Wybiorę cię na zawsze… Historia o miłości, wyborach i rodzinnych tajemnicach
— Julia, musisz mi powiedzieć prawdę. Czy ty… czy ty coś czujesz do Michała? — głos Kingi drżał, a jej oczy błyszczały łzami. Stałyśmy naprzeciwko siebie w pustym korytarzu wydziału filologii polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Za oknem padał deszcz, a ja czułam, jakby cały świat zwęził się do tej jednej chwili, tego jednego pytania.
Zacisnęłam dłonie na pasku torby. W głowie miałam mętlik. Przecież to nie miało się tak potoczyć. Miałyśmy być nierozłączne — dwie dziewczyny z małych miasteczek, które przyjechały do Warszawy po marzenia. Od pierwszych zajęć zwróciłyśmy na siebie uwagę — ja, cicha i zamknięta w sobie, ona — energiczna, zawsze uśmiechnięta. Szybko stałyśmy się sobie bliskie jak siostry.
A potem pojawił się Michał. Przystojny, inteligentny, z tym swoim nieco ironicznym uśmiechem. Na pierwszych zajęciach z literatury współczesnej usiadł obok mnie i zapytał: „Masz może notatki z poprzedniego wykładu?” Uśmiechnęłam się nieśmiało i podałam mu zeszyt. Kinga patrzyła na nas z końca sali, a ja czułam jej wzrok na sobie.
Z czasem zaczęliśmy rozmawiać coraz częściej. Najpierw o książkach, potem o życiu, rodzinie, marzeniach. Michał był inny niż wszyscy chłopcy, których znałam. Słuchał mnie naprawdę, potrafił rozśmieszyć nawet w najgorszy dzień. Kinga też go polubiła — może nawet bardziej niż ja. Zaczęła zapraszać go na wspólne wyjścia, śmiała się z jego żartów, a ja… Ja czułam ukłucie zazdrości.
Pewnego wieczoru siedziałyśmy we trzy w kawiarni przy Nowym Świecie. Michał opowiadał o swoim dzieciństwie w Lublinie, a Kinga patrzyła na niego z takim zachwytem, że aż ścisnęło mnie w środku. Wtedy po raz pierwszy poczułam, że coś się zmienia. Że nasza przyjaźń zaczyna pękać.
— Julia, on mi się podoba — powiedziała mi później Kinga, kiedy wracałyśmy do akademika. — Myślisz, że mam u niego szansę?
Uśmiechnęłam się blado i pokiwałam głową. — Jasne, Kinga. Jesteś świetna.
Ale tej nocy nie mogłam zasnąć. Wpatrywałam się w sufit i powtarzałam sobie: „Nie możesz się zakochać. To Kinga pierwsza go zauważyła.”
Tylko że serca nie da się oszukać.
Zaczęłam unikać Michała. Przestałam odpisywać na jego wiadomości, wymigiwałam się od spotkań. On jednak nie dawał za wygraną.
— Julia, co się dzieje? — zapytał pewnego dnia na uczelnianym dziedzińcu. — Zrobiłem coś nie tak?
Patrzyłam w jego oczy i wiedziałam, że jeśli powiem choć jedno słowo za dużo, wszystko się wyda. Więc milczałam.
Aż do tamtego dnia, kiedy Kinga postawiła mnie pod ścianą.
— Julia, musisz mi powiedzieć prawdę…
Wzięłam głęboki oddech.
— Tak, Kinga. Coś do niego czuję — wyszeptałam.
Przez chwilę stałyśmy w ciszy. Potem Kinga odwróciła się na pięcie i pobiegła w stronę schodów. Nie zatrzymałam jej. Nie miałam siły.
Przez kolejne tygodnie unikałyśmy siebie nawzajem. Michał próbował nas pogodzić, ale tylko pogarszał sprawę. Czułam się rozdarta między lojalnością wobec przyjaciółki a własnymi uczuciami.
W końcu przyszedł dzień, który zmienił wszystko.
Było późne popołudnie. Siedziałam sama w parku Skaryszewskim i płakałam. Nagle usiadł obok mnie Michał.
— Julia… — zaczął cicho. — Wiem o wszystkim. Kinga mi powiedziała.
Zamarłam.
— I co teraz? — zapytałam drżącym głosem.
Michał spojrzał mi prosto w oczy.
— Wybrałem ciebie — powiedział spokojnie. — Od początku wiedziałem, że to ty jesteś dla mnie najważniejsza.
Patrząc w jego oczy, zrozumiałam, że los w końcu się do nas uśmiechnął. Ale jednocześnie poczułam ogromny ciężar winy wobec Kingi.
Próbowałam z nią rozmawiać, ale nie chciała mnie słuchać. Nasza przyjaźń rozpadła się jak domek z kart.
Minęły miesiące. Z Michałem byliśmy razem szczęśliwi, ale cień przeszłości ciągle wisiał nad nami. Pewnego dnia dostałam list od mamy: „Julia, musisz wrócić do domu. Tata jest chory.”
Wróciłam do rodzinnego Radomia i zobaczyłam ojca leżącego w łóżku, wychudzonego i słabego. Mama płakała po nocach, a ja próbowałam być silna dla nich obojga.
Michał dzwonił codziennie, ale czułam się coraz bardziej samotna i zagubiona.
Pewnego wieczoru usiadłam przy łóżku ojca i usłyszałam coś, co zmieniło wszystko:
— Julia… Muszę ci coś wyznać…
Okazało się, że mój ojciec przez lata ukrywał przede mną prawdę o naszej rodzinie — miał drugą córkę z inną kobietą. Była nią… Kinga.
Świat zawirował mi przed oczami.
Nagle wszystko nabrało innego sensu: nasze podobieństwo z Kingą, ta dziwna więź od pierwszego spotkania…
Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam.
Po powrocie do Warszawy napisałam do Kingi długi list. Przeprosiłam ją za wszystko i poprosiłam o spotkanie.
Spotkałyśmy się nad Wisłą. Było zimno i padał śnieg.
— Wiedziałam — powiedziała cicho Kinga. — Mama mi powiedziała już dawno temu.
Patrzyłyśmy na siebie przez długą chwilę w milczeniu.
— Czy możemy jeszcze być siostrami? — zapytałam szeptem.
Kinga uśmiechnęła się smutno.
— Może kiedyś…
Dziś minęły już dwa lata od tamtych wydarzeń. Z Michałem jesteśmy razem i planujemy wspólną przyszłość. Z Kingą kontaktujemy się rzadko, ale wiem, że gdzieś tam jest moja siostra — nawet jeśli nie potrafimy być już przyjaciółkami jak dawniej.
Czasem zastanawiam się: czy można wybaczyć zdradę? Czy rodzina to tylko więzy krwi? A może najważniejsze są wybory, których dokonujemy każdego dnia? Co byście zrobili na moim miejscu?