Duch w Cieniu: Opowieść Wojciecha o Powrocie do Domu i Rodzinnych Tajemnicach
— Wojtek, nie zostawiaj mnie tu samego! — głos ojca rozbrzmiał w pustym korytarzu, gdy już miałem wychodzić. Zatrzymałem się z ręką na klamce. Przez chwilę stałem w milczeniu, słuchając jak deszcz bębni o blaszany dach starego domu. W powietrzu czuć było wilgoć i zapach mokrej ziemi, a gdzieś w głębi serca narastał niepokój, którego nie potrafiłem nazwać.
Wróciłem do rodzinnego domu tylko na chwilę. Latem rodzice mieszkali na wsi, w domu, który pamiętał jeszcze czasy moich dziadków. Stare deski skrzypiały pod stopami, a ściany wymagały ciągłych napraw. Ojciec coraz częściej narzekał na serce, więc starałem się przejmować cięższe prace na siebie. Tego dnia naprawiłem płot, nosiłem wodę ze studni — najpierw do podlewania ogrodu, potem do kuchni, bo pompa znów się zepsuła. Matka krzątała się po kuchni, gotując zupę z młodych warzyw, a ja czułem się jak dziecko, które wróciło do miejsca, gdzie wszystko powinno być proste.
Ale nic nie było proste. Ojciec siedział przy stole z gazetą, ale widziałem, jak drżą mu ręce. — Wojtek, musisz zostać na noc — powiedział nagle. — Nie czuję się najlepiej. — W jego głosie była nuta desperacji, której wcześniej nie słyszałem.
— Tato, przecież jutro muszę wracać do pracy…
— Praca ci nie ucieknie. Ja mogę…
Urwał. Spojrzałem mu w oczy i zobaczyłem w nich coś więcej niż zmęczenie. Strach? Żal? A może coś jeszcze innego?
Zostałem. Wieczorem siedzieliśmy razem w salonie. Ojciec opowiadał o dawnych czasach, o wojnie i o tym, jak budował ten dom własnymi rękami. Matka przyniosła herbatę i usiadła obok niego. W pewnym momencie ojciec zamilkł i zapatrzył się w okno.
— Wiesz, Wojtek… Czasem mam wrażenie, że ktoś tu jest — powiedział cicho.
Zaśmiałem się nerwowo.
— Duchy? Tato, przecież ty nigdy nie wierzyłeś w takie rzeczy.
— Może czas zacząć wierzyć — odpowiedział poważnie. — W nocy słyszę kroki na strychu. Ktoś chodzi po domu…
Matka spojrzała na niego z troską.
— To pewnie myszy albo wiatr…
Ale ojciec pokręcił głową.
— Nie. To coś innego. Czuję czyjąś obecność.
Tej nocy długo nie mogłem zasnąć. Leżałem na starym łóżku w swoim dawnym pokoju i wsłuchiwałem się w odgłosy domu. Szelest liści za oknem, skrzypienie belek… I nagle — cichy stukot nad głową. Zamarłem. Może to rzeczywiście tylko myszy? Ale serce biło mi szybciej.
Nad ranem obudził mnie szum rozmowy rodziców za ścianą.
— On musi wiedzieć — szeptała matka.
— Jeszcze nie teraz — odpowiedział ojciec.
Zszedłem na dół i udawałem, że nic nie słyszałem. Ale przez cały dzień czułem napięcie unoszące się w powietrzu jak burzowa chmura.
Po południu poszedłem do ogrodu. Stałem przy starym płocie i patrzyłem na pola ciągnące się aż po horyzont. Przypomniały mi się wakacje sprzed lat — beztroskie biegi po łąkach, zapach siana i śmiech brata… Brata? Przecież byłem jedynakiem…
Wróciłem do domu zdezorientowany. Zastałem matkę płaczącą w kuchni.
— Mamo? Co się stało?
Otarła łzy i spojrzała na mnie z bólem.
— Wojtek… Twój ojciec nie chciał ci mówić… Ale musisz wiedzieć prawdę.
Usiadłem naprzeciwko niej. Ręce mi drżały.
— O czym?
— Miałeś brata. Starszego o trzy lata. Zginął tragicznie, kiedy byłeś mały. Nigdy ci o nim nie mówiliśmy… Chcieliśmy cię chronić przed bólem.
Zatkało mnie. Przez chwilę nie mogłem złapać oddechu.
— Dlaczego teraz mi to mówisz?
— Bo twój ojciec jest chory… I boimy się, że duch twojego brata nie daje nam spokoju. To on chodzi po domu nocami…
Wyszedłem na dwór oszołomiony. Wszystko zaczęło układać się w całość — dziwne sny z dzieciństwa, uczucie czyjejś obecności, strach ojca…
Wieczorem usiedliśmy razem przy stole. Ojciec spojrzał mi prosto w oczy.
— Przepraszam cię, synu. Myślałem, że tak będzie lepiej… Ale chyba popełniłem błąd.
Nie wiedziałem, co powiedzieć. W mojej głowie kłębiły się setki pytań i żalu.
Tej nocy znów usłyszałem kroki na strychu. Tym razem poszedłem tam sam. W świetle latarki zobaczyłem stary kuferek z dziecięcymi zabawkami i wyblakłe zdjęcie chłopca o jasnych włosach. Poczułem łzy napływające do oczu.
Może duchy istnieją tylko wtedy, gdy chowamy prawdę przed samymi sobą? Może każdy z nas nosi w sobie cień przeszłości, który domaga się wysłuchania? Czy można naprawdę uwolnić się od rodzinnych tajemnic?