„Tęsknota Matki: Gdy Kilometry Zamieniają się w Wspomnienia”
W mojej małej wiosce na Mazurach, życie płynie spokojnie. Każdego ranka, zanim słońce w pełni wzejdzie, wychodzę do mojego ogrodu różanego. To miejsce jest moim azylem, miejscem, gdzie mogę myśleć o moim synu, Piotrze. Odkąd wyjechał do pracy do Warszawy, minęło już kilka lat. Choć cieszę się z jego sukcesów, serce mi pęka z tęsknoty.
„Mamo, wiesz, że muszę pracować,” mówił mi przez telefon. „Warszawa daje mi możliwości, których tutaj nie miałbym.”
„Rozumiem, Piotrek,” odpowiadałam zawsze. „Ale wiesz, że tęsknię.”
Każda rozmowa kończyła się podobnie. Obiecywał odwiedziny, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Praca, obowiązki, życie. Czasem zastanawiam się, czy to ja jestem zbyt wymagająca, czy po prostu życie jest takie trudne.
Pewnego dnia, gdy pielęgnowałam róże, zadzwonił telefon. To była jego narzeczona, Ania.
„Dzień dobry, pani Zosiu,” zaczęła niepewnie. „Piotr miał wypadek.”
Świat zawirował. Wypadek? Mój syn? Nie mogłam uwierzyć. Ania opowiedziała mi o szczegółach – samochód, deszczowa noc, poślizg. Był w szpitalu, ale jego stan był stabilny.
„Muszę do niego jechać,” powiedziałam zdecydowanie.
„Rozumiem,” odpowiedziała Ania. „Ale proszę się nie martwić, jestem przy nim.”
Podróż do Warszawy była długa i pełna myśli. Wspomnienia z dzieciństwa Piotra przewijały się w mojej głowie jak film. Jego pierwszy dzień w szkole, jak uczył się jeździć na rowerze, jak zawsze mówił „kocham cię” przed snem.
Gdy dotarłam do szpitala, zobaczyłam go leżącego na łóżku. Był przytomny, ale zmęczony.
„Mamo,” wyszeptał z uśmiechem.
„Piotrek,” odpowiedziałam, łzy napływając do oczu.
Spędziłam przy nim kilka dni. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. O jego planach na przyszłość, o moim ogrodzie różanym. Ale wiedziałam, że te chwile są ulotne.
Gdy wróciłam do domu, ogród wydawał się inny. Róże kwitły jak zawsze, ale ja czułam pustkę. Piotr wrócił do swojego życia w Warszawie, a ja zostałam z moimi wspomnieniami.
Czasem miłość nie wystarcza, by pokonać dzielący nas dystans. Czasem musimy zaakceptować rzeczywistość taką, jaka jest. Moje róże będą kwitły dalej, a ja będę czekać na kolejną rozmowę telefoniczną z moim synem.