„Pomoc Teściowej Doprowadza Mnie do Szału”
Jestem po prostu zdumiona energią tej kobiety. Moja teściowa, Anna, to wulkan aktywności i dobrych intencji. Chce być niezwykle pomocna dla naszej rodziny, zwłaszcza odkąd mój mąż, Piotr, i ja mieliśmy nasze pierwsze dziecko, Zosię. Niestety, nie potrzebujemy tego, co robi. A moja cierpliwość się kończy.
Anna to osoba, która wierzy, że wie najlepiej o wszystkim. Od momentu narodzin Zosi jest stałą obecnością w naszym życiu. Na początku doceniałam jej entuzjazm i chęć pomocy. Ale z czasem jej „pomoc” stała się bardziej przeszkodą.
Zaczęło się od drobnych rzeczy. Anna przychodziła bez zapowiedzi i przestawiała nasze szafki kuchenne, bo uważała, że tak będzie bardziej efektywnie. Kupowała ubrania dla Zosi, które były albo za duże, albo za małe, twierdząc, że są idealne. Nawet próbowała przemeblować nasz salon, gdy byliśmy poza domem, twierdząc, że to uczyni przestrzeń bardziej „przyjazną dla dziecka”.
Piotr i ja próbowaliśmy delikatnie wyznaczać granice. Wyjaśniliśmy, że choć doceniamy jej starania, wolimy radzić sobie po swojemu. Ale Anna się obraziła. Dąsała się i robiła pasywno-agresywne uwagi o tym, jak niewdzięczni jesteśmy. To było wyczerpujące.
Ostatnią kroplą było, gdy Anna postanowiła przejąć wieczorną rutynę Zosi. Twierdziła, że jej sposób usypiania Zosi jest lepszy niż nasz. Pewnego wieczoru, po szczególnie długim dniu w pracy, wróciłam do domu i zastałam Annę w pokoju Zosi, kołysząc ją do snu w sposób, który całkowicie zakłócił naszą ustaloną rutynę. Zosia płakała, a ja czułam, jak narasta we mnie frustracja.
„Anna, proszę przestań,” powiedziałam starając się zachować spokój w głosie. „Mamy rutynę, która dla nas działa.”
Anna spojrzała na mnie z mieszanką zranienia i buntu. „Próbuję tylko pomóc,” powiedziała.
„Wiem, że próbujesz,” odpowiedziałam, „ale to nie pomaga. To utrudnia nam życie.”
Anna wybiegła z pokoju, mrucząc pod nosem o tym, jak niewdzięczni jesteśmy. Piotr próbował mediować, ale było jasne, że Anna czuła się głęboko urażona.
Od tamtej nocy sytuacja tylko się pogorszyła. Anna stała się bardziej zdystansowana i pełna urazy. Już nie przychodzi bez zapowiedzi, ale kiedy nas odwiedza, napięcie jest wyczuwalne. Prawie ze mną nie rozmawia i całą swoją uwagę skupia na Zosi i Piotrze.
Chciałabym powiedzieć, że z czasem sytuacja się poprawiła, ale tak się nie stało. Napięcie w naszych relacjach z Anną tylko narastało. Piotr jest rozdarty między próbą utrzymania pokoju między swoją matką a mną. To odbija się na naszym małżeństwie.
Nie wiem, co przyniesie przyszłość dla naszej rodzinnej dynamiki. Chcę, aby Zosia miała dobre relacje z babcią, ale nie kosztem mojego zdrowia psychicznego i dobrobytu naszej rodziny. Na razie mogę tylko brać każdy dzień po kolei i mieć nadzieję, że jakoś uda nam się przejść przez tę trudną sytuację.