Dziesięć lat później: Gdy Jakub wrócił znikąd, mój świat znów się zawalił
– Mama, kto to jest? – głos mojej córki Zosi rozdarł ciszę, która zapadła w przedpokoju. Stałam jak sparaliżowana, patrząc na mężczyznę stojącego w drzwiach. Jego oczy były te same – ciemne, głębokie, pełne tajemnic. Ale wszystko inne się zmieniło. Twarz poorana zmarszczkami, włosy przyprószone siwizną.
– To… to jest tata – wyszeptałam, czując jak gardło ściska mi się od łez i gniewu jednocześnie.
Jakub. Mój mąż. Człowiek, który dziesięć lat temu wyszedł do pracy i nigdy nie wrócił. Zostawił mnie samą z dwójką dzieci, z długami, z pytaniami bez odpowiedzi. Przez lata żyłam jak w zawieszeniu – ani wdowa, ani żona. Każde pukanie do drzwi wywoływało dreszcz nadziei i strachu. Każda noc była walką z samotnością i żalem.
– Cześć, Zosiu… – powiedział cicho Jakub, próbując się uśmiechnąć. Zosia cofnęła się za mnie, a syn, Michał, patrzył na niego z mieszaniną ciekawości i niechęci.
– Co ty tu robisz? – zapytałam w końcu, głos mi drżał. – Po tylu latach… Po tym wszystkim?
Jakub spuścił głowę. – Wiem, że nie mam prawa tu być. Ale musiałem was zobaczyć. Musiałem spróbować to wszystko naprawić.
Wybuchnęłam śmiechem – gorzkim, pełnym bólu. – Naprawić? Myślisz, że można naprawić dziesięć lat pustki? Dziesięć lat kłamstw?
Dzieci patrzyły na nas szeroko otwartymi oczami. Michał miał wtedy siedem lat, gdy Jakub zniknął. Teraz był już prawie dorosły. Przez te wszystkie lata starałam się być dla nich wszystkim – matką, ojcem, opoką. Ale nigdy nie mogłam im odpowiedzieć na najważniejsze pytanie: dlaczego tata odszedł?
Jakub usiadł na krześle w kuchni, jakby wrócił do domu po ciężkim dniu pracy. Ja stałam w progu, gotowa wyrzucić go za drzwi.
– Musisz mi pozwolić wyjaśnić – zaczął cicho. – Wiem, że nie zasługuję na drugą szansę. Ale przez te wszystkie lata… byłem w piekle.
– My też byliśmy w piekle! – krzyknęłam. – Każdego dnia!
Zosia zaczęła płakać. Michał podszedł do niej i objął ją ramieniem.
– Mamo… może powinniśmy posłuchać? – powiedział cicho.
Usiadłam naprzeciwko Jakuba. Serce waliło mi jak młotem.
– Mów.
Jakub opowiedział historię tak nieprawdopodobną, że trudno było mi uwierzyć. O długach, które narastały przez jego hazard. O ludziach, którzy grozili naszej rodzinie. O tym, jak pewnej nocy uciekł z miasta, by nas chronić. O latach spędzonych za granicą – najpierw w Niemczech na budowie, potem gdzieś pod Londynem na czarno. O samotności i tęsknocie za nami.
– Chciałem wrócić wcześniej – mówił łamiącym się głosem – ale bałem się, że wszystko jeszcze trwa. Że was skrzywdzą przez moje błędy.
Siedziałam w milczeniu. Wspomnienia wracały falami: nocne telefony od windykatorów, listy z sądu, spojrzenia sąsiadów pełne litości i plotek. Przez lata musiałam tłumaczyć dzieciom, że tata „wyjechał za pracą”, choć sama nie wierzyłam w te słowa.
– Dlaczego nie napisałeś? Nie zadzwoniłeś? – spytałam cicho.
– Bałem się… że nie wybaczysz mi nigdy. Że dzieci mnie znienawidzą.
Michał patrzył na niego długo.
– Może już za późno na wybaczenie – powiedział twardo. – Ale chcę wiedzieć prawdę.
Wieczorem siedziałam sama w sypialni. Dzieci zamknęły się u siebie. Jakub spał na kanapie w salonie – nie miałam siły wyrzucić go tej nocy na ulicę.
Wpatrywałam się w zdjęcie naszej rodziny sprzed lat: uśmiechnięci na wakacjach nad Bałtykiem. Tamta kobieta na zdjęciu była szczęśliwa i pełna nadziei. Ja dziś byłam tylko cieniem siebie.
Przez kolejne dni Jakub próbował odbudować relacje z dziećmi. Zosia była nieufna, Michał zamknięty w sobie. Ja czułam się rozdarta między gniewem a współczuciem.
Pewnego wieczoru usiedliśmy wszyscy przy stole.
– Chcę wam pomóc – powiedział Jakub cicho. – Wiem, że nie mogę cofnąć czasu. Ale mogę być teraz dla was.
Zosia spojrzała na mnie pytająco.
– Mamo… co teraz będzie?
Nie wiedziałam. Przez tyle lat budowałam życie bez niego. Nauczyłam się być silna sama dla siebie i dla dzieci. Czy mogłam pozwolić mu wrócić? Czy powinnam mu wybaczyć?
Mama zadzwoniła następnego dnia.
– Nie możesz mu ufać! – krzyczała przez telefon. – Zostawił cię raz, zostawi drugi!
Ale ja już nie byłam tą samą kobietą co kiedyś. Wiedziałam jedno: decyzja należy tylko do mnie.
Wieczorem usiadłam obok Jakuba na kanapie.
– Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć – powiedziałam szczerze. – Ale wiem jedno: musisz odbudować zaufanie krok po kroku. Nie dla mnie – dla dzieci.
Patrzył na mnie ze łzami w oczach.
– Zrobię wszystko…
Czy można wybaczyć zdradę tak wielką? Czy można odbudować rodzinę po dziesięciu latach pustki? Czasem myślę: czy lepiej żyć przeszłością czy dać szansę przyszłości? Co wy byście zrobili na moim miejscu?