Moja ciotka i kuzyn wprowadzają się do mojego mieszkania: ostrzeżenie od siostry, którego nie mogłam zignorować

„Ola, ciotka Basia i Kuba mają się do ciebie wprowadzić. Uważaj.” Głos mojej siostry brzmiał przez telefon jak ostrzeżenie przed burzą. Siedziałam wtedy w kuchni, patrząc przez okno na szare, warszawskie niebo. W głowie miałam mętlik. Przecież Basia to rodzina, a Kuba… no cóż, był moim kuzynem, z którym kiedyś bawiłam się na działce u dziadków. Ale od lat nasze drogi się rozeszły.

– Przesadzasz, Anka – odpowiedziałam wtedy, próbując zbyć jej niepokój. – To tylko na chwilę. Basia mówiła, że szuka mieszkania.

– Ola, znasz ją. Ona zawsze coś kombinuje. I Kuba… on już nie jest tym samym chłopakiem co kiedyś. – Anka westchnęła ciężko. – Po prostu bądź ostrożna.

Nie byłam. I to był mój pierwszy błąd.

Ciotka Basia pojawiła się z Kubą w sobotnie popołudnie. Wnieśli dwie walizki, kilka reklamówek i mnóstwo napięcia. Basia od razu zaczęła rządzić: „Ola, gdzie mogę powiesić swoje płaszcze? Kuba, pomóż mi rozpakować te słoiki.” Mój dotychczasowy porządek został rozbity w ciągu godziny.

Pierwsze dni były niezręczne. Basia narzekała na wszystko: „U ciebie w mieszkaniu jest zimno”, „Ten czajnik to już chyba pamięta Gierka”, „Kuba nie może spać na tej kanapie, bo ma kręgosłup”. Próbowałam być wyrozumiała. Przecież to tylko rodzina w potrzebie.

Kuba był cichy, zamknięty w sobie. Siedział całymi dniami przy komputerze, słuchając głośnej muzyki albo grając w jakieś gry. Kiedy próbowałam z nim porozmawiać, odpowiadał półsłówkami.

Pewnego wieczoru usłyszałam rozmowę Basi z kimś przez telefon:

– No tak, Ola jest dobra dziewczyna, da się wykorzystać… – Jej głos był cichy, ale wyraźny.

Zamarłam. Czy ja dobrze słyszałam? Przez chwilę miałam ochotę wejść do pokoju i zrobić awanturę, ale coś mnie powstrzymało. Może to był strach przed konfliktem? Może naiwność?

Z czasem sytuacja zaczęła mnie przerastać. Basia coraz częściej zostawiała mi do sprzątania brudne naczynia, a Kuba przynosił do mieszkania swoich kolegów. Pewnego dnia wróciłam z pracy i zastałam ich pijących piwo w salonie.

– Ola, poznaj Marka i Sebka – rzucił Kuba z uśmiechem.

– Cześć – odpowiedziałam chłodno, czując jak narasta we mnie złość.

Wieczorem zadzwoniłam do Anki.

– Mówiłam ci – usłyszałam po drugiej stronie. – Musisz postawić granice.

Ale jak postawić granice rodzinie? Jak powiedzieć „dość” kobiecie, która kiedyś opiekowała się mną podczas choroby? Jak wyrzucić z domu kuzyna?

Zaczęłam unikać własnego mieszkania. Chodziłam na długie spacery po mieście, wracałam późno. Czułam się jak intruz we własnym domu.

Pewnego dnia znalazłam w łazience pustą butelkę po wódce i niedopałki papierosów. Wściekłość we mnie eksplodowała.

– Basia! – krzyknęłam. – To jest moje mieszkanie! Nie życzę sobie takich rzeczy!

Basia spojrzała na mnie z udawaną skruchą:

– Oj Ola, nie przesadzaj. Trochę luzu by ci się przydało.

Kuba nawet nie podniósł wzroku znad telefonu.

Zadzwoniłam do mamy. Opowiedziałam jej wszystko, płacząc do słuchawki.

– Kochanie, wiem że ci ciężko – powiedziała cicho mama. – Ale musisz być stanowcza. To twoje życie.

Zebrałam się na odwagę i postawiłam sprawę jasno:

– Basia, musicie znaleźć inne miejsce. Dam wam dwa tygodnie.

Basia obraziła się śmiertelnie. Przez kolejne dni chodziła po mieszkaniu jak cień, wzdychając demonstracyjnie i rzucając kąśliwe uwagi:

– Widać rodzina już nic nie znaczy…

Kuba przestał się do mnie odzywać zupełnie.

Dwa tygodnie minęły w atmosferze lodowatej ciszy. Kiedy w końcu się wyprowadzili, poczułam ulgę… i pustkę jednocześnie. Zostały po nich ślady: plamy na dywanie, porysowany stół i dziwna cisza.

Przez długi czas miałam wyrzuty sumienia. Czy byłam zbyt surowa? Czy powinnam była bardziej pomóc? A może to oni przekroczyli granicę?

Minęły lata. Z Basią widuję się rzadko na rodzinnych uroczystościach. Kuba unika mnie wzrokiem. Nasza relacja już nigdy nie będzie taka sama.

Czasem wracam myślami do tamtych dni i pytam siebie: czy można być dobrym człowiekiem i jednocześnie dbać o siebie? Czy rodzina zawsze zasługuje na drugą szansę? Co wy byście zrobili na moim miejscu?