Nieprzespane noce i zapach smażonej cebuli: Moja walka z rodzinną zdradą
— Znowu nie śpisz? — głos mojej córki, Julki, rozbrzmiewa w półmroku kuchni. Stoję przy kuchence, mieszając cebulę na patelni, choć nie jestem głodna. To już trzeci raz w tym tygodniu, kiedy budzę się w środku nocy i uciekam do kuchni. Zapach smażonej cebuli miesza się z ciężarem wspomnień.
— Nie mogłam zasnąć — odpowiadam cicho, nie odwracając się. Słyszę, jak Julka siada przy stole. Ma dopiero siedemnaście lat, a jej oczy są już zmęczone tym wszystkim, co przeszliśmy przez ostatni rok.
— Mamo, on nie wróci — mówi nagle. Jej słowa są jak nóż. Wiem, że ma rację. Michał odszedł do innej kobiety, zostawiając nas z dnia na dzień. Zdrada była jak grom z jasnego nieba. Jeszcze tydzień przed tym wszystkim śmialiśmy się razem przy niedzielnym obiedzie.
Pamiętam ten dzień aż za dobrze. Michał wrócił późno z pracy. Pachniał innymi perfumami. Zapytałam go wtedy:
— Gdzie byłeś?
— Spotkanie służbowe — odpowiedział bez mrugnięcia okiem.
Chciałam wierzyć, że mówi prawdę. Ale potem znalazłam SMS-y w jego telefonie. „Tęsknię za tobą” — napisała do niego Agnieszka. Moja koleżanka z pracy. Zdrada podwójna: męża i przyjaciółki.
W kuchni łzy ciekną mi po policzkach. Julka patrzy na mnie uważnie.
— Mamo, musisz przestać się tym zadręczać.
Ale jak? Jak mam przestać myśleć o tym, że przez lata żyłam w kłamstwie? Że wszystko, co budowaliśmy razem — dom, rodzinę, wspólne plany — rozsypało się w jednej chwili?
Wtedy do kuchni wchodzi mój syn, Bartek. Ma czternaście lat i od rozwodu prawie się nie odzywa.
— Co tak śmierdzi? — burczy pod nosem.
— To tylko cebula — odpowiadam, próbując się uśmiechnąć.
Bartek siada obok siostry i zaczyna przewijać coś na telefonie. Udaje, że mnie nie widzi. Wiem, że obwinia mnie za to wszystko. Michał był jego bohaterem. Teraz nie chce ze mną rozmawiać.
— Bartek, może porozmawiamy? — próbuję.
— Nie mam o czym — rzuca krótko i wychodzi z kuchni.
Zostajemy z Julką same. Ona bierze mnie za rękę.
— Mamo, ja też cierpię. Ale musimy jakoś żyć dalej.
Patrzę na nią i widzę w jej oczach tę samą bezradność, którą czuję w sobie. Próbuję być silna dla dzieci, ale nocami rozpadam się na kawałki.
Wspominam pierwsze lata z Michałem. Poznaliśmy się na studiach w Krakowie. Był zabawny, opiekuńczy, miał wielkie plany. Przeprowadziliśmy się do Warszawy dla jego pracy. Ja rzuciłam swoje marzenia o doktoracie z literatury, żeby wychowywać dzieci i wspierać jego karierę.
Często wracałam myślami do tamtej decyzji. Czy gdybym wtedy postawiła na siebie, wszystko potoczyłoby się inaczej?
Telefon dzwoni nagle w środku nocy. To Michał.
— Czego chcesz? — pytam zimno.
— Chciałem tylko zapytać, jak dzieci…
— Dzieci są ze mną. Ty wybrałeś inną rodzinę — przerywam mu.
Po drugiej stronie cisza.
— Przepraszam… — mówi w końcu cicho.
— Za co? Za to, że nas zostawiłeś? Czy za to, że kłamałeś przez tyle lat?
Nie odpowiada. Rozłączam się i rzucam telefon na blat.
Julka patrzy na mnie ze łzami w oczach.
— Mamo… może powinnaś mu wybaczyć?
Wybaczyć? Jak wybaczyć komuś, kto zniszczył twoje życie? Czy wybaczenie to naprawdę droga do wolności?
Siedzimy razem w ciszy. Cebula już dawno się przypaliła. W kuchni unosi się gorzki zapach spalenizny.
Nagle przypominam sobie rozmowę z mamą sprzed lat:
— Pamiętaj, Aniu — mówiła mi wtedy — rodzina to najważniejsze, ale nigdy nie zapominaj o sobie.
A ja zapomniałam. Poświęciłam wszystko dla rodziny i zostałam sama.
Rano budzę się na kanapie w kuchni. Dzieci już wyszły do szkoły. Na stole leży kartka od Julki: „Mamo, kocham Cię. Damy radę”.
Czy naprawdę damy radę? Czy potrafię jeszcze zaufać ludziom? Czy można odbudować siebie po takim upadku?
Może ktoś z Was też przeżył coś podobnego? Jak poradzić sobie z bólem zdrady i zacząć żyć na nowo?