Wnuczka tajemnic – historia, która zmieniła moje życie

Wszystko zaczęło się w ten deszczowy, listopadowy wieczór, kiedy wróciłam do domu szybciej niż zwykle. W korytarzu unosił się zapach bigosu, a z kuchni dobiegały podniesione głosy. Zatrzymałam się na progu, słysząc swoje imię – „Oliwia” – wypowiedziane przez babcię z takim napięciem, jakby od tego zależało jej życie.

– Nie możesz jej tego powiedzieć! – syknęła mama. – Ona nie zrozumie. Jeszcze nie teraz.

– Ma już dwadzieścia dwa lata! Ile jeszcze będziesz ją okłamywać? – babcia była bliska płaczu.

Serce mi zamarło. O czym one mówią? Przecież nigdy nie miałam przed nimi tajemnic. Zawsze byłam tą grzeczną Oliwią, która nie sprawiała kłopotów, pomagała w domu i przynosiła dobre oceny. Ale tamtego wieczoru po raz pierwszy poczułam się jak intruz we własnym życiu.

Weszłam do kuchni. Obie zamilkły natychmiast. Mama odwróciła się do okna, babcia nerwowo ściskała fartuch.

– Co się dzieje? – zapytałam cicho.

– Nic, kochanie – mama próbowała się uśmiechnąć, ale jej głos drżał.

– Słyszałam was. O co chodzi?

Babcia spojrzała na mnie oczami pełnymi łez. – Oliwko… powinnaś wiedzieć prawdę.

Mama rzuciła jej gniewne spojrzenie, ale babcia już nie mogła się powstrzymać.

– Nie jesteś córką Magdy – powiedziała nagle. – Jesteś jej siostrzenicą. Twoja prawdziwa mama… to była moja młodsza córka, Aneta.

Świat zawirował mi przed oczami. Przez chwilę miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. Mama – a raczej ciotka Magda – podeszła do mnie i próbowała mnie objąć, ale odsunęłam się gwałtownie.

– Kłamiesz! – krzyknęłam. – Dlaczego miałabyś to przede mną ukrywać?

– Bo Aneta… ona nie była gotowa na dziecko. Miała wtedy tylko siedemnaście lat. Była zagubiona, wyjechała do Warszawy i… już nigdy nie wróciła. Zginęła w wypadku samochodowym dwa miesiące po twoich narodzinach. Nie chciałam, żebyś czuła się inna, żebyś cierpiała… – głos babci załamał się.

Mama – ciotka Magda – stała nieruchomo, jakby ktoś ją zamroził.

– Wychowałam cię jak własną córkę! – wybuchła nagle. – Kochałam cię od pierwszego dnia! Nie chciałam cię skrzywdzić!

Wybiegłam z domu, nie zabierając nawet kurtki. Deszcz lał mi się za kołnierz, ale nie czułam zimna. Czułam tylko pustkę i wściekłość. Całe moje życie okazało się kłamstwem.

Przez kolejne dni nie odbierałam telefonów od rodziny. Spałam u przyjaciółki, Zosi, która próbowała mnie pocieszyć, ale ja nie potrafiłam przestać myśleć o tym, co usłyszałam.

– Może powinnaś porozmawiać z Magdą? – zaproponowała Zosia ostrożnie.

– Nie chcę jej widzieć! Jak mogła mi to zrobić? Jak mogły wszyscy udawać przez tyle lat?

Zosia milczała przez chwilę.

– Może zrobiły to z miłości? Może bały się, że prawda cię zniszczy?

Nie odpowiedziałam. W głowie miałam tylko jedno pytanie: kim jestem?

Po tygodniu wróciłam do domu po swoje rzeczy. Babcia czekała na mnie w salonie. Wyglądała na starszą o dziesięć lat.

– Oliwko… proszę, wysłuchaj mnie.

Usiadłam naprzeciwko niej, gotowa usłyszeć wszystko.

– Aneta była inna niż Magda. Zawsze szukała przygód, była buntowniczką. Kiedy zaszła w ciążę, ojciec dziecka zostawił ją samą. Nie chciała cię oddać do adopcji, ale nie wiedziała też, jak cię wychować. Magda wtedy już miała stałą pracę i mieszkanie… To ona zaproponowała, że cię przygarnie.

Łzy płynęły mi po policzkach.

– Dlaczego nigdy mi tego nie powiedziałyście?

Babcia ścisnęła moją dłoń.

– Bo bałyśmy się twojej reakcji. Bałyśmy się, że nas znienawidzisz.

Wtedy weszła Magda. Jej oczy były czerwone od płaczu.

– Oliwio… przepraszam. Wiem, że cię zawiodłam. Ale kocham cię jak własną córkę. Jesteś dla mnie wszystkim.

Spojrzałam na nią długo i ciężko.

– A mój ojciec? Kim był?

Magda spojrzała na babcię, a ta spuściła wzrok.

– Nie wiemy nic o nim poza imieniem: Paweł. Aneta nigdy nie chciała o nim mówić.

Wstałam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy do torby.

– Muszę wyjechać. Muszę to wszystko przemyśleć.

Magda próbowała mnie zatrzymać:

– Proszę… nie odchodź tak. Pozwól nam naprawić to wszystko.

Ale ja już podjęłam decyzję. Wynajęłam pokój w Krakowie i zaczęłam nowe życie. Przez pierwsze miesiące czułam się jak cień samej siebie. Próbowałam odnaleźć ślady Anety – odwiedzałam miejsca, gdzie mieszkała w Warszawie, rozmawiałam z jej dawnymi znajomymi ze szkoły średniej. Nikt nie wiedział nic o Pawle.

Z czasem zaczęły docierać do mnie listy od Magdy i babci. Pisały o tęsknocie, o miłości i żalu za kłamstwo. Przez długi czas nie odpowiadałam na żaden z nich.

Pewnego dnia dostałam list od babci:
„Oliwko,
jeśli kiedyś poczujesz gotowość wrócić do nas choćby na chwilę – drzwi są zawsze otwarte. Kochamy cię całym sercem i zawsze będziemy twoją rodziną, niezależnie od wszystkiego”.

Czy można wybaczyć rodzinie tak wielkie kłamstwo? Czy miłość jest silniejsza niż zdrada? Czasem myślę o powrocie… Ale czy potrafiłabym jeszcze zaufać?

A Wy? Czy bylibyście w stanie wybaczyć rodzinie taką tajemnicę?