Ostatnie Przejmujące Słowa Pilota Przed Katastrofą Lotu PLL LOT, w Której Zginęło 230 Osób, Ujawnione
W pamiętną noc 15 czerwca 2010 roku, lot PLL LOT 678 rozpoczął się jako rutynowa podróż z Warszawy do Honolulu. Niestety, zakończył się katastrofą, pochłaniając życie wszystkich 230 pasażerów i członków załogi na pokładzie. Świat pogrążył się w szoku i żałobie, gdy rodziny zmagały się z nagłą utratą swoich bliskich. Teraz, lata po katastrofie, nowo odkryte nagrania z kokpitu rzuciły światło na przejmujące ostatnie chwile przed zanurzeniem się samolotu w Oceanie Spokojnym.
Lot wystartował gładko z Lotniska Chopina w Warszawie o godzinie 22:45. Pasażerowie, mieszanka turystów, podróżujących służbowo i rodzin, usiedli wygodnie na pięciogodzinną podróż do Hawajów. Wśród nich byli Dawid, młody przedsiębiorca udający się na konferencję; Lena i Karolina, matka z córką podekscytowane tropikalnymi wakacjami; oraz Grzegorz, doświadczony pilot podróżujący jako pasażer.
W kokpicie dowodzili kapitan Bartosz i pierwszy oficer Janina. Oboje byli doświadczonymi pilotami z tysiącami godzin lotu na koncie. Lot przebiegał bez zakłóceń przez pierwsze kilka godzin. Jednakże, gdy zbliżali się do połowy drogi nad rozległym Oceanem Spokojnym, sytuacja zaczęła się pogarszać.
Około godziny 1:30 samolot napotkał silne turbulencje. Maszyna zaczęła gwałtownie drżeć, wywołując panikę wśród pasażerów. Kapitan Bartosz i pierwszy oficer Janina natychmiast podjęli działania, próbując ustabilizować samolot. Rejestrator głosu z kokpitu uchwycił ich napiętą rozmowę, gdy walczyli o odzyskanie kontroli.
„Trzymaj się mocno, Janina,” głos Bartosza zabrzmiał przez interkom. „Musimy przez to przejść.”
Janina odpowiedziała z determinacją: „Jestem z tobą, Bartosz. Damy radę.”
Pomimo ich najlepszych starań turbulencje nasilały się. Instrumenty samolotu zaczęły zawodzić, co tylko zwiększało chaos. Piloci starali się zrozumieć sprzeczne odczyty z wysokościomierzy i wskaźników prędkości.
„Bartosz, tracimy wysokość!” krzyknęła Janina, jej głos pełen niepokoju.
„Wiem,” odpowiedział Bartosz, jego głos napięty. „Musimy polegać na naszych instynktach.”
Gdy walczyli o utrzymanie samolotu w powietrzu, Bartosz wykonał desperackie wezwanie do kontroli ruchu lotniczego. „Mayday, mayday! Tu PLL LOT 678. Doświadczamy silnych turbulencji i awarii instrumentów. Prosimy o natychmiastową pomoc.”
Odpowiedź z kontroli ruchu lotniczego była szybka, ale nie przyniosła wiele pocieszenia. „PLL LOT 678, mamy was na radarze. Utrzymujcie obecny kurs i wysokość. Pomoc jest w drodze.”
Ale czas uciekał. Samolot nadal gwałtownie tracił wysokość. W tych ostatnich chwilach głos Bartosza przybrał przerażająco spokojny ton, gdy zwrócił się do pasażerów przez interkom.
„Szanowni Państwo, mówi kapitan,” zaczął. „Doświadczamy silnych turbulencji i problemów technicznych. Proszę pozostać na miejscach z zapiętymi pasami bezpieczeństwa. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić Państwa bezpieczeństwo.”
W kabinie Dawid kurczowo trzymał się podłokietnika, jego knykcie były białe ze strachu. Lena przytuliła Karolinę mocno, szepcząc słowa pocieszenia do przerażonej córki. Grzegorz, pilot poza służbą, zamknął oczy i cicho modlił się o cud.
W kokpicie Bartosz i Janina kontynuowali heroiczne wysiłki w celu odzyskania kontroli nad samolotem. Ale było już za późno. Opadanie samolotu stało się niekontrolowane.
„Janina,” powiedział cicho Bartosz, „to był zaszczyt latać z tobą.”
„Nawzajem, Bartosz,” odpowiedziała Janina, jej głos łamiący się.
W tych ostatnich sekundach, gdy samolot pędził w kierunku oceanu poniżej, ostatnie słowa Bartosza zostały uchwycone przez rejestrator głosu z kokpitu: „Boże, pomóż nam wszystkim.”
Uderzenie było katastrofalne. Lot PLL LOT 678 zniknął pod falami Oceanu Spokojnego, pozostawiając za sobą ślad wraku i nieodpowiedzianych pytań.
W latach, które nastąpiły po katastrofie, śledczy pracowali niestrudzenie nad złożeniem w całość tego, co poszło nie tak. Nowo odkryte nagrania dostarczyły kluczowych informacji na temat heroicznych wysiłków pilotów i niewyobrażalnych wyzwań, przed którymi stanęli w tych ostatnich chwilach.
Dla rodzin Dawida, Leny, Karoliny, Grzegorza i wszystkich tych, którzy zginęli tej tragicznej nocy, ból ich straty pozostaje zawsze obecny. Przejmujące ostatnie słowa kapitana Bartosza są poruszającym przypomnieniem o odwadze i poświęceniu tych, którzy codziennie wznoszą się w przestworza.