Trzydzieści lat małżeństwa rozsypało się w pył. Czy można jeszcze zacząć od nowa?
– Znowu wracasz późno, Adam? – zapytałam, starając się ukryć drżenie głosu. Stałam w kuchni, opierając się o blat, a w dłoniach ściskałam kubek z zimną już herbatą. Adam rzucił klucze na stół i nawet nie spojrzał mi w oczy.
– Praca, wiesz jak jest – burknął, ściągając płaszcz. – Nie zaczynaj.
Nie zaczynaj. Te dwa słowa słyszałam od lat. Przez trzydzieści lat naszego małżeństwa nauczyłam się milczeć, tłumić w sobie żal i rozczarowanie. Ale tego wieczoru coś we mnie pękło. Może to przez ciszę, która od miesięcy wypełniała nasz dom, a może przez to, że dzieci już dawno wyfrunęły z gniazda i zostaliśmy tylko my – obcy sobie ludzie pod jednym dachem.
Pamiętam dzień naszego ślubu jak przez mgłę. Byłam młoda, zakochana, pełna nadziei. Adam był wtedy moim całym światem. Ale zanim go poznałam, moje serce należało do kogoś innego – do sąsiada z naprzeciwka, Jarka. To była młodzieńcza miłość, pełna nieśmiałości i marzeń. Rodzice nie akceptowali Jarka – był z biednej rodziny, miał opinię buntownika. Adam był bezpiecznym wyborem: stabilny, pracowity, z dobrą rodziną.
Przez lata próbowałam przekonać siebie, że dokonałam właściwego wyboru. Urodziły się dzieci – Kasia i Tomek – a ja zatraciłam się w codzienności: praca w szkole, zakupy, obiady, zebrania rodziców. Adam coraz częściej zostawał po godzinach, tłumacząc się awansami i projektami. Ja coraz częściej czułam się samotna.
Pewnego dnia zobaczyłam Jarka na klatce schodowej. Przeprowadził się z powrotem do matki po rozwodzie. Był siwy, trochę przygarbiony, ale jego oczy wciąż miały ten błysk. – Cześć, Aniu – powiedział cicho. – Dawno się nie widzieliśmy.
Serce zabiło mi mocniej. Zaczęliśmy rozmawiać – najpierw o pogodzie, potem o życiu. Okazało się, że oboje czujemy się samotni. Spotykaliśmy się coraz częściej: na spacerach z psem, w sklepie, czasem na ławce pod blokiem. Rozumiał mnie bez słów.
W domu Adam był coraz bardziej nieobecny. Zaczęły się kłótnie o drobiazgi: o rachunki, o to kto nie wyniósł śmieci, o to że nie zadzwoniłam do jego matki na imieniny. Czułam się jak cień samej siebie.
Któregoś wieczoru Jarek zaprosił mnie do siebie na herbatę. Siedzieliśmy przy kuchennym stole i rozmawialiśmy do późna. W pewnym momencie dotknął mojej dłoni. – Aniu… zawsze żałowałem, że cię straciłem.
Łzy napłynęły mi do oczu. Nie pamiętam już kiedy ostatni raz ktoś patrzył na mnie z taką czułością.
Wróciłam do domu późno. Adam siedział przed telewizorem i nawet nie zapytał gdzie byłam. Wtedy poczułam ulgę – już nawet nie muszę się tłumaczyć.
Z czasem nasze spotkania z Jarkiem stały się moją ucieczką od szarej codzienności. Wiedziałam, że to nie w porządku wobec Adama, ale nie potrafiłam przestać. Po raz pierwszy od lat czułam się żywa.
W końcu Adam odkrył prawdę. Znalazł wiadomości w moim telefonie.
– Zdradzasz mnie? Po tylu latach? – jego głos był zimny jak lód.
– A czy ty jeszcze mnie kochasz? – zapytałam cicho.
Nie odpowiedział. Spakował walizkę i wyszedł.
Dzieci były w szoku. Kasia nie odzywała się do mnie przez miesiąc. Tomek przyszedł tylko raz i powiedział: – Mamo, nie poznaję cię.
Zostałam sama w pustym mieszkaniu. Jarek próbował mnie pocieszać, ale wiedziałam, że to nie jest rozwiązanie wszystkich problemów. Przez wiele nocy płakałam w poduszkę, zastanawiając się czy warto było wszystko niszczyć dla chwili szczęścia.
Po kilku miesiącach zaczęłam układać sobie życie na nowo. Zaczęłam chodzić na zajęcia jogi, spotykać się z koleżankami z pracy. Z Jarkiem widywałam się rzadziej – okazało się, że nasze uczucie było bardziej wspomnieniem młodości niż prawdziwą miłością.
Adam zamieszkał u siostry. Po roku spotkaliśmy się przypadkiem na ulicy. Wyglądał starzej, ale był spokojny.
– Przepraszam za wszystko – powiedziałam cicho.
– Ja też nie byłem bez winy – odpowiedział i uśmiechnął się smutno.
Dziś jestem sama, ale nie czuję już pustki. Odkryłam siebie na nowo – swoje potrzeby, marzenia i pragnienia. Czasem tęsknię za dawnym życiem, ale wiem, że nie mogłam dłużej udawać.
Czy warto było wszystko poświęcić dla odrobiny szczerości wobec siebie? Czy można jeszcze zacząć od nowa po tylu latach kłamstw? Może wy mi powiecie…