Czy powinnam pozwolić byłej teściowej widywać moją córkę? Historia lojalności, żalu i trudnych wyborów

— Mamo, dlaczego babcia Halina płacze? — zapytała mnie mała Zosia, tuląc się do mojej nogi. Stałyśmy w kuchni, a zza drzwi dobiegał cichy szloch. To był dzień jej drugich urodzin. Zamiast świętować, czułam w sercu ciężar, jakiego nie życzyłabym nikomu.

Nie tak wyobrażałam sobie ten dzień. Tomek, mój były mąż, nawet nie zadzwonił. Nie przysłał SMS-a. Zupełnie jakby Zosia przestała istnieć w jego świecie. Ale jego mama, pani Halina, pamiętała. Zadzwoniła tydzień wcześniej: — Pani Marto, czy mogę przyjść na urodziny Zosi? Przyniosę prezent, może coś słodkiego…

Zgodziłam się bez wahania. W końcu to jej wnuczka. Co złego może się stać? Przyszła z torbą pełną prezentów: pluszowy miś, książeczka z bajkami i koperta z pieniędzmi. Zosia była zachwycona. Poszłyśmy razem do parku; śmiała się, biegała za gołębiami, a Halina patrzyła na nią z czułością i smutkiem.

W drodze powrotnej milczałyśmy. Czułam napięcie w powietrzu. W domu Halina usiadła przy stole i nagle zaczęła płakać. — Przepraszam… — wyszeptała. — Ja po prostu nie mogę zrozumieć, jak Tomek mógł tak was zostawić…

Zosia patrzyła na mnie pytająco. Uklękłam przy niej i pogłaskałam po włosach.

— Babcia jest smutna, kochanie. Czasem dorośli też płaczą.

Halina otarła łzy i spojrzała na mnie z rozpaczą:

— Marta… ja wiem, że Tomek zawiódł jako ojciec i mąż. Ale ja… ja nie chcę stracić wnuczki. Czy mogę ją czasem odwiedzać? Czy mogę być częścią jej życia?

Zamilkłam. W głowie kłębiły mi się myśli: czy powinnam pozwolić jej na regularne wizyty? Czy to nie zdrada wobec siebie i Zosi? Przecież Tomek odszedł nagle, zostawiając nas bez słowa wyjaśnienia. Przez pół roku nie dawał znaku życia. A teraz jego matka chce być obecna w życiu mojego dziecka?

Przypomniałam sobie wszystkie kłótnie z Tomkiem — o pieniądze, o opiekę nad Zosią, o jego wieczne nieobecności. Halina zawsze stawała po jego stronie. Ale odkąd się rozstaliśmy, zaczęła dzwonić coraz częściej. Pytała o zdrowie Zosi, o to, czy czegoś nam nie potrzeba.

— Mamo! Babcia dała mi misia! — Zosia podbiegła do mnie z nową zabawką.

Uśmiechnęłam się blado.

— Tak, kochanie. Babcia cię bardzo kocha.

Halina podniosła się z krzesła i podeszła do mnie niepewnie.

— Marta… ja wiem, że nie mam prawa cię o nic prosić po tym wszystkim… Ale Zosia to moja jedyna wnuczka. Tomek… on się pogubił. Ja nie chcę być karana za jego błędy.

Poczułam ukłucie żalu i gniewu jednocześnie.

— Pani Halino… ja nie chcę zabraniać kontaktu z wnuczką. Ale proszę zrozumieć — dla mnie to trudne. Tomek nawet nie pamiętał o jej urodzinach.

Halina spuściła wzrok.

— Wiem… Wiem, że to wszystko moja wina. Może gdybym wychowała go inaczej…

Zosia zaczęła płakać — wyczuwała napięcie.

— Nie płacz, skarbie — powiedziałam cicho i przytuliłam ją mocno.

Po wyjściu Haliny długo siedziałam na kanapie z Zosią na kolanach. W głowie miałam mętlik: czy powinnam pozwolić byłej teściowej być częścią życia mojej córki? Czy to sprawiedliwe wobec mnie? Czy nie powinnam być lojalna przede wszystkim wobec siebie i dziecka?

Wieczorem zadzwoniła moja mama:

— I co? Była Halina?

— Była…

— I co teraz zamierzasz?

— Nie wiem, mamo… Zosia ją lubi. Ale boję się, że przez to wrócą stare rany.

Mama westchnęła:

— To twoja decyzja. Ale pamiętaj — dziecko potrzebuje miłości. Nawet jeśli pochodzi od ludzi, którzy nas zawiedli.

Całą noc przewracałam się z boku na bok. Przypomniałam sobie własne dzieciństwo — jak bardzo brakowało mi babci po śmierci taty. Czy mam prawo odbierać Zosi tę szansę?

Następnego dnia Halina wysłała SMS-a: „Dziękuję za wczoraj. Jeśli kiedyś będziesz chciała pogadać albo potrzebowała pomocy — jestem.”

Patrzyłam długo na ekran telefonu. W końcu odpisałam: „Dziękuję. Odezwę się.”

Nie wiem jeszcze, co zrobię. Ale wiem jedno: każda decyzja będzie miała swoją cenę.

Czy lojalność wobec siebie jest ważniejsza niż szansa na dodatkową miłość dla mojego dziecka? Czy można wybaczyć komuś tylko dlatego, że kocha nasze dziecko? Co byście zrobili na moim miejscu?