Co roku wysyłam wnukom pieniądze na urodziny i święta. Najstarszy wnuk milczy – czy naprawdę już dla niego nie istnieję?
– Znowu nic – westchnęłam, patrząc na ekran telefonu. Był 23 grudnia, a ja od tygodnia sprawdzałam skrzynkę mailową i telefon, czekając na wiadomość od Bartka. Każdego roku, od kiedy tylko się urodził, wysyłałam mu na urodziny i święta pieniądze. Tak samo jak jego młodszym siostrom – Julii i Ewie. Dziewczynki zawsze dzwoniły, opowiadały o swoich planach, o tym, co kupią za te pieniądze. Bartek… Bartek milczał.
Pamiętam, jak był mały. Zawsze przybiegał do mnie z otwartymi ramionami, wołając: „Babciu! Babciu!” Teraz ma 21 lat, studiuje informatykę w Warszawie. Ostatni raz widziałam go na żywo półtora roku temu, na pogrzebie mojego męża. Wtedy też nie rozmawialiśmy długo – tylko szybkie „cześć”, uścisk dłoni i już zniknął w tłumie.
– Może jest zajęty – próbowała mnie pocieszać córka, Ania. – Studia, praca, dziewczyna…
– Ale przecież Julka i Ewa też mają swoje życie! – wybuchłam pewnego wieczoru podczas rozmowy telefonicznej. – A jednak zawsze znajdą chwilę, żeby zadzwonić.
Ania zamilkła. Słyszałam jej ciężki oddech po drugiej stronie słuchawki.
– Mamo, może Bartek po prostu nie wie, co powiedzieć? Może czuje się niezręcznie? – zaproponowała ostrożnie.
– Przecież to tylko „dziękuję”. Czy to naprawdę takie trudne?
Zaczęłam się zastanawiać, czy problem leży we mnie. Czy zrobiłam coś nie tak? Może za bardzo go rozpieszczałam? Może powinnam była wymagać więcej wdzięczności? Przez całe życie starałam się być dobrą babcią. Zawsze miałam dla nich czas, piekłam ciasta, zabierałam na spacery do parku, opowiadałam bajki na dobranoc.
W Wigilię siedziałam przy stole sama. Ania z rodziną wyjechała do teściów pod Poznań. W telewizji leciały kolędy, a ja patrzyłam na kopertę z pieniędzmi dla Bartka, którą wysłałam tydzień wcześniej. Przez chwilę miałam ochotę zadzwonić do niego sama, ale coś mnie powstrzymało. Duma? Strach przed odrzuceniem?
Następnego dnia zadzwoniła Julia.
– Babciu! Kupiłam sobie wymarzone buty! Dziękuję!
Rozmawiałyśmy prawie godzinę. Potem Ewa przysłała mi zdjęcie nowej książki i napisała: „Babciu, jesteś najlepsza!”
A Bartek… cisza.
Po Nowym Roku postanowiłam napisać mu wiadomość:
„Bartku, mam nadzieję, że dotarły do Ciebie pieniądze na święta. Chciałam tylko wiedzieć, czy wszystko u Ciebie w porządku.”
Odpowiedź przyszła po dwóch dniach:
„Cześć babciu. Tak, wszystko dotarło. Dzięki.”
Tylko tyle. Żadnego pytania o mnie, żadnego ciepłego słowa.
Przez kolejne tygodnie nie mogłam przestać o tym myśleć. Zaczęłam analizować każde nasze spotkanie z przeszłości. Przypomniało mi się, jak kiedyś pokłócił się z ojcem o wybór studiów. Może wtedy poczuł się niezrozumiany przez całą rodzinę? Może ja też nie stanęłam po jego stronie?
Pewnego dnia zebrałam się na odwagę i zadzwoniłam do Ani.
– Aniu, muszę Cię o coś zapytać… Czy Bartek ma do mnie żal? Czy coś się stało?
Córka długo milczała.
– Mamo… On mówił kiedyś, że czuje się trochę… jakby był traktowany inaczej niż dziewczyny. Że zawsze oczekiwaliśmy od niego więcej. Może dlatego teraz się dystansuje.
Zamurowało mnie. Przecież zawsze chciałam dla niego jak najlepiej! Ale może rzeczywiście byłam bardziej wymagająca? Może za bardzo porównywałam go do innych?
Wieczorem długo siedziałam przy oknie, patrząc na światła miasta. W głowie kłębiły mi się myśli: czy powinnam przestać wysyłać mu pieniądze? Czy powinnam napisać list i przeprosić za wszystko?
W końcu napisałam do niego jeszcze raz:
„Bartku, jeśli kiedykolwiek poczułeś się przeze mnie źle – przepraszam. Bardzo Cię kocham i zawsze będę tu dla Ciebie.”
Nie odpisał od razu. Minął tydzień, potem drugi. W końcu pewnego wieczoru zadzwonił telefon.
– Babciu… Przepraszam, że tak rzadko się odzywam. Po prostu… czasem nie wiem, co powiedzieć. Czuję presję…
Rozmawialiśmy długo. O studiach, o życiu w Warszawie, o tym, jak trudno być dorosłym. Po tej rozmowie poczułam ulgę – i smutek zarazem.
Może czasem najtrudniej jest rozmawiać z tymi, których najbardziej kochamy? Może powinnam była wcześniej zapytać go o uczucia?
Czy naprawdę można stracić kontakt z kimś bliskim przez zwykłe niedopowiedzenia? A może wystarczy jeden szczery telefon, żeby wszystko zacząć od nowa?