja powtarzałam sobie w myślach: „To tylko chwilowe. Jutro zadzwoni. Przeprosi. Wszystko wróci do normy”. Ale przecież wiedziałam, że już nic nie będzie takie samo. Wszystko zaczęło się kilka dni wcześniej, kiedy przez przypadek – a może przez ciekawość, której nie potrafię sobie wybaczyć – przeczytałam pamiętnik mojej córki.
To był zwykły dzień. Przyjechałam do Agaty, żeby pomóc jej z wnuczkiem, bo ona musiała zostać dłużej w pracy. Zostawiła mnie w swoim pokoju, żebym mogła się zdrzemnąć. Na szafce nocnej leżał zeszyt w twardej oprawie. Zawsze miała słabość do ładnych notesów. Przez chwilę walczyłam ze sobą – wiedziałam, że to jej prywatność, ale ciekawość była silniejsza. Otworzyłam na chybił trafił.
Pierwsze zdania były niewinne: „Dziś mama znowu przyszła bez zapowiedzi. Zrobiła rosół, posprzątała kuchnię. Niby dobrze, ale czuję się jak dziecko.” Dalej było gorzej: „Mam wrażenie, że nigdy nie będę dla niej wystarczająco dobra. Ciągle porównuje mnie do siebie albo do cioci Iwony. Nie potrafię jej powiedzieć, jak bardzo mnie to boli.”
Czytałam dalej, coraz szybciej. Każde słowo wbijało się we mnie jak szpilka: „Czasem mam ochotę powiedzieć jej, żeby już nie przychodziła. Że mam swoje życie i swoje zasady.”
Zamknęłam zeszyt z trzaskiem i poczułam, jak serce wali mi w piersi. Przez chwilę siedziałam na łóżku bez ruchu, próbując zrozumieć, co się właśnie stało. Przecież zawsze chciałam dla niej jak najlepiej! Czy naprawdę byłam aż tak ślepa?
Kiedy Agata wróciła do domu, próbowałam zachowywać się normalnie. Ale ona od razu zauważyła, że coś jest nie tak.
– Mamo, wszystko w porządku? – zapytała z troską.
– Tak, tak… po prostu jestem zmęczona – skłamałam.
Ale przez kolejne dni nie mogłam przestać myśleć o tym, co przeczytałam. Każda rozmowa była napięta. Każdy gest wydawał mi się sztuczny.
W końcu nie wytrzymałam.
– Agata… muszę ci coś powiedzieć – zaczęłam drżącym głosem.
– Co się stało? – spojrzała na mnie z niepokojem.
– Przeczytałam twój pamiętnik. Przepraszam… Nie powinnam była tego robić.
Zapadła cisza. Widziałam, jak jej twarz blednie.
– Jak mogłaś? – wyszeptała po chwili. – To było moje! Moje najgłębsze myśli!
– Wiem… Przepraszam… Ale musisz wiedzieć, że nigdy nie chciałam cię zranić…
– Ale zraniłaś! – krzyknęła nagle. – Zawsze wszystko musisz wiedzieć lepiej! Nawet moje uczucia chcesz kontrolować!
Poczułam się jak dziecko przyłapane na kłamstwie. Chciałam ją przytulić, powiedzieć, że ją kocham i że tylko dlatego tak bardzo się staram… Ale ona odsunęła się ode mnie.
– Wyjdź – powiedziała cicho.
I wyszłam.
Od tamtej pory minęły trzy dni. Nie odezwała się do mnie ani słowem. Ja też nie miałam odwagi zadzwonić. Siedzę teraz w swoim mieszkaniu i patrzę na zdjęcia Agaty z dzieciństwa. Przypominam sobie jej pierwszy dzień w szkole, wspólne wakacje nad morzem, wieczory spędzone na czytaniu bajek…
Gdzie popełniłam błąd? Czy naprawdę byłam aż tak zaborcza? Czy można kochać za bardzo?
Wiem jedno: tęsknię za nią i za wnuczkiem bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Chciałabym cofnąć czas i nigdy nie otwierać tego pamiętnika…
Może powinnam napisać do niej list? Może powinnam po prostu poczekać?
A może to już koniec tej bliskości, którą budowałyśmy przez tyle lat?
Czy można naprawić coś tak kruchego jak zaufanie? Czy wy też czasem czujecie się obcy we własnej rodzinie?