„Spotkanie ze starą przyjaciółką w sklepie: Cała rozmowa o niej”

Było chłodne środowe przedpołudnie, kiedy zdecydowałam się odwiedzić lokalny sklep spożywczy, aby zaopatrzyć się w niezbędne produkty. Alejki były umiarkowanie zatłoczone, typowy widok na środku tygodnia. Gdy skręciłam w alejkę z płatkami śniadaniowymi, mój wózek prawie zderzył się z innym. Podniosłam wzrok, gotowa przeprosić, ale ku mojemu zdziwieniu, to była Kasia.

„Kasia!” zawołałam, szczerze cieszę się na jej widok po tak długiej przerwie.

„Magda! Wow, minęły wieki!” odpowiedziała, jej twarz rozjaśniła się znajomym uśmiechem.

Przytuliłyśmy się krótko, ten rodzaj niezręcznego uścisku, który zdarza się, gdy obie trzymacie wózki na zakupy. Byłam chętna do nadrobienia zaległości, aby dowiedzieć się, co ją tak zajęło, że nasze spotkania przy kawie stały się przeszłością.

„Jak się masz?” zapytałam, mając nadzieję rozpocząć rozmowę, która mogłaby prowadzić do planów na kolejne spotkanie.

„Ach, wiesz, po prostu zajęta życiem. W pracy szaleństwo,” zaczęła Kasia. Jej głos miał nutę ekscytacji, być może z powodu dzielenia się nowościami z życia. Słuchałam uważnie, cieszę się, że mówi z takim entuzjazmem.

Jednak w miarę jak kontynuowała, stało się jasne, że rozmowa zamienia się w monolog. Kasia opowiadała o swojej nowej roli w pracy, projektach, którymi się zajmowała, i jak bardzo zajmowały jej czas. Wspomniała o niedawnym wyjeździe służbowym do Nowego Jorku i jak fantastyczne było nawiązywanie kontaktów z wpływowymi osobami.

Kiwałam głową i uśmiechałam się, wtrącając uprzejme „To brzmi niesamowicie!” za każdym razem, gdy znajdowałam przerwę w jej nieustającym strumieniu słów. Próbowałam skierować rozmowę na wspólne zainteresowania czy nawet moje własne nowości z życia, ale Kasia zdawała się tego nie zauważać.

„A w zeszłym miesiącu adoptowałam tego uroczego szczeniaka! Musisz go zobaczyć, Magda. Jest najśliczniejszą rzeczą, ale och, ile pracy,” kontynuowała, wyciągając telefon, aby pokazać mi dziesiątki zdjęć.

„Jest śliczny,” powiedziałam, przewijając jej zdjęcia, na każdym Kasia z różnymi ludźmi i w różnych egzotycznych lokalizacjach. Wtedy uderzyło mnie, jak bardzo nasze światy się oddaliły. Oto Kasia, żyjąca życiem pełnym nowych doświadczeń i ludzi, podczas gdy ja niecierpliwie czekałam na nasze proste rozmowy przy kawie.

Zdając sobie sprawę, że nie powiedziałam ani słowa o swoim życiu, w końcu przerwałam: „Kasia, świetnie się słucha o wszystkich twoich przygodach. Ja też mam trochę nowości—”

„O, to mój telefon, przepraszam, muszę to odebrać. To praca,” przerwała mnie, nawet nie czekając, aż skończę zdanie. Odebrała telefon, jej uwaga teraz całkowicie odwrócona.

Stałam tam, trzymając się wózka, czując się bardziej jak widz niż uczestnik naszego spotkania. Po kilku minutach zakończyła rozmowę, spojrzała na mnie z przeprosinami i powiedziała: „Naprawdę muszę biec, Magda. Dogadajmy się porządnie wkrótce, dobrze?”

„Jasne, Kasia. Trzymaj się,” odpowiedziałam, wiedząc dobrze, że „wkrótce” to tylko uprzejme zwolnienie.

Patrząc, jak się oddala, poczułam ukłucie smutku. Przyjaciółka, którą znałam, wydawała się pochłonięta przez swoje nowe życie, z mało miejsca na to, co kiedyś dzieliliśmy. Pchnęłam wózek w stronę kasy, radość z naszego nieoczekiwanego spotkania teraz przyćmiona przez uświadomienie sobie, że niektóre przyjaźnie blakną, nie z dramatycznym zakończeniem, ale z jednostronnymi rozmowami na alejkach sklepu.