Czy powinnam pozwolić byłej teściowej widywać moją córkę? Historia lojalności, żalu i trudnych wyborów
– Mamo, czy babcia Halina przyjdzie dzisiaj? – zapytała mnie Zosia, patrząc na mnie wielkimi oczami, w których odbijały się baloniki przyczepione do krzeseł. Drżałam w środku. Dzień drugich urodzin mojej córki miał być radosny, a jednak czułam w sobie ciężar, jakby ktoś położył mi na piersi kamień.
Tomek, mój były mąż, nie zadzwonił. Nie napisał. Nie pojawił się. Zosia nawet nie zapytała o tatę – chyba już nauczyła się nie oczekiwać zbyt wiele. Ale pani Halina, jego mama, zadzwoniła tydzień wcześniej: „Kasiu, czy mogłabym przyjść na urodziny Zosi? Przyniosę jej tort i lalkę. Bardzo za nią tęsknię.”
Zgodziłam się. Może z litości, może z wdzięczności za to, że kiedyś była dla mnie jak druga matka. Ale teraz, kiedy patrzyłam na Zosię w sukience w biedronki, czułam się rozdarta. Czy robię dobrze?
Punktualnie o siedemnastej rozległ się dzwonek do drzwi. Zosia pobiegła pierwsza. Otworzyła drzwi i rzuciła się babci na szyję. Pani Halina weszła z torbą prezentów i wielkim tortem z napisem „Dla mojej ukochanej wnuczki”.
– Kasiu, jak ty sobie radzisz? – zapytała cicho, kiedy Zosia bawiła się nową lalką.
– Jakoś… – odpowiedziałam wymijająco. Nie chciałam rozmawiać o Tomku. O tym, jak bardzo zawiódł nie tylko mnie, ale i własne dziecko.
Pani Halina usiadła przy stole i zaczęła opowiadać Zosi bajkę o zaczarowanym lesie. Patrzyłam na nie i czułam ukłucie zazdrości – dlaczego ona potrafi być obecna, a jej syn nie?
Po godzinie pani Halina wyjęła z torebki kopertę.
– Kasiu, to dla was. Trochę pieniędzy na nowe ubranka dla Zosi. Wiem, że nie jest łatwo…
Zacisnęłam usta.
– Dziękuję, ale radzimy sobie – powiedziałam sztywno.
– Kasiu… – zaczęła niepewnie – Tomek… On bardzo żałuje. Ma trudny czas…
Poczułam wściekłość.
– Proszę nie mówić mi o Tomku. To jego wybór, że go tu nie ma. Ja muszę być silna dla Zosi.
Pani Halina spuściła wzrok.
– Wiem… Ale ona jest moją wnuczką. Bardzo ją kocham. Czy mogłabym widywać ją częściej? Może zabrać czasem do zoo albo na plac zabaw?
Zaniemówiłam. Przez chwilę miałam ochotę powiedzieć „nie”. Przypomniały mi się wszystkie chwile, kiedy czułam się samotna – kiedy Tomek wychodził z domu bez słowa, kiedy wracał pijany albo w ogóle nie wracał. Pani Halina zawsze wtedy dzwoniła: „Kasiu, trzymaj się”. Ale czy to wystarczy?
Wieczorem, kiedy Zosia już spała, usiadłam na kanapie z kubkiem zimnej herbaty i zaczęłam płakać. Przypomniałam sobie rozmowę sprzed roku:
– Kasiu, musisz być cierpliwa – mówiła wtedy pani Halina. – Tomek się zmieni.
Nie zmienił się. Odszedł do innej kobiety. Zostawił mnie z dzieckiem i kredytem na mieszkanie.
W pracy ledwo wiązałam koniec z końcem. Mama pomagała mi jak mogła, ale sama była po operacji biodra. Czułam się jak samotna wyspa na środku oceanu.
A jednak… Kiedy patrzyłam na Zosię bawiącą się lalką od babci Haliny, widziałam w niej radość. I tęsknotę za czymś więcej niż tylko mną.
Kilka dni później zadzwonił Tomek.
– Cześć… Słyszałem od mamy, że była u was na urodzinach Zosi…
– Tak – odpowiedziałam chłodno.
– Kasiu… Ja wiem, że zawaliłem. Ale mama chce widywać Zosię częściej. Nie rób jej tego…
– A ty? – zapytałam ostro. – Ty nie chcesz widywać własnej córki?
Cisza po drugiej stronie.
– Nie wiem… Nie jestem gotowy…
Rozłączyłam się bez słowa.
Wieczorem przyszła do mnie mama.
– Kasiu, nie zamykaj Zosi na rodzinę Tomka tylko dlatego, że on cię zranił – powiedziała cicho. – Dziecko potrzebuje miłości z obu stron.
Ale czy naprawdę? Czy powinnam pozwolić byłej teściowej być częścią życia mojej córki? Czy nie ryzykuję, że Zosia będzie cierpieć jeszcze bardziej, jeśli babcia nagle zniknie? A może powinnam być lojalna wobec siebie i chronić nas przed kolejnym rozczarowaniem?
Tydzień później pani Halina przyszła po Zosię na spacer do parku. Patrzyłam przez okno, jak trzymają się za ręce i śmieją do siebie. Wtedy poczułam coś dziwnego – ulgę pomieszaną z żalem.
Wieczorem usiadłam przy łóżku Zosi.
– Mamo, babcia Halina jest fajna – szepnęła zasypiając.
A ja zostałam sama ze swoimi myślami.
Czy powinnam pozwolić byłej teściowej widywać moją córkę? Czy lojalność wobec siebie i dziecka powinna być ważniejsza niż więzi rodzinne? A może to właśnie rodzina – nawet ta po przejściach – jest tym, co daje nam siłę przetrwać najtrudniejsze chwile?