Odmówiłem ślubu z ciężarną dziewczyną. Moja matka mnie poparła, ale ojciec stanął w obronie przyszłego dziecka.
Wpadłem do domu jak burza, trzaskając drzwiami tak mocno, że aż zadrżały szyby w oknach. W kuchni siedzieli rodzice – matka z gazetą, ojciec z kubkiem herbaty. Czułem, jak serce wali mi w piersi, a w gardle rosła gula. Musiałem to powiedzieć, choć wiedziałem, że to początek końca naszego spokojnego życia.
– Mamo, tato… muszę wam coś powiedzieć – zacząłem, a głos mi zadrżał. – Zosia… jest w ciąży. Ze mną.
Matka, pani Halina, spojrzała na mnie zaskoczona, ale szybko opanowała emocje. Ojciec, pan Andrzej, odłożył herbatę i patrzył na mnie długo, jakby próbował odczytać z mojej twarzy, czy to żart.
– I co zamierzasz zrobić? – zapytał w końcu ojciec, spokojnie, ale stanowczo.
Zacisnąłem pięści. – Nie zamierzam się żenić. Nie jestem gotowy na rodzinę. To był… przypadek. Zosia też nie nalega.
Matka odetchnęła z ulgą. – I bardzo dobrze, Michał. Nie możesz pozwolić, żeby jedna pomyłka zniszczyła ci życie. Dziewczyny teraz są przebiegłe, wiedzą jak złapać chłopaka na dziecko. Może to nawet nie twoje…
Ojciec spojrzał na nią z niedowierzaniem. – Halina, co ty mówisz? Michał, jeśli to twoje dziecko, musisz być odpowiedzialny. Nie chodzi o ślub dla ślubu, ale o dziecko! Ono nie jest niczemu winne.
– Andrzej, nie przesadzaj! – Matka podniosła głos. – Michał jest młody, ma przed sobą studia, karierę. Zosia niech sobie radzi sama, jej rodzice mają pieniądze. Poza tym, kto wie, czy to naprawdę jego dziecko?
– Mamo! – wybuchnąłem. – Przestań! Wiem, że to moje dziecko. Ale nie chcę się żenić, nie kocham Zosi, nie chcę być z nią na siłę!
Ojciec podszedł do mnie i położył mi rękę na ramieniu. – Synu, ja też nie kochałem twojej matki, kiedy się pobraliśmy. Ale kiedy dowiedziałem się, że będzie dziecko… nie mogłem zostawić jej samej. To była moja odpowiedzialność. I nigdy tego nie żałowałem.
Matka prychnęła. – Tak, a potem całe życie miałam ci za złe, że mnie nie kochałeś. Michał, nie rób tego samego błędu! Lepiej być wolnym niż nieszczęśliwym w małżeństwie.
Wyszedłem z kuchni, trzaskając drzwiami. W głowie miałem mętlik. Zosia napisała mi rano SMS-a: „Nie musisz się żenić, dam sobie radę. Ale chciałam, żebyś wiedział.”
Przez kolejne dni w domu panowała atmosfera grobowa. Ojciec próbował ze mną rozmawiać, matka udawała, że nic się nie stało. Zosia nie odbierała ode mnie telefonów. W końcu zebrałem się na odwagę i poszedłem do niej.
Zosia mieszkała z matką, panią Ireną, która otworzyła mi drzwi z miną pełną pogardy.
– Przyszedłeś zobaczyć, jak wygląda dziewczyna w ciąży? – zapytała lodowatym tonem.
– Chciałem porozmawiać z Zosią…
Zosia wyszła z pokoju, blada, z podkrążonymi oczami.
– Michał, nie musisz tu przychodzić. Poradzę sobie sama. Mama mi pomoże.
– Ale ja… chcę być częścią życia dziecka. Nie wiem, czy dam radę być ojcem, ale nie chcę cię zostawić samej.
Pani Irena weszła między nas. – Michał, twoja matka już dzwoniła do mnie. Powiedziała, że nie masz zamiaru się żenić i że nie uznacie dziecka. Wiesz co? Lepiej już idź.
Wyszedłem, czując się jak śmieć. Wróciłem do domu, gdzie matka czekała na mnie z obiadem.
– I co, pogadałeś z tą Zosią? – zapytała z udawaną troską.
– Mamo, ona jest sama. Jej ojciec nie żyje, matka ledwo wiąże koniec z końcem. A ty chcesz, żebym się od nich odwrócił?
– Michał, nie możesz brać na siebie odpowiedzialności za wszystkich! – krzyknęła matka. – Myślisz, że jak się ożenisz, to będziesz szczęśliwy? Zobacz na nas!
Ojciec wszedł do kuchni i spojrzał na mnie z wyrzutem.
– Michał, jeśli zostawisz to dziecko, nigdy sobie nie wybaczysz. Ja ci nie pomogę w tym. Jeśli zdecydujesz się być ojcem, możesz na mnie liczyć. Ale jeśli nie… nie licz na moje wsparcie.
Matka wybuchła płaczem. – Andrzej, jak możesz tak mówić?! To twój syn!
– Tak, ale to też mój wnuk! – odpowiedział ojciec stanowczo.
Przez kolejne tygodnie żyliśmy jak obcy ludzie pod jednym dachem. Matka przestała się do mnie odzywać, ojciec patrzył na mnie z rozczarowaniem. Zosia nie chciała mnie widzieć. W pracy nie mogłem się skupić, na studiach zawalałem egzaminy.
Pewnego dnia zadzwoniła do mnie Zosia.
– Michał, musimy zrobić test DNA. Twoja matka rozpowiada po całej dzielnicy, że to nie twoje dziecko. Mam już dość plotek.
Zgodziłem się. Wynik był jednoznaczny – byłem ojcem.
Kiedy pokazałem wynik matce, zbladła.
– I co teraz? – zapytała cicho.
– Teraz muszę być ojcem. Nie wiem, czy będę dobrym, ale nie mogę zostawić własnego dziecka.
Ojciec przytulił mnie po raz pierwszy od lat. – Jestem z ciebie dumny, synu.
Matka wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami.
Zosia urodziła syna – Antosia. Byłem przy porodzie, trzymałem ją za rękę, płakałem jak dziecko, kiedy usłyszałem pierwszy krzyk mojego syna. Pani Irena patrzyła na mnie z nieufnością, ale pozwoliła mi przychodzić do Antosia, przewijać go, karmić butelką.
Matka nie przyszła do szpitala. Przez kilka miesięcy nie chciała widzieć wnuka. Ojciec odwiedzał nas regularnie, przynosił pieluchy, ubranka, zabawki. Pomagał mi znaleźć pracę na pół etatu, żebym mógł utrzymać Zosię i syna.
Pewnego dnia matka przyszła do mieszkania Zosi. Stała w drzwiach, patrzyła na Antosia śpiącego w łóżeczku.
– Michał… może się pomyliłam – powiedziała cicho. – Ale bałam się o ciebie. Nie chciałam, żebyś zmarnował sobie życie.
– Mamo, to jest moje życie. I Antosia też. Chciałbym, żebyś go poznała.
Matka usiadła przy łóżeczku i rozpłakała się. – Przepraszam, synku. Przepraszam cię, Zosiu.
Zosia podała jej chusteczkę. – Każdy się boi o swoje dziecko.
Od tego dnia powoli zaczęliśmy odbudowywać rodzinę. Matka pokochała Antosia całym sercem. Ojciec był dumny ze mnie jak nigdy wcześniej. Zosia i ja nie zostaliśmy parą, ale byliśmy razem dla naszego syna.
Czasem patrzę na Antosia i zastanawiam się, ile odwagi kosztowało mnie przyznanie się do błędu i wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny. Czy gdybym wtedy uciekł, potrafiłbym spojrzeć sobie w oczy? Czy rodzina to tylko więzy krwi, czy coś więcej?
A wy? Co byście zrobili na moim miejscu? Czy odpowiedzialność za dziecko zawsze powinna oznaczać ślub? Czy można być dobrym ojcem bez bycia mężem?