„Moja Mama Wzbudza We Mnie Poczucie Winy za Niespędzanie z Nią Całego Czasu: Jestem Zajętą Mamą Dwójki Dzieci”

Nigdy nie wyobrażałam sobie, że moja relacja z mamą stanie się tak napięta. Dorastając, byłyśmy niesamowicie blisko. Była moją powierniczką, najlepszą przyjaciółką i największą wsparciem. Ale wszystko zmieniło się drastycznie po tym, jak wyszłam za mąż i założyłam własną rodzinę.

Teraz mam 32 lata, jestem mężatką od sześciu lat i mamy dwójkę pięknych dzieci. Mój syn, Janek, ma pięć lat i właśnie zaczął chodzić do przedszkola, a moja córka, Zosia, ma dwa lata i jest jeszcze w domu ze mną. Moje dni to zamęt związany z odwożeniem do szkoły, spotkaniami na placu zabaw, przygotowywaniem posiłków i próbami wciśnięcia trochę pracy z domu. To wyczerpujące, ale satysfakcjonujące.

Jednak moja mama zdaje się nie rozumieć ani akceptować, że moje priorytety się zmieniły. Dzwoni do mnie kilka razy dziennie, często płacząc lub brzmiąc na zdenerwowaną, gdy nie mogę rzucić wszystkiego i odwiedzić jej lub rozmawiać godzinami. Mieszka sama od śmierci mojego ojca trzy lata temu i wiem, że jest samotna. Ale jej ciągłe żądania są przytłaczające.

Ostatni tydzień był szczególnie trudny. Janek miał projekt do szkoły, a Zosia ząbkowała i była wyjątkowo marudna. Ledwo miałam czas na prysznic, nie mówiąc już o wycieczce do domu mojej mamy na drugim końcu miasta. Kiedy zadzwoniłam, żeby wyjaśnić sytuację, wybuchła płaczem.

„Już mnie nie kochasz,” szlochała. „Troszczysz się tylko o swoją nową rodzinę.”

Jej słowa bardzo mnie zraniły. Próbowałam ją uspokoić, mówiąc, że bardzo ją kocham, ale jestem po prostu przytłoczona obowiązkami. Rozłączyła się ze mną, a ja spędziłam resztę dnia czując się winna i rozdarta.

Mój mąż stara się pomagać jak może, ale pracuje długo, aby nas utrzymać. Sugeruje zatrudnienie niani na pół etatu lub zapisanie Zosi do przedszkola na kilka dni w tygodniu, aby odciążyć mnie trochę. Ale nawet wtedy wątpię, czy to wystarczyłoby, aby zaspokoić potrzeby mojej mamy.

Sytuacja osiągnęła punkt kulminacyjny w zeszły weekend. Zaplanowaliśmy rodzinną wycieczkę do zoo, na którą Janek czekał od tygodni. Tuż przed naszym wyjazdem zadzwoniła moja mama z płaczem, mówiąc, że upadła i skręciła kostkę. Poczułam ukłucie winy, ale wiedziałam, że nie mogę znowu odwołać naszych planów.

Zadzwoniłam po karetkę dla niej i obiecałam odwiedzić ją zaraz po powrocie. Wycieczka do zoo była słodko-gorzka; dzieci miały świetny czas, ale ja nie mogłam pozbyć się uczucia winy i martwiłam się o mamę.

Kiedy w końcu dotarliśmy do jej domu późnym wieczorem, była wściekła.

„Bardziej troszczysz się o zwierzęta niż o własną matkę!” krzyczała. „Mogłam być poważnie ranna!”

Próbowałam wyjaśnić, że zadzwoniłam po karetkę, bo nie mogłam zostawić dzieci samych, ale nie chciała słuchać. Oskarżyła mnie o porzucenie jej i powiedziała, że żałuje, że wychowała tak niewdzięczną córkę.

Tej nocy płakałam do snu. Emocjonalne obciążenie prób pogodzenia obowiązków jako matki i córki stawało się nie do zniesienia. Czułam się jakbym zawodziła wszystkich.

W miarę upływu tygodni napięcie między nami tylko rosło. Moja mama nadal wzbudzała we mnie poczucie winy, a ja zaczęłam bać się jej telefonów. Moje zdrowie psychiczne zaczęło cierpieć; byłam ciągle niespokojna i spięta.

Chciałabym powiedzieć, że sytuacja się poprawiła, ale tak się nie stało. Moja mama odmówiła szukania jakiejkolwiek pomocy zewnętrznej lub dołączenia do grup społecznych, które mogłyby złagodzić jej samotność. Uparcie twierdziła, że tylko ja mogę ją uszczęśliwić.

Teraz nasza relacja wisi na włosku. Nadal bardzo ją kocham, ale ciągłe poczucie winy i manipulacja emocjonalna odbijają się na mnie. Nie wiem już jak to naprawić bez poświęcania własnego dobrostanu i szczęścia mojej rodziny.