„Radź Sobie Sama,” Mówił Mój Mąż, Gdy Jego Matka Mnie Krytykowała. Nie Mogłam Tego Znieść

Kiedy po raz pierwszy spotkałam Jakuba, myślałam, że znalazłam swoją idealną parę. Był miły, wspierający i zawsze potrafił mnie rozśmieszyć. Spotykaliśmy się przez trzy lata, zanim mi się oświadczył, i nie mogłam być szczęśliwsza. Nasz ślub był spełnieniem marzeń, a ja czułam się najszczęśliwszą kobietą na świecie.

Jednak gdy tylko skończyła się faza miesiąca miodowego, rzeczywistość dała o sobie znać. Wraz z Jakubem poślubiłam również jego rodzinę, w tym jego zaborczą matkę, Marię. Na początku starałam się być wyrozumiała i uprzejma. W końcu była jego matką i chciałam zrobić dobre wrażenie.

Jednak Maria miała sposób na to, by sprawić, że czułam się mała i niekompetentna. Krytykowała wszystko, od mojego gotowania po umiejętności prowadzenia domu. „Wiesz, Jakub zawsze lubił stek średnio wysmażony,” mówiła z dezaprobatą, gdy podawałam obiad. Albo: „Nie wiem, po co ci te wszystkie drogie środki czystości; wystarczy trochę wysiłku.”

Starałam się ignorować jej uwagi, ale zaczęły mnie one przytłaczać. Zwierzyłam się Jakubowi, mając nadzieję, że stanie w mojej obronie. Ale jego odpowiedź zawsze była taka sama: „Radź sobie sama, kochanie. Ona po prostu taka jest.”

Nie mogłam w to uwierzyć. Mężczyzna, który zawsze był moim obrońcą, teraz zostawiał mnie samą w obliczu ciągłych docinków jego matki. Czułam się zdradzona i samotna.

Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej, gdy urodziła się nasza pierwsza córka, Emilka. Krytyka Marii przeniosła się na moje umiejętności rodzicielskie. „Naprawdę powinnaś karmić piersią,” mówiła, gdy podawałam Emilce butelkę. „Za moich czasów nie potrzebowaliśmy tych wszystkich nowoczesnych gadżetów,” komentowała, widząc monitor dla dziecka.

Byłam wyczerpana nieprzespanymi nocami i wymaganiami noworodka, a uwagi Marii były jak sztylety. Błagałam Jakuba, żeby z nią porozmawiał, ale on pozostawał nieugięty w swoim stanowisku. „Musisz sobie z tym poradzić sama,” powtarzał.

Pewnego wieczoru, po szczególnie ostrym komentarzu Marii na temat mojego rodzicielstwa, załamałam się i zaczęłam płakać. Jakub znalazł mnie szlochającą w pokoju dziecięcym i wreszcie zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo mnie to dotykało. „Porozmawiam z nią,” obiecał.

Ale rozmowa nie poszła zgodnie z planem. Maria poczuła się urażona tym, że na nią narzekałam i oskarżyła mnie o próbę wbicia klina między nią a jej syna. Jakub wrócił z rozmowy wyglądając na pokonanego. „Ona się nie zmieni,” powiedział. „Musisz nauczyć się z tym żyć.”

Czułam się jakbym tonęła. Moje kiedyś idealne małżeństwo było teraz pełne napięcia i urazy. Zaczęłam unikać rodzinnych spotkań i wymyślać wymówki, żeby trzymać Marię na dystans. Ale nie dało się jej całkowicie uniknąć.

Ostatnią kroplą była pierwsza rocznica Emilki. Zaplanowaliśmy małe przyjęcie z bliską rodziną i przyjaciółmi. Maria przyszła wcześniej i od razu zaczęła przestawiać dekoracje, które starannie przygotowałam. „To wygląda lepiej tutaj,” powiedziała, przesuwając balony.

Nie wytrzymałam. „Dlaczego nie możesz zostawić tego w spokoju? To jest przyjęcie Emilki, nie twoje!”

Maria wyglądała na zaskoczoną, ale szybko się otrząsnęła. „Tylko próbuję pomóc,” powiedziała defensywnie.

Jakub pociągnął mnie na bok i szepnął: „Musisz przeprosić.”

Nie mogłam w to uwierzyć. Po wszystkim nadal oczekiwał ode mnie przeprosin. „Nie,” powiedziałam stanowczo. „Skończyłam radzić sobie sama.”

Tej nocy, po wyjściu wszystkich gości, spakowałam torbę dla siebie i Emilki. Jakub próbował mnie zatrzymać, ale byłam zdecydowana. „Nie mogę tego dłużej znosić,” powiedziałam przez łzy.

Tymczasowo zamieszkałyśmy u mojej siostry, podczas gdy zastanawiałam się nad kolejnymi krokami. Jakub dzwonił i pisał wiadomości, błagając mnie o powrót, ale wiedziałam, że nic się nie zmieni, jeśli wrócę.

W końcu nasze małżeństwo nie przetrwało napięcia spowodowanego ciągłą ingerencją Marii i odmową Jakuba stanięcia w mojej obronie. Rozwiedliśmy się kilka miesięcy później.

Patrząc wstecz, zdaję sobie sprawę, że miłość to nie tylko znalezienie kogoś, kto cię uszczęśliwia; to także znalezienie kogoś, kto będzie przy tobie stał w trudnych chwilach. Niestety, Jakub nie był dla mnie taką osobą.