„Kocham Dziadka, Ale Babcia Nie Jest Miła”: Wyznanie Wnuczki

Emilia siedziała na werandzie, obserwując, jak słońce zanurza się za horyzontem. Zawsze znajdowała ukojenie w cichych chwilach zmierzchu, ale dziś jej umysł był niespokojny. Jej córka, Lilka, właśnie powiedziała coś, co ją głęboko zaniepokoiło.

„Kocham Dziadka tak bardzo. Zawsze jest dla mnie miły i dobry,” powiedziała Lilka, jej oczy błyszczały z uczuciem. „Ale Babcia… ona wcale nie jest miła.”

Serce Emilii zamarło. Zawsze wiedziała, że jej matka, Małgorzata, może być trudna, ale usłyszenie tego od własnego dziecka było innym rodzajem bólu. Małgorzata była kochającą matką dla Emilii, zawsze gotową z ciepłym uściskiem i miłym słowem. Ale coś się zmieniło przez lata i Emilia nie mogła tego dokładnie określić.

„Co się stało?” zapytała Emilia, starając się utrzymać głos w ryzach.

Lilka zawahała się, patrząc na swoje buty. „Babcia na mnie nakrzyczała dzisiaj. Powiedziała, że jestem za głośna i że powinnam iść bawić się na dworze. Ale ja tylko czytałam książkę w salonie.”

Emilia poczuła ukłucie winy. Zauważyła, że temperament Małgorzaty coraz częściej wybuchał ostatnio, ale miała nadzieję, że to tylko faza. Jej ojczym, Jerzy, z drugiej strony, zawsze był uspokajającą obecnością w ich życiu. Był cierpliwy i delikatny, zawsze gotowy z dowcipem lub opowieścią, by podnieść ich na duchu.

„Czy Dziadek coś powiedział?” zapytała Emilia.

Lilka pokręciła głową. „Nie, tylko wyglądał smutno i poszedł do swojego pokoju.”

Emilia westchnęła. Wiedziała, że musi porozmawiać z matką, ale myśl o tym napełniała ją lękiem. Małgorzata zawsze była dumna i konfrontacja z nią na temat jej zachowania nie będzie łatwa.

Później tego wieczoru, po tym jak Lilka poszła spać, Emilia znalazła Małgorzatę w kuchni, myjącą naczynia. Wzięła głęboki oddech i podeszła do niej.

„Mamo, możemy porozmawiać?” zapytała cicho Emilia.

Małgorzata odwróciła się do niej twarzą, zmarszczka pojawiła się na jej czole. „Co się stało?”

„Chodzi o Lilkę,” zaczęła Emilia. „Powiedziała mi, że dzisiaj na nią nakrzyczałaś.”

Oczy Małgorzaty zwęziły się. „To dziecko musi nauczyć się manier. Robiła hałas, gdy próbowałam odpocząć.”

„Ona tylko czytała książkę,” powiedziała Emilia delikatnie. „Mamo, wiem, że ostatnio jest ciężko, ale nie możesz wyżywać się na Lilce.”

Twarz Małgorzaty na chwilę złagodniała, zanim znów stwardniała. „Nie rozumiesz, Emilio. Nie masz pojęcia, jak to jest żyć z Jerzym.”

Emilia była zaskoczona. „Co masz na myśli?”

Małgorzata westchnęła ciężko. „On nie jest tym człowiekiem, za którego go uważasz. Zmienił się. Stał się odległy i zimny. Czuję się jakbym mieszkała z obcym.”

Emilia poczuła gulę w gardle. Zawsze widziała Jerzego jako filar siły i dobroci. Myśl o nim jako kimś innym była prawie nie do zniesienia.

„Rozmawiałaś z nim o tym?” zapytała Emilia.

Małgorzata pokręciła głową. „Jaki to ma sens? On nie posłucha.”

Emilia wyciągnęła rękę i chwyciła dłoń matki. „Mamo, musisz z nim porozmawiać. Może dzieje się coś, o czym nie wiesz.”

Małgorzata wyrwała rękę. „Nie potrzebuję twoich rad, Emilio. Po prostu pilnuj swojej córki.”

Emilia poczuła łzy piekące jej oczy, gdy odwróciła się i opuściła kuchnię. Wiedziała, że nie może zmusić matki do zmiany, ale też nie mogła pozwolić, by Lilka cierpiała przez to.

Dni zamieniały się w tygodnie, a napięcie w domu rosło z każdym dniem. Jerzy stawał się coraz bardziej wycofany, spędzając większość czasu w swoim pokoju lub w ogrodzie. Temperament Małgorzaty wybuchał coraz częściej, a Lilka stawała się coraz bardziej niespokojna i wycofana.

Pewnego wieczoru Emilia znalazła Jerzego siedzącego samotnie na werandzie, patrzącego na ciemniejące niebo.

„Jerzy,” powiedziała cicho, siadając obok niego.

Spojrzał na nią zmęczonymi oczami. „Emilio.”

„Co się dzieje?” zapytała delikatnie. „Mama mówi, że się zmieniłeś.”

Jerzy westchnął głęboko. „Nie wiem jak to wyjaśnić, Emilio. Czuję, że tracę siebie.”

Emilia poczuła falę smutku przemywającą ją. „Byłeś u lekarza?”

Jerzy pokręcił głową. „Nie chcę nikogo martwić.”

„Musisz zadbać o siebie,” powiedziała Emilia stanowczo. „Wszyscy cię potrzebujemy.”

Jerzy powoli skinął głową. „Umówię się na wizytę.”

Ale gdy dni zamieniały się w tygodnie i potem miesiące, stan Jerzego pogarszał się. Stawał się coraz bardziej odległy i nieodpowiadający na bodźce, a gniew Małgorzaty narastał.

Pewnego zimnego poranka Emilia znalazła Jerzego leżącego bez ruchu w łóżku. Lekarz potwierdził to, czego się obawiała: zmarł we śnie.

Dom wydawał się bardziej pusty niż kiedykolwiek bez obecności Jerzego. Żałoba Małgorzaty przerodziła się w zgorzknienie i stała się jeszcze trudniejsza do życia.

Emilia robiła wszystko, co mogła, aby chronić Lilkę przed najgorszymi momentami, ale szkody już zostały wyrządzone. Kiedyś szczęśliwy dom teraz był pełen napięcia i smutku.

Stojąc przy grobie Jerzego, trzymając mocno rękę Lilki, Emilia nie mogła przestać zastanawiać się, czy wszystko mogło być inaczej, gdyby zareagowali wcześniej.

Ale teraz było już za późno.