Zemdlałam na Rodzinnym Spotkaniu, Bo Mąż Nie Pomagał z Naszym Noworodkiem – Czy To Już Koniec Naszej Rodziny?

Zemdlałam na Rodzinnym Spotkaniu, Bo Mąż Nie Pomagał z Naszym Noworodkiem – Czy To Już Koniec Naszej Rodziny?

Opowiadam o tym, jak brak wsparcia ze strony męża po narodzinach naszego synka doprowadził mnie do wyczerpania i upokorzenia podczas rodzinnego spotkania. Moja bezsilność i samotność w macierzyństwie sprawiły, że zaczęłam kwestionować sens naszego małżeństwa. To historia o rozczarowaniu, walce o siebie i pytaniu, czy można jeszcze uratować rodzinę.

"Nie Mogę Szanuć Mojego Męża, Bo Utrzymuję Całą Rodzinę: Pracuję Od Świtu Do Zmierzchu, Ale Jemu To Nie Przeszkadza"

„Nie Mogę Szanuć Mojego Męża, Bo Utrzymuję Całą Rodzinę: Pracuję Od Świtu Do Zmierzchu, Ale Jemu To Nie Przeszkadza”

Studiuję, otrzymuję stypendium i pracuję na pół etatu. Piszę prace zaliczeniowe. Jeśli uda mi się napisać 3-4 prace miesięcznie, zarabiam przyzwoite pieniądze. W weekendy udzielam korepetycji uczniom przygotowującym się do matury. Zawsze byłam dobrą uczennicą i cieszyłam się, że mogę sprawiać rodzicom radość dobrymi ocenami. Nauka przychodzi mi łatwo. W szkole brałam udział we wszelkiego rodzaju zajęciach.

"Kochanie, jestem w Kalifornii, a dzieci są u Babci. Proszę, wybacz i zrozum!"

„Kochanie, jestem w Kalifornii, a dzieci są u Babci. Proszę, wybacz i zrozum!”

Kiedy moja cierpliwość w końcu się skończyła, podjęłam śmiałą decyzję. Byłam kompletnie wyczerpana codzienną rutyną! Gotowanie, sprzątanie, opieka nad dziećmi, wożenie ich do i ze szkoły… To był niekończący się cykl! Nie czułam się już jak kobieta, a bardziej jak chomik w kołowrotku. I pomimo wszystkich moich starań, nigdy nie otrzymałam wdzięczności. Wtedy zdałam sobie sprawę