Nie uciekaj przed sobą, Ewa: Jak uciekłam sprzed ołtarza i odzyskałam siebie

— Ewa, jeszcze jeden naleśnik dla Tomka, dobrze? — głos przyszłej teściowej rozbrzmiewał w kuchni jak dzwon. Stałam przy patelni, wdychając zapach smażonego ciasta i czując, jak pot spływa mi po plecach. Wszyscy siedzieli w salonie: Tomek, jego rodzice, siostra z mężem. Śmiali się, rozmawiali o weselu, a ja… ja czułam się jak kucharka na własnym przyjęciu.

— Już podaję — odpowiedziałam cicho, choć miałam ochotę rzucić patelnią i wybiec z mieszkania. Ale przecież nie mogłam. Przecież „tak trzeba”. Przecież „Ewa, masz szczęście, że Tomek cię wybrał”. Przecież „każda dziewczyna marzy o takim weselu”.

Oparłam się o blat i spojrzałam na swoje odbicie w oknie. Blada twarz, podkrążone oczy, włosy związane byle jak. Gdzie podziała się ta Ewa, która chciała podróżować po świecie, pisać książki, śmiać się do łez? Zamiast tego miałam być żoną Tomka, księgową w firmie jego ojca i matką trójki dzieci — bo tak zaplanowali.

— Ewa, co tak stoisz? — Tomek wszedł do kuchni bez pukania. — Mama pyta, czy masz już gotową listę gości od swojej strony. Musimy to dziś zamknąć.

— Zaraz przyniosę — wymamrotałam.

Patrzył na mnie z lekkim zniecierpliwieniem. — Wiesz, że to dla nas ważne. Nie możesz być taka rozkojarzona.

Chciałam mu powiedzieć, że nie jestem rozkojarzona — jestem przerażona. Ale słowa utknęły mi w gardle.

Wieczorem leżałam w łóżku obok Tomka. On przewracał się z boku na bok, mrucząc coś o pracy. Ja patrzyłam w sufit i czułam, jak narasta we mnie panika. Czy naprawdę chcę tego ślubu? Czy naprawdę chcę być częścią tej rodziny?

Przypomniałam sobie rozmowę z mamą sprzed tygodnia.

— Ewa, nie wygłupiaj się. Tomek to porządny chłopak. Każda by chciała mieć takie życie jak ty. Nie rób wstydu rodzinie.

A tata tylko wzruszył ramionami: — Zawsze byłaś marzycielką. Ale życie to nie bajka.

Wtedy po raz pierwszy pomyślałam: a może jednak mogę wybrać siebie?

Następnego dnia zadzwoniła do mnie Anka, moja przyjaciółka z liceum.

— Ewa, słyszałam, że już wszystko gotowe na ślub! Ale powiedz mi szczerze — ty tego chcesz?

Zamilkłam na chwilę. — Nie wiem… Chyba nie.

— To czemu nie powiesz „nie”? — zapytała prosto.

— Bo… bo wszyscy tego oczekują. Boję się ich zawieść.

— A siebie nie boisz się zawieść?

Te słowa dźwięczały mi w głowie przez kolejne dni.

Przyszedł dzień ślubu. Suknia wisiała na drzwiach szafy jak biała zjawa. Mama krzątała się po mieszkaniu, poprawiając welon i podwiązki.

— Ewa, uśmiechnij się! To najważniejszy dzień w twoim życiu!

Patrzyłam na siebie w lustrze i widziałam kogoś obcego. Kogoś przestraszonego i zagubionego.

W kościele wszystko działo się jak we śnie. Ksiądz mówił coś o miłości i wierności, goście szeptali między sobą. Tomek patrzył na mnie z uśmiechem zwycięzcy.

— Czy ty, Ewo Nowak, bierzesz sobie za męża…

I wtedy to poczułam. Fala gorąca przeszła przez moje ciało. Serce waliło mi jak oszalałe.

— Przepraszam… ja nie mogę — wyszeptałam i wybiegłam z kościoła.

Słyszałam za sobą krzyki mamy: — Ewa! Co ty robisz?!

Biegłam przez plac kościelny w białej sukni, czując na sobie spojrzenia wszystkich gości. Wsiadłam do taksówki i kazałam kierowcy jechać byle gdzie.

Płakałam całą drogę. Płakałam z ulgi i ze strachu jednocześnie.

Zamieszkałam u Anki na kanapie. Przez pierwsze dni nie odbierałam telefonów od rodziców ani Tomka. Bałam się ich rozczarowania bardziej niż własnej samotności.

W końcu zadzwoniła mama.

— Ewa… dlaczego nam to zrobiłaś? Co ludzie powiedzą?

— Mamo… ja po prostu nie mogłam żyć nie swoim życiem.

Rozłączyła się bez słowa.

Tomek przyszedł raz pod drzwi Anki.

— Ewa, wróć do mnie. Możemy zacząć od nowa. Wszyscy nam wybaczą.

— Ale ja już nie chcę wracać — odpowiedziałam cicho.

Zaczęłam szukać pracy jako copywriterka — zawsze lubiłam pisać. Było ciężko: małe pieniądze, wynajmowany pokój na obrzeżach Warszawy, samotność wieczorami. Ale pierwszy raz od lat czułam się wolna.

Czasem spotykam mamę na zakupach. Patrzy na mnie z wyrzutem, ale już nie próbuje mnie przekonywać. Tata napisał mi kiedyś SMS-a: „Może i życie to nie bajka, ale bajki też są potrzebne”.

Dziś wiem jedno: lepiej być sobą i zawieść wszystkich niż całe życie zawodzić siebie.

Czy naprawdę warto poświęcać swoje marzenia dla cudzych oczekiwań? A może każdy z nas powinien choć raz zapytać siebie: „Czego ja naprawdę chcę?”