Oddałem Mamę do Domu Opieki. Czy Kiedykolwiek Sobie Wybaczę?
– Robert, nie możesz tak dalej! – głos mojej siostry Ewy drżał od złości i bezsilności. Stała w kuchni, zaciskając dłonie na kubku z herbatą, a ja patrzyłem na nią, czując jakby ktoś ściskał mnie za gardło.
– Przecież wiesz, że próbowałem wszystkiego – odpowiedziałem cicho, ledwo powstrzymując łzy. – Ale nie dam rady sam…
Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ten dzień będzie początkiem końca mojego spokoju. Mama od miesięcy była coraz słabsza. Alzheimer zabierał ją kawałek po kawałku. Najpierw zapominała o drobiazgach – gdzie położyła klucze, czy zjadła śniadanie. Potem zaczęła mylić mnie z tatą, który nie żył od lat. Zdarzało się, że wychodziła z domu i błąkała się po osiedlu, nie wiedząc, gdzie jest.
Przez długi czas próbowałem wszystko pogodzić: pracę w urzędzie miasta, opiekę nad mamą i własną rodzinę. Moja żona, Ania, coraz częściej patrzyła na mnie z wyrzutem. Nasz syn Kuba miał już dość wiecznych kłótni i napięcia w domu.
Pewnego wieczoru mama przewróciła się w łazience. Znalazłem ją dopiero rano, leżącą na zimnych kafelkach. Miała rozciętą głowę i była przerażona. Wtedy zrozumiałem, że nie dam rady sam jej chronić.
Kiedy pierwszy raz powiedziałem Ewie o domu opieki, wybuchła:
– Chcesz się jej pozbyć?! To nasza matka!
– Nie chcę… Po prostu nie umiem już inaczej… – tłumaczyłem się, ale czułem się jak zdrajca.
W końcu podjęliśmy decyzję. Dom opieki pod Warszawą wydawał się najlepszym rozwiązaniem. Czysto, spokojnie, personel miły. Ale kiedy przyszło do pożegnania…
Mama siedziała na łóżku, trzymając mnie za rękę.
– Robercik… kiedy wrócimy do domu? – spytała cicho.
Nie potrafiłem odpowiedzieć. Uciekłem wzrokiem przez okno, żeby nie widziała moich łez.
Od tamtej pory minęły trzy miesiące. Każdego dnia budzę się z poczuciem winy. W pracy nie mogę się skupić, w domu jestem nieobecny. Ania próbuje mnie wspierać, ale wiem, że ma już dość moich wyrzutów sumienia.
Ewa przestała się do mnie odzywać. Uważa, że ją zdradziłem. Że oddałem mamę jak niepotrzebny mebel.
Odwiedzam mamę co tydzień. Czasem mnie poznaje, czasem nie. Raz zapytała:
– Dlaczego mnie tu zostawiłeś?
Nie umiałem odpowiedzieć. Przyniosłem jej ulubione ciastka i siedziałem obok w milczeniu.
W nocy śnią mi się jej oczy – pełne lęku i niezrozumienia. Zastanawiam się, czy zrobiłem to dla niej, czy dla siebie? Czy miałem prawo odebrać jej dom?
Czasem słyszę głos taty: „Rodzina jest najważniejsza”. Ale czy rodzina to tylko poświęcenie? Czy można być dobrym synem i jednocześnie zadbać o siebie?
Ostatnio Kuba zapytał:
– Tato, czy jak będziesz stary, też cię oddam do domu opieki?
Zamurowało mnie. Nie wiedziałem, co powiedzieć.
Dziś znów jadę do mamy. Wiozę jej zdjęcia z dawnych lat i książkę, którą lubiła czytać mi na dobranoc. Może choć na chwilę wróci do nas ta dawna mama – ciepła, uśmiechnięta, obecna.
Czuję się rozdarty między dwoma światami: tym, który zostawiłem za sobą – pełnym rodzinnych wspomnień i obietnic – a tym nowym, w którym muszę pogodzić się z własnymi ograniczeniami.
Czy kiedykolwiek sobie wybaczę? Czy można pogodzić miłość do rodzica z własnymi potrzebami? A może to tylko wygodne usprawiedliwienie? Co wy byście zrobili na moim miejscu?